Mandy miała dziewiętnaście lat. W ostatnim czasie bardzo się zmieniła, a czuła się z tym nadzwyczaj dziwnie, zupełnie, jakby siedziała w innym ciele. Jej sylwetka dojrzała, chociaż wcześniej sądziła, że ten proces ma już za sobą. Jak widać myliła się.
Była szatynką i nigdy z tym faktem nie mogła się pogodzić, ale teraz, jej w miarę jasne włosy sięgające do obojczyka zaczęły jej się podobać.
W dodatku te ciemniejsze brwi - wszystko to podkreślało jej piękne, błękitne oczy.
Jej tułów stał się bardziej kształtny, niczym u młodej łasicy, albo kotki, a to przez lekkie wcięcia w talii. Nie była gruba, ale także nie była super szczupła.
Biodra były osadzone nisko, co choć jej się nie podobało, sprawiało, że kiedy założyła dżinsy, idealnie uwydatniały jej krągłe pośladki. W dodatku była niska, a to przez swoje krótkie nogi, które jednak były zgrabne.
Najbardziej nieswojo czuła się przez swoje piersi, które dumnie nabrzmiały, a sutki coraz częściej robiły się twarde, jakby na złość. Kiedy stała naga przed lustrem nie mogła odnaleźć samej siebie, nawet we własnym wzroku.
Jej chłopak, Ralph, uważał, że jest idealna, ale mężczyźni myślą tylko o seksie, chociaż często temu zaprzeczają. Kilka razy zrobili sobie nawzajem przysługę, ale od kiedy ją rozdziewiczył, a to było bolesne, w dodatku zrobił to nieumiejętnie, przestało ją to kręcić.
Od zawsze wychodziła z założenia, że to nic fajnego, zresztą była dziewczyną zamkniętą w sobie, z niską samooceną.
Nikt nigdy nie spojrzał na nią z zachwytem, chyba, że jakaś banda chłopaków przyglądała się podczas jakiejś imprezy, ale ilekroć ktoś do niej podszedł, czerwieniła się i zbywała go.
Poza tym pochodziła z w miarę dobrej rodziny, dlatego od jakiegoś czasu pracowała pięć dni w tygodniu jako dostawca pizzy w "Pizza Paradise". Zarabiała 5$ za godzinę, czyli dziennie miała 40$. Niewiele, ale praca była prosta. Jeździła czerwonym skuterem z miejscem na pizzę.
"Żadna praca nie hańbi" - mówiła sobie. Do pewnego dnia. Była w łazience. Kiedy wyszła z kabiny spojrzała na wielkie lustro pokrywające ścianę, gdzie znajdowały się umywalki. Poprawiła swój specyficzny strój Pizza Paradise.
Składał się on z białej, sztruksowej spódniczki sięgającej jej do kolan, która u dołu się zwężała, oraz z równie białej marynarki, która wytarła się na nieco u góry. Całość przyozdobiona była czerwonymi akcentami i szkarłatną wstążką we włosach dziewczyny. Nie można rzec, że strój ten był dystyngowany, ale nie był też obleśny.
Mandy pod spódnicę założyła cieniutkie, ale ogrzewające pończochy, które podkreślały zgrabność jej nóg. Pod spodem miała już tylko koronkowe majteczki.
Wyszła, pewnym, zdecydowanym krokiem. Wnętrze lokalu wypełniał zapach pieczonego ciasta, drożdży i przypraw.
Spojrzała na zegar - dziewiąta. A więc to jej ostatni kurs. Potem wróci do domu, wykąpie się, położy do łóżka, wypije gorące kakao i obejrzy jakąś pieprzoną komedię romantyczną, których nigdy nienawidziła z powodu ich prostoliniowości.
Aż nagle do tych jakże przyjemnych myśli wdarł się Ralph, który z pewnością będzie chciał się z nią spotkać. Poczuła gorycz bycia z kimś tak nieodpowiedzialnym, ona bowiem pracuje, a on w tym czasie z pewnością bawi się z kumplami. Była pewna, że ją zdradza.
Weszła za ladę, i dalej, do kuchni. Przez niewielkie, płaskie okienko otrzymała paczkę.
Zwykłe opakowanie od pizzy, ciepłe i wilgotne od spodu. Dostała także karteczkę z adresem i numerem telefonu.
- Pamiętaj, aby dowieść na czas!
- zawołał ktoś zza okienka, kiedy udawała się w stronę wyjścia.
- Jak zwykle - odparła zirytowana, w końcu słyszała to już dzisiaj kilkakrotnie.
Przeszła przez obszerną salę wypełnioną stołami, przy których znajdowało się tylko parę osób, w tym dwóch murzynów, którzy zdawali się niegroźni.
Poczuła spojrzenie jednego z nich na swoim tyłku. "Nieważne, to palant. " - pomyślała uspokajając się.
Kiedy otworzyła drzwi, o czym zakomunikował dzwonek zawieszony nad nimi, w jej twarz walnęła nieunikniona fala zimna. Był sierpień, ale w tej części kraju bywał on często wietrzny i chłodny.
Mandy bezskutecznie próbowała się ogrzać ściągając boki marynarki. Jej piersi na to nie pozwalały.
Podeszła do skutera, który był jej przeznaczony, załadowała pizzę do skrzynki z tyłu, po czym usadowiła się na siedzeniu, zakładając pierwej kask. Wsadziła klucze i ruszyła, niczym Pani Drogowa, przez liczne alejki.
Do tej roboty potrzebna była znajomość ulic, co nie było proste.
Ona jednak, z zamiłowania Pani Drogowa, opanowała to bez problemu. Znała także wiele skrótów, przez co często dowożona pizza pachniała jeszcze piecem.
"Redproperty 24, dzielnica Arrowbeach. " - znała ją. Była jednym z najcichszych miejsc w mieście, które zaczyna tętnić życiem dopiero po dwudziestej.
Mieszkali tam z reguły biznesmani i synowie biznesmanów, a także młodzi milionerzy z wygórowanymi chatami, do który nie sposób było się wkraść. Wszystko tam było pedantyczne, nawet trawa rosła równo, a hydranty ustawione były w równej odległości, przez co nie trudno było się zgubić i pomylić drogi. Ale kto w Arrowbeach zamawiałby zwykłą pizzę?
Jak się spodziewała - cisza. Wszyscy twierdzili, że jest tutaj strasznie, mimo tysiąca równych lamp, ale ona, skryta wariatka drogowa odnajdywała się w niej. Teraz zaś wiatr wiał w jej twarz mocniej, gdyż nie było tutaj wysokich zabudowań, aż przestała czuć policzki, które się zarumieniły.
Usłyszała charakterystyczne furkotanie silnika, tuż za swoimi plecami. Dodge Charger rocznik 69 - nie musiała się nad tym nawet zastanawiać. To auto zachwycało ją już od młodości.
Odwróciła się, a choć światła owego oldschoolowego samochodu świeciły jej prosto w twarz, rozpoznała specyficznie wystający silnik. Auto nie miało dachu - nietypowe, zwarzywszy na moc silnika - w środku zaś siedziało czworo mężczyzn, może lekko od niej starszych.
Prędkość z jaką auto wyprzedziło dziewczynę zdawała się być nieosiągalna, zupełnie, jakby skuter stał w miejscu.
Po plecach Mandy przebiegł dreszcz - zawsze marzyła o takim samochodzie, chociaż zdawała sobie sprawę z niebezpieczeństwa. Kochała ryzyko i to dawało jej olbrzymią satysfakcję. Zatrzymała się przed jedną z chat, na chodniku, który był czystszy od jej stroju. To tutaj.
Ciemnobrązowy, piętrowy apartament ogrodzony zaledwie blaszanym płotem. Podeszła do furtki, niepewna. Zadzwoniła.
- Tak?
zapytał bliżej nieokreślony głos z domofonu.
- Jestem z Pizza Paradise, zamówiono pizzę.
- Proszę. - Rozległ się dźwięk i dziewczyna otworzyła.
Znajdowała się teraz na wąskim bruku, który prowadził przed wejście do chaty przez zieloną murawę. Mandy podniosła rękę, ale wówczas w drzwiach pojawił się mężczyzna. Przystojny brunet z lekkim zarostem, od którego biło najdroższymi perfumami.
Miał może trzydzieści lat, a może mniej.
O dziwo odwrócił się i wszedł do środka pozostawiając drzwi otwarte. Spokojnym, wyluzowanym krokiem podszedł do szafki wyjmując portfel. Po drodze rzucił jej urocze "Wejdź proszę!
". Dziewczyna weszła i nie wiedzieć dlaczego zamknęła drzwi.
Zaniepokoiła się, ale była spokojna.
Mężczyzna podszedł do niej wyjmując banknot studolarowy. Odebrał pizzę i zmierzył ja wzrokiem.
- Reszta dla ciebie - oświadczył zastanawiając się nad czymś. Był lekko pijany, co z początku zagłuszył zapach perfum.
- Jesteś zajęta?
- Hm, właściwie to. - zawahała się uciekając od niego spojrzeniem.
- Bo jeżeli nie, to mogłabyś zarobić dodatkową stówkę.
- A co musiałabym zrobić?
Mężczyzna podszedł do niej i objął ją ramieniem spacerując po korytarzu.
- Bo widzisz - zaczął - ja i moi znajomi urządziliśmy sobie małą imprezę.
Mój młodszy kuzyn, no wiesz, jest prawiczkiem. - Mandy zadrżała. - Ale spokojnie!
Chodzi tylko, abyś pokazała mu biust, resztą on się zajmie.
- Przepraszam, ale ja.
- Przestań, przecież to tylko niewinna igraszka.
- Wyjął kolejną stówkę z portfela. - Dobrze, to może dwie?
Dwieście dolarów!
To było przeszło dwa dni pracy. Może warto spróbować, przecież to nic takiego?
- No dobrze - zgodziła się zabierając pieniądze.
- Świetnie, chodźmy na górę!
Weszli po schodach z jasnego drewna, na którym położony był czerwony dywan. Czuła się niepewnie, jej ciało się trzęsło.
Wiedziała, że przekracza granicę, której nie powinna, a jednak coś zmuszało ją do pójścia dalej.
W końcu znaleźli się w eleganckim pokoju gościnnym, gdzie wystrój był projektowany przez specjalistów. Na sofie i fotelu siedziało trzech mężczyzn, wszyscy z zafascynowaniem wpatrzeni w telewizor. Normalka - chipsy, piwo i mecz.
- A teraz mała niespodzianka - mężczyzna położył pizzę na stole po czym ustawił dziewczynę przed najmłodszym, siedzącym samotnie na fotelu.
- No, Matthew, teraz twoja chwila.
Wyłączono telewizor i puszczono nastrojową muzykę i dziewczyna poczuła się jak w burdelu, tylko, że ona tutaj była gwiazdą. Powoli i majestatycznie rozpięła marynarkę, następnie rozpinając stanik z przodu.
Oczom chłopaka objawił się widok dwóch krągłych, młodzieńczych piersi dziewczyny, co wzbudziło w nim automatyczną reakcję. Zaklął, po czym rozpiął rozporek i wystawił swojego penisa.
Widok prężącego się coraz bardziej członka wzbudził w niej pewną odrazę, ale starała się na niego nie patrzeć.
- Daj w to więcej charyzmy - powiedział jeden z mężczyzn.
Zaczęła powoli ugniatać swoje cycuszki, jak to czasami robiła przed lustrem. Z czasem jednak zrozumiała, że to za mało. Matthew siedział przed nią i masował swojego członka, wszystko zmierzało w stronę jednego.
Poczuła zapach tamtego mężczyzny, który stał za nią.
- Daj mu je dotknąć, osadzić się wśród nich, a dostaniesz dwa razy więcej - powiedział uśmiechając się szyderczo.
Skoro doszła aż tutaj, czemu miała zrezygnować?
Uklękła przed nim, przed stojącym już kutasem starając się nie myśleć o tym co się dzieje. Chłopak najpierw niepewnie, potem z lekką swobodą zaczął dotykać jej piersi, ugniatać je kurczowo. Chwilę potem złapał sutki i zaczął je delikatnie kręcić i ciągnąć.
Poczuła ciepło wypełniające jej gruczoły, a także mokrość w majtkach.
Nagle złapał jej ramiona i przysunął do siebie, a wówczas oczom reszty odsłoniła się jej pupcia. Wsadził swojego penisa pomiędzy jej piersi i zaczął ruszać, ściskając je dla ułatwienia. Nigdy tego nie robiła. Zaraz wszystko się skończy, pójdzie stąd w spokoju.
Coś twardego dotknęło jej muszelki przez majtki, poczuła to. Odwróciła się i zrozumiała, że to tamten mężczyzna, już bez spodni, dotyka ją swoim penisem. Jego był większy, twardszy. Delikatnie muskał jej muszelkę, która stała się jeszcze bardziej wilgotna. Cudownie łechtał jej nogi.
Pomiędzy cyckami poczuła naraz trzy skurcze, a towarzyszyły im wytryski gorącego, białego płynu, który zbrukał jej klatkę piersiową. Chciała się oderwać, ale mężczyzna z tyłu ściskał jej biodra, zresztą w głębi duszy nie chciała tego.
Naraz odchylił ją do tyłu, spiąwszy ją rękami po bokach, delikatnie, euforycznie masując jej piersi zalane spermą, przy czym wsadził swojego kutasa pomiędzy jej nogi.
Czuła podniecenie, które jemu towarzyszyło, a także sama, mimo wielkiego lęku, zaczęła się podniecać. Jej sutki stały się twarde, a cipka bardziej mokra niż kiedykolwiek.
W dodatku ten cudowny zapach.
Ale nie mogło to trwać wiecznie. Nagle odchylił ją do przodu zdejmując jej spódniczkę. Bała się, ale nie mogła nad sobą zapanować.
Mężczyzna powoli zsunął pończochy, masując jej uda, potem także majtki.
Zaczął jeździć palcem po jej wargach, które błagająco napęczniały. Zaraz też coś delikatnego zetknęło się z nimi. Penis!
Nie, to nie to. To jego język zlizywał delikatny, klarowny płyn.
Potem poczuła jak jego trzon subtelnie w nią wchodzi.
Towarzyszyła temu ogromna fala przyjemności, a także złudna chęć wycofania się. "Co ja robię?
"
Jego ruchy były delikatne jak tylko się dało, a sprawiło to, że choć z początku nie było efektów, w miarę upływu czasu zaczęło ogarniać ją coraz większe podniecenie. On wsuwał go i wysuwał, często wychodząc kompletnie ze środka.
Jej egzystencja przestała istnieć, liczyła się tylko przyjemność, to, co ją tak bardzo rozpalało. Spociła się i czuła, że on też się poci.
Naraz zaczął ruszać się z mniejszą częstotliwością, ale mocniej wpychając członka, zakręcając przy tym koła. Dawało jej to większą przyjemność, podrażniało najgłębsze zakamarki jej królestwa.
W końcu zaczął to robić dużo szybciej, ostrzej, aż czuła jego biodra na swoich pośladkach, które ilekroć w nie uderzał, podskakiwały radośnie. Czasami też, kiedy atakował niespodziewanie, jednym mocnym ruchem, jego jądra uderzały o jej wzgórek łonowy.
W końcu poczuła skurcze i falę przyjemności im towarzyszącą.
Jej pochwa wypełniła się ciepłym, oleistym płynem, który oplótł całkowicie penisa mężczyzny, jednak on nie miał orgazmu.
Mandy nie miała już sił, chciała wstać, ale wówczas silna ręka mężczyzny przyciągnęła ją do ziemi. Nagle dziwne uczucie, którego nigdy nie doświadczyła. Członek mężczyzny wszedł idealnie w środek jej odbytu, powoli się ruszając. Nikt nigdy nie ruchał jej w dupę.
Zaczęła lekko pojękiwać, chociaż nie chciała tego. Coś przechodziło przez całe jej ciało i nie potrafiła tego określić. Nie było to zwykłe podniecenie, czy orgazm.
Naraz ktoś złapał ją za włosy. Spojrzała.
Przed jej twarzą, na odległości kilku centymetrów znajdował się penis kolejnego mężczyzny. Wsunął go bez pytania prosto w jej usta. Dziwny smak wypełnił jej buzię.
- Ssaj!
- rozkazał facet.
Ale twardy członek wypełniający jej tyłek nie dawał jej sposobu na myślenie.
W końcu jednak zaczęła ruszać głową i ssać kutasa tamtego, stojącego przed nią. Ten za nią dodatkowo stymulował ręką jej łechtaczkę, co dało jej przyjemność. Teraz zaczął ruszać się szybciej, i szybciej, i jeszcze, aż w końcu, w zwariowanym galopie wytrysnął, prosto w jej tyłek. Dziewczyna poczuła to.
Wydawało się, że to koniec, ale trzeci zaczął rżnąć ją w tyłek, Matthew zaś położył się pod nią, wchodząc w jej cipkę.
Położyła się na nim, gdyż jej trzęsące się ręce nie zdołałyby utrzymać jej dłużej. Chłopak zaczął lizać jej piersi. Czuła, że jej orgazm się zbliża.
Ten stojący za nią rozchylił jej nogi, co dało jej nową przyjemność. Czuła jak członek energicznie rusza się w jej muszelce.
Mężczyzna, któremu robiła loda, niespodziewanie wytrysnął, prosto w jej twarz. Gorąca sperma spływała po jej policzkach.
Jakąś chwilę potem poczuła, jak dziki, niespodziewany prąd przechodzi przez nią w całości. Nigdy wcześniej nie doświadczyła czegoś takiego. Najpierw fala skurczów, potem potężny orgazm i wytrysk soków.
Mandy nie wytrzymała. Zalała chłopaka pod sobą ciepłym, złotym moczem. Mattew stał się jedynie bardziej napalony. Zaczął mocniej ssać jej sutki i wkrótce pojawił się na nich płyn, z nim zaś kolejne świetne uczucie.
Spojrzała w dół - wyraz twarzy chłopaka nie był najlepszy.
Jego penis się naprężył, po czym wewnątrz niej rozlało się ciepło.
Ten trzeci nadal rżnął ją w dupę, dając jej energiczne klapsy, mimo, iż ona ledwo się już trzymała. Nie długo jednak wytrzymał, zaraz wyciągnął penisa i osadził pomiędzy jej pośladki ocierając szaleńczo. Poczuła płyn na swoim tyłku.
To już chyba koniec.
A jednak nie!
Właściciel posiadłości pomógł jej wstać. Niby z dobrej intencji, ale ujrzała jego naprężonego członka.
Usiadł na fotelu przyciągając ją do siebie - nie miała siły, aby się temu sprzeciwić. Usiadła na jego udach wtulając się w niego. Nadziała się na jego penisa.
Teraz poczuła w sobie nowe siły. Stali się jednym. Ten zaś zaczął ją namiętnie całować. Jej sutki z lekką ironią dotykały jego klatki piersiowej. Czuła, że jej jestestwo uzależnione jest teraz od ciała.
Jęczała, i on jęczał w odpowiedzi, mówiąc czasem "O Boże, jesteś niesamowita!
", co bardzo jej schlebiało. Jej pośladki notorycznie uderzały w jego nogi. Nie była dla niego żadnym balastem, jego muskulatura nie czuła jej ciężaru.
Odchyliła głowę i lekko ciało, a mężczyzna zaczął lizać jej piersi. Chlipanie towarzyszące ich rozkoszy rozlegało się w pokoju.
Teraz mężczyzna zaczął masować jej pośladki, rozcierając spermę z jej odbytu.
Czuła się nieswojo - spociła się. Ale on też się spocił i to przyprawiło ich o jeszcze większe podniecenie. Poczuła ciepło, jej pochwa się skurczyła.
Minęło już jakieś dziesięć minut, a mężczyzna nie miał jeszcze wytrysku.
- Jesteś lekka?
zapytał wybudzając ją z błogiego snu.
- Chyba tak - odparła. Wtulił się bardziej w nią.
Nagle wstał, nie przestając ruszać biodrami. Podbiegł do ściany i oparł o nią jej plecy.
Teraz złapał przegubami pod jej uda, podnosząc ją wyżej i dając jej stabilizację. Czuła jego penisa w swoim ciele, jej nogi dyndały bezwładnie, a pośladki przyklejone były do ściany. Krzyczała, ale kochanek namiętnie zaczął ją całować. Jego twardy członek zgrabnymi ruchami zachodził w najgłębsze jej zakamarki, gdzie nikt nigdy nie był.
Ralph nigdy nie zapewnił jej takich wrażeń, ale ten mężczyzna, pachnący jeszcze drogimi perfumami, był doświadczonym kochankiem.
Wiedział co robić, aby w pełni ją zaspokoić i zdawało się, że liczy się jej przyjemność, nie jego. Czuła kumulującą się w niej energię, której w jakimś sensie się bała, ale która ją pociągała. Zbliżało się coś, czego nigdy nie doświadczyła. Zdawało jej się, że się zagubiła. Te ruchy były automatyczne, ona stała obok się przyglądając.
Jego penis miał kształt idealnie dopasowany do jej ciasnej pochwy, chociaż z początku wydawał się za wielki. Ciemno czerwony żołądź, niczym wypolerowany marmur i gruby, ale zwinny trzon - w porównaniu z przyrodzeniem Ralpha był on czymś niesamowitym. Mimo wszystko był miękki, nawet, gdy ciała jamiste wypełnione były po brzegi.
To wchodził, to wychodził, delikatnie ocierając o jej wargi sromowe jak i łechtaczkę, która dumne wychylała się ze wzgórka łonowego. Penetrował jej ciało, niczym wąż zgrabnie posuwający się wśród skał.
Jej piersi, jeszcze zbrukane przez spermę, podskakiwały, trzęsąc się sprężyście, co bardzo podniecało mężczyznę. Dziwiło ją jak długo potrafi wytrzymać bez orgazmu. Jego palce wbiły się w jej pośladki. "Dochodzi!
"
A jednak nie. Co prawda odczuwał przyjemność i raz po raz zaczął miewać skurcze, które czuła bardzo dobrze, ale stan ten trwał jeszcze jakiś czas.
Opuścił naraz jedną rękę usadawiając jej nogę na ziemi, drugą zaś podniósł wyżej obracając ją bokiem. Oparła się o ścianę piersiami, które zachęcająco się rozpłaszczyły. Mężczyzna wchodził w nią bokiem, co trochę zmieniło postać rzeczy.
Trzymanie nogi w powietrzu było męczące, ale nie miało to teraz większego znaczenia. Liczyła się przyjemność, przyjemna obecność jego penisa w jej pochwie.
Teraz mogła krzyczeć i jęczeć dowoli. Rozdzierający ból przeszywał jej tyłek, przeplatając się z przyjemnością i ciepłem. Przestała czuć resztę swojego ciała.
Aż nagle wytrysk. Taki niespodziewany.
Zdawał się być dołożeniem do pieca, miała już w sobie olbrzymie pokłady spermy i własnych soków. Biały płyn spłynął po jej wargach, po jej udzie.
Poczuła skurcz, ale nie doznała orgazmu. Mężczyzna jeszcze przez chwilę ją ruchał, ale w końcu wyszedł, bo jego członek zmiękł. Odwróciła się i spojrzała na niego prosząco.
Teraz pragnęła tylko jednego, przestała opierać się czemukolwiek. Tamci to zauważyli.
Odciągnęli ją od ściany i kazali uklęknąć. To nie świadczyło dobrze, ale ona się już tym nie przejmowała. Chciała, aby ją zerżnęli, choćby wszyscy na raz.
Matthew położył się za nią, tak, że jego głowa znalazła się pod nią. Lekko się zniżyła, a chłopak przytrzymał jej pośladki. Zaczął lizać jej wargi, spijając wypływające płyny.
Zaś tamci dwaj z wystawionymi pałami zaczęli ocierać się o jej piersi, podrażniając brodawki. Wkrótce stały się zwilżone, co ułatwiło mężczyznom zadanie.
Mandy poczuła jak tamta nieznana energia znowu zaczyna się kumulować, teraz także w jej piersiach. Sutki zaczęły ją ewidentnie boleć, ale w taki specyficzny, przyjemny sposób. Chłopak na dole wkrótce jej się znudził - to była gra wstępna, ona pragnęła czego innego. Domyślili się tego, poza tym oni też chcieli więcej.
Ten, co ją wtedy tak nieprzerwanie pieprzył w tyłek kazał ustawić ją w pozycji na pieska po czym powędrował znowu na jej tył.
- Chyba pragnie się zabawić!
- stwierdził klepiąc ją w tyłek.
Wsunął jej palec w pochwę, ruszając na dół i do góry, a kiedy ujrzał rozszerzające się wargi, na jego twarzy rozlał się dziwny uśmiech. Dołożył kolejnego palca coraz to bardziej zagłębiając je w dziewczynę.
Wkrótce wszystkie palce jego prawej ręki mieściły się w jej pochwie. Zaczął je powoli rozszerzać, co przytrafiło ją o jakąś wewnętrzną, cielesną złość.
Pragnęła, aby ją zerżnął.
Teraz ten drugi nałożył na jej głowę pończochę, po czym osadził się w jej ustach. Poczuła delikatny materiał i migiem dostała odruchu wymiotnego, ale opanowała go. Matthew stał obok i się przyglądał.
Naraz ten z tyłu, odpowiednio się przygotowawszy, wsadził całą swoją dłoń, aż do nadgarstka, w jej rozszerzoną, spragnioną przyjemności cipkę.
Czuła się dziwnie, jakby ktoś wcisnął jej lufę od czołgu. Dreszcz przebiegł po jej plecach, które zlane były potem. Chciało jej się sikać, ale tym razem wytrzymała. Energia wewnątrz niej zdawała się eksplodować - moment kulminacyjny był blisko.
W dodatku penis drugiego w jej ustach.
Dziwne uczucie. Tego wieczoru pierwszy raz zasmakowała spermy i wbrew jej wyobrażeniom nie było to nic wielkiego - nie miała jakiegoś specjalnego smaku. Ale sam fakt, że miała w swoich ustach czyjegoś członka, wbrew swojej woli, wywoływał u niej jakiegoś rodzaju strach, który mieszał się z błogim podnieceniem. Czuła jak z jej krocza wypływają płyny moczące jej uda.
Tkwiąca w jej pochwie ręka zdawała się być nie na miejscu, chociaż dawała jej niesamowitą przyjemność.
Mężczyzna zaczął nią powoli ruszać, ale była tak zagłębiona, że ona ruszała się z nią. Ale mężczyzna pchający jej penisa w gardło nie pozwalał jej na to, więc wkrótce czuła, jak ręka wchodzi głębiej, wychodząc najpierw energicznie. Pragnęła tylko przyjemności.
- Zerżnij mnie jak kurwę!
- wykrzyknęła prosząco.
Mężczyzna nie kazał jej powtarzać dwa razy.
Wyciągnął rękę i po chwili poczuła w sobie coś, co rozpoznała bez problemu. Teraz jego penis wydawał się mały, a to dlatego, że ręka nieco rozepchała jej pochwę. Mężczyzna położył się ciągnąc ją za biodra do siebie. Siedziała teraz na nim, ale twarz miała nadal zwróconą na tamtego drugiego.
Zaczął się ruszać powoli, choć najpierw wsadził penisa do samego końca, podnosząc ją ze sobą.
Ich ciała przylegały do siebie, co sprawiało, że penis w jej wnętrzu się nie ruszał. Podrażniało to napletek mężczyzny i dawało mu przyjemność. Ona zaś czuła jego członka w pełnej swojej klasie wewnątrz swojej pochwy.
Ten drugi zdjął z jej głowy pończochę zakładając ją na swojego członka i zaczął jeździć penisem i jądrami po jej mostku pomiędzy piersiami, jednocześnie rękoma wykręcając jej suty
Wymagało to niezwykłej koordynacji, dlatego kiedy ten z tyłu podnosił biodra, ten z przodu nacierał na jej piersi, aby cała trójka miała równowagę. Zarówno masarz piersi jak i cudowne ruchanie kumulowało z niej jeszcze bardziej tę energię.
Krzyczała, bo to sprawiało, że nie zwariowała. Pragnęła już dojść, zostać wyruchaną najbardziej jak się da. Jej pośladki uderzały z wielką mocą w jego uda. Czasami poczuła swoją cewką moczową jego jądra. Zaczęła je masować, dając mężczyźnie pod nią dodatkowe wrażenia.
Rozkraczyła się jeszcze bardziej, ale za wszelką cenę nie mogła szczytować.
Naraz penis gładzący jej piersi wystrzelił, przez pończochę, prosto na jej piersi. Mężczyzna uklęknął i zaczął ją lizać, od pępka, przez cycki, aż po obojczyk. Odpływała.
Ale mężczyzna pod nią naraz kazał jej wstać, po czym kończąc robotę w rękach spuścił jej się na tyłek.
- No Matthew, zakończ to!
- rozkazał kładąc dziewczynę na ziemi. - Nasza przyjaciółka chyba będzie miała orgazm.
Chłopak stanął przed nią, z penisem na baczność. Leżała rozkraczona na ziemi, a jej wargi otwierały się zachęcająco. Chłopak położył się na niej wchodząc bez problemu.
Zaczął ruszać się dynamicznie, tak, jak tego pragnęła. Przycisnęła się do niego, spięła mięśnie brzucha.
Jego penis to wchodził cały, to wychodził na zewnątrz, a za każdym razem jej wargi sromowe otwierały się jak drzwi windy. Jego meszek dotykał jej wzgórka, jego dłonie macały jej piersi. Wiedziała, że zaraz dojdzie, pragnęła tego.
Rozszerzyła nogi. Poczuła ciepło przechodzące przez jej brzuch, piersi, szyję.
W końcu to, czego tak długo oczekiwała. Mocny skurcz, taki, że całe jej ciało doznało konwulsji. Poczuła jak z zakamarków jej ciała wypływa energia - płyn.
Zlała nim penisa chłopaka, który dalej ją rżnął.
Odchyliła głowę do tyłu zamykając oczy. Przyjemność była niesamowita. Dziwne ciepło przebiegło jej ciało, potem mrowienie w piersiach, aż na ostatku drgawki. Jej pochwa momentalnie się zacisnęła.
Matthew nie potrzebował dużo. Wykonał jeszcze kilka ruchów po czym spuścił się prosto w nią.
Mandy rozkraczyła się maksymalnie i rozłożyła ręce, leżąc, nie myśląc o niczym. To było doznanie, którego nigdy nie zapomni. Przyjemność, która nadal przebiegała przez jej ciało była nie do opisania.
Chłopak nadal siedzący w jej wnętrzu położył się na niej, patrząc w jej oczy. Ale ona nie chciała patrzeć w jego. Czuła jak jego członek kurczy się w jej objęciach. Po chwili sam wyskoczył. Trochę zajęło jej umycie się i ubranie.
Próbowała zmyć spermę z pończoch, ale pozostała mokra plama. Całe szczęście była niewidoczna na jej zgrabnych nogach. Kiedy wychodziła właściciel wręczył jej tysiąc dolarów.
- Nie jestem dziwką - zaoponowała przestraszona sumą.
- Nie, tego nie powiedziałem.
Chyba częściej będziemy u was zamawiać pizzę. - Uśmiechnął się. - Jesteś niesamowita.
- Dziękuję.
- Trzymaj się.
Mężczyzna wrócił do domu. Nogi trzęsły się pod nią i nie mogła normalnie iść. Nic dziwnego, nigdy bowiem nie doświadczyła czegoś takiego. Tyłek i pochwa jeszcze ją lekko bolały, a piersi były rozgrzane.
Właśnie podeszła do skutera, chcąc na niego usiąść, kiedy zatrzymał się na ulicy samochód hamując z piskiem opon.
Mandy nawet teraz bez problemu rozpoznała jego specyficzny silnik. Spojrzała.
Był to ten sam Dodge Charger co kilka godzin wcześniej, tyle, że teraz siedział tam tylko jeden młody mężczyzna, nieco od niej starszy. Otworzył drzwi od strony przedniego pasażera.
- Podwieźć cię?
zapytał.
- Mam skuter - odparła, chociaż intuicja kazała jej wsiąść. - Ale miło przejadę się takim czadowym autem.
- Świetnie.
Wsiadła. Jak się spodziewała silnik miał nie tylko specyficzne brzmienie, ale i wielką moc.
Przy starcie odepchnęło ją to do tyłu. Wiatr rozwiewał jej włosy, co ją odświeżyło.
- Tak w ogóle to jestem John - powiedział uśmiechając się. - A ty?
- Mandy - odparła niepewnie.
- Słuchaj Mandy jest pewna sprawa.
Jesteś zajęta?
Mogłabyś trochę zarobić.
- A co musiałabym zrobić?
- To już zależy, na co cię stać.
- Jestem tylko dostawczynią pizzy.