Przetłumaczył: Morpheius Na wstępie pragnę podkreślić, że opublikowane tu opowiadanie, jak i całość historii o Karen Wagner, jak i uniwersum Naked in School nie są pracami mojego autorstwa. Moim wkładem jest w tym przypadku autorskie tłumaczenie. Jako że jest to pierwsze tego typu moje doświadczenie, to będę wdzięczny za wyrozumiałość i uwagi na przyszłość. ——————————————————————————————————————————— - Wstałam rano i udałam się do łazienki. Gdy brałam prysznic, rozmyślałam o swoim wczorajszym wieczornym spacerze.
Nie mogłam uwierzyć, że to zrobiłam!
Założyłam niebieskie dżinsy i białą koszulkę. Myślałam, czy warto zakładać stanik, jednak stwierdziłam, że po całym dniu bycia nago chcę mieć na sobie wszystkie ciuchy, które normalnie noszę. Zjadłam śniadanie, po czym poszłam do szkoły. Chciałam dotrzeć tam chwilę wcześniej, lecz nie chciałam znowu sterczeć na zewnątrz, jak to miało miejsce wczoraj. Byłam nieco bardziej odprężona podczas podróży do szkoły.
Ten tydzień wciąż wydawał się katorgą, jednak zdecydowałam się na to nie wściekać. Dotarłam do szkoły, zanim którykolwiek z autobusów zdążył przyjechać. Przed wejściem stało już więcej dzieci, jednak nie był to duży tłum. Zauważyłam, że drzwi są już otwarte, bo kilku ludzi wchodziło i wychodziło. Wzięłam głęboki oddech podchodząc do skrzynki na ubranie.
- Będziesz się teraz rozbierała?
jeden z chłopaków spytał z radością. - Poczekaj chwilę, proszę!
- krzyknął inny z chłopców. Miał na imię Harold, znałam go z widzenia. Przełknęłam niespokojnie ślinę, on wyciągał aparat!
- Chciałbym zrobić ci kilka zdjęć do albumu - powiedział - Wiesz, jak się rozbierasz. W tej chwili wyszedł dyrektor.
- Czy muszę mu pozwolić robić zdjęcia?
zapytałam go. Czułam, że uszy mi płoną. - I tak będziesz chodziła nago cały dzień, czyż nie, panno Wagner?
zapytał mnie. Przytaknęłam - Wszyscy cię zobaczą. Nie widzę powodu, by robienie zdjęć miało cię zranić.
Czyż nie?
Chyba nie. - przyznałam, znów przełykając ślinę. - Sugeruję, byś z nim współpracowała i mu pomogła - spojrzał w moją zdenerwowaną twarz i się uśmiechnął - Chciałbym, żebyś była tak miła, jak tylko możesz. Sądzę, że powinnaś cieszyć się nowym wyzwaniem tak długo, jak masz okazję. Odpręż się i czerp przyjemność, panno Wagner.
- Popracujesz ze mną?
zapytał Harold - Proszę?
Spojrzałam nad jego ramieniem. Właśnie przyjechał autobus pełen dzieci. To tyle, jeśli chodzi o unikanie tłumu. - No. dobrze.
- z wahaniem się zgodziłam. - Panie Harrison?
Harold zwrócił się do dyrektora - Czy mógłbym zabrać jej ubrania, żeby mogła je jeszcze raz zdjąć podczas robienia zdjęć?
Dyrektor przytaknął - Wydaje mi się, że da się zrobić. - OK, Karen, jesteś gotowa?
Chodźmy tutaj. - Harold zwrócił się do mnie. Przytaknęłam, zaciskając dłonie na swoich spodniach.
Dyrektor odsunął odrobinę tłum. - Czy możesz najpierw zdjąć koszulkę?
Zwróć się w moją stronę i ją ściągnij. - poinstruował mnie Harold. Czerwieniąc się zrobiłam, co powiedział; przyglądało się mi około trzydziestu osób, a Harold zdążył już pstryknąć kilka zdjęć. - Uśmiechnij się, jeśli możesz - powiedział.
Spróbowałam wymusić uśmirch. - Ładnie!
- krzyknął dodając mi otuchy - Teraz rzuć koszulkę i powoli zdejmij stanik. Nie, patrz prosto w obiektyw. - Zwróciłam się w stronę aparatu i sięgnęłam na plecy, by rozpiąć stanik, po czym go zdjęłam. - Uśmiech!
- przypomniał mi, a ja wyszczerzyłam zęby.
- Teraz włóż koszulkę - zrobiłam, co polecił i chwilowo odetchnęłam. - Znowu się uśmiechnij. Teraz powoli ją zdejmij. Dobrze. uśmiech.
Teraz wyrzuć ją w powietrze. - zrobiłam tak, po czym ją złapałam - Świetnie!
- krzyknął entuzjastycznie - Zrób tak jeszcze raz - wyrzuciłam koszulkę ponownie, a on robił mi zdjęcia. Teraz przyglądało mi się już więcej ludzi. - Pomachaj im - Harold mnie poinstruował. Delikatnie pomachałam ręką.
- Możesz znowu założyć koszulkę - powiedział. Zrobiłam to tak szybko, jak tylko mogłam i znowu się uśmiechnęłam, tym razem mniej wymuszenie - Podciągnij ją, żebyśmy mogli zobaczyć twoje piersi - powiedział, a ja to uczyniłam - Teraz opuść ją. - Popracujmy teraz nad dołem - powiedział - Proszę, zsuń powoli spodnie. - zrobiłam, o co prosił, powoli zsuwając dżinsy do kostek. - Teraz zrób to samo z bielizną.
- To również zrobiłam - Wciągnij majtki. Teraz zdejmij spodnie. Uśmiech. Dobrze!
Bardzo Dobrze!
- uśmiechnął się. Tłum klaskał.
- Czy możesz bardzo powoli zdjąć teraz koszulkę?
Zrobiłam tak, a on zrobił kilka kolejnych zdjęć - Wspaniale!
Zadzwonił dzwonek, co mnie przestraszyło, jednak był to dopiero pierwszy dzwonek. Mieliśmy jeszcze 10 minut do rozpoczęcia zajęć. - Zaraz skończymy, - powiedział Harold - Zsuń teraz majtki. uśmiech. Pięknie.
Odsuń się od nich. - zrobiłam to i znów byłam naga, z wyjątkiem butów i skarpetek. Tłum był uradowany. Zauważyłam, że przyglądało się już prawie 100 osób i spłonęłam rumieńcem. - Proszę, włóż znowu spodnie - poprosił Harold.
Zrobiłam tak, a on pstryknął mi kilka zdjęć topless. - Teraz powoli je zsuń. Uśmiech!
- powiedział. Spróbowałam się uśmiechnąć i powoli zsunęłam znowu spodnie. - Czas na zajęcia - powiedział dyrektor.
Przytaknęłam i schowałam ubrania do skrzynki, gdy tłum wlewał się do budynku. - Dziękuję za pozowanie!
- Harold powiedział ciepło - Było miło z tobą pracować!
- Nie. Nie ma sprawy - powiedziałam nieco speszona. Otworzył przede mną drzwi i wszedł za mną do środka. - Będę robił ci zdjęcia z ukrycia między zajęciami - powiedział - Byłoby miło, gdybyś mogła mi pozować po szkole.
Chciałabyś?
Nerwowo się zarumieniłam - Może spytaj mnie później, co?
odparłam. Nie miałam zamiaru już pozować, lecz nie chciałam po prostu powiedzieć mu "nie". - W porządku, tak zrobię. - uśmiechnął się. - Do zobaczenia później.
- rzucił jeszcze i obaj popędziliśmy na zajęcia. Po raz kolejny musiałam rozwiązywać zadania z algebry przy tablicy. Musiałam stać twarzą do klasy, gdy pan Dennison wyjaśniał różne problemy, następnie zapisywać je na tablicy i je rozwiązywać. - Nie dość się dziś starasz, Karen - powiedział pan Dennison, gdy zrobiłam błędy w pierwszych dwóch zadaniach. - Musisz zrozumieć, że mimo posiadania dobrej aparycji i ładnego ciała, wciąż nie zawadzi znać podstaw matematyki.
- Przepraszam!
- powiedziałam ze strachem, jednocześnie się rumieniąc. Kazał mi rozwiązać kolejne zadanie na tablicy, a mi udało się przez nie przebrnąć bez popełnienia błędu. Następnie zadał kolejne i tym razem się pomyliłam. - Znowu pomyłka - warknął pan Dennison - Kto chciałby pokazać Karen, gdzie zrobiła błąd?
Tim, rumiany rudzielec, wstał i markerem poprawił mój błąd. - Dzięki - powiedziałam z uśmiechem.
- Zapytaj go, co chce jako nagrodę - nakazał mi pan Dennison. Zarumieniłam się - Jak mogę cię wynagrodzić?
zapytałam nerwowo. - Cz - czy możesz u - u - usiąść mi n - na kolanach?
wydukał. - Usiądź z nim przez 5 minut - nakazał pan Dennison. Udałam się do jego stolika i usiadłam na jego kolanach, co klasa powitała uśmiechami.
Moja lewa pierś była dokładnie na przeciwko jego twarzy. - Nie ruszaj się - wyszeptał Tim i ukradkiem polizał mój sutek!
Zadrżałam, ale się nie ruszyłam. Lizał mnie przez całe 5 minut, po czym pan Dennison wrócił do omawiania matmy. - Wracaj tu, Karen - przywołał mnie pan Dennison, a ja z ulgą oderwałam się od Tima. - Teraz może będziesz bardziej uważna?
uśmiechnął się - Spróbujmy kolejne zadanie.
Klaso, jeśli Karen znów pokaże brak zamiłowania do algebry, nie bójcie się wskazywać jej błędów. Wszyscy chłopcy byli chętni mi pomagać. Czułam wielkie napięcie, lecz udało mi się rozwiązać kilka zadań bezbłędnie, co pozwoliło mi przetrwać resztę lekcji. Skończenie algebry było wielką ulgą i szybko wyszłam na korytarz. Jednak wtedy zauważył mnie Harold i zaczął pstrykać więcej zdjęć.
`Musiałam` mu pozować - cokolwiek mi nakazał!
Oczywiście to wiedziałam. - Możesz położyć ręce na głowie?
poprosił, szczerząc się do mnie. Zarumieniłam się gniewnie, lecz zatrzymałam na korytarzu i wykonałam zadanie. Zrobił kilka kolejnych zdjęć. - Teraz odsuń od siebie bardziej stopy, proszę.
- Zrobiłam tak, a on zrobił kolejne fotki. - Wyglądasz pięknie, gdy się tak rumienisz - zapewnił mnie - Odwróć się i bardzo powoli się pochylaj, aż będziesz mogła dotknąć rękoma podłogi. Nie, nie złączaj nóg. - zrobił tuzin zdjęć, gdy to robiłam. - Pochyl się odrobinę przy ścianie.
dobrze. Teraz połóż ręce z tyłu i rozszerz pośladki. Kilku uczniów zachichotało. Czułam się zawstydzona, lecz pismo było jasne, że muszę spełniać takie prośby. - Dobra, możesz teraz iść - zwrócił się do mnie - Wielkie dzięki!
- wyprostowałam się, starając jednocześnie nie upaść i popędziłam na lekcję historii.
Nauczycielka zdecydowała się omówić historię ruchu praw kobiet. Zaczęła od sprawy praw do głosowania dla kobiet, później prawa do pracy i rewolucji seksualnej. Następnie przeszła do ruchu praw fizycznych Tytułu IX. Wspomniała, że konserwatywny ruch seksualny pod koniec wieku był połączony z problemem AIDS i wyjaśniła trend, że kobiety postrzegają się jako inne od mężczyzn. Gdy rozwiązano problem AIDS, wyleczono również inne choroby przenoszone drogą płciową, a trend innego traktowania kobiet i mężczyzn postępował.
Jeden koledż zezwolił czirliderkom i dziewczynom z pomponami na występowanie nago. Kobiety zaczęły uprawiać profesjonalny sport nago, co przyczyniło się do wzrostu zainteresowaniem nim, podobnie jak sportami drużynowymi. Wcześniej zawody sportowe kobiet były ignorowane, lecz teraz zapełniały one stadiony, nadając nowe znaczenie szkołom i przyczyniając się do wzrostu dochodów z uprawiania sportu przez kobiety. Procesy sądowe nie zezwoliły na zakazanie tej praktyki, gdyż przynosiła ona dochody. Seks się sprzedaje.
Rozciągnęło się to na biznes. Młode dyrektorki wywierały znacznie większe wrażenie, gdy zostawiały ubranie za drzwiami pokoju zebrań, zamiast domagając się równości płci. * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * Program koszykówki na Centralnym Uniwersytecie miał kolejny słaby sezon. Oglądalność spadała, sprowadzono nowego trenera, lecz nauczyciele zaczęli dyskutować nad zawieszeniem programu. Kapitan czirliderek spotkała się z ich trenerem, a następnie z drużyną.
Dwie z siedmiu dziewczyn odeszły; reszta zdecydowała się na nowy krok. Po próbie czekały w męskiej szatni, mając na sobie spódniczki oraz buty i skarpetki, jednak nie mając na sobie nic od pasa w górę. Większość była nieśmiała i zdenerwowana, lecz główna czirliderka stanęła przed drużyną koszykarzy i wyjaśniła pomysł. Po każdym zwycięstwie, w następnym meczu będą kibicowały topless. Jeśli drużyna pobije rekord zwycięstw, wygra mistrzostwa konferencji czy dostanie się do narodowego turnieju, zorganizowane zostaną imprezy, sponsorowane przez czirliderki.
Po tym, jak drużyna wygrała pierwszą tercję na swoim parkiecie, dziewczyny zrzuciły koszulki i rzuciły się między graczy, tańcząc w hali, co spotkało się z entuzjazmem na trybunach. Kibicowały z nagimi piersiami przez kolejne dwie tercje, a drużyna wygrała 3 - 0. Sąd nakazał powrót do pełnego ubioru przez następnych kilka tygodni, a drużyna miała statystykę wygranych 1 - 3 podczas tych dwóch tygodni. Po słynnej decyzji sądu, czirliderki, wspierane przez pełną salę sądową, po dwóch dniach rozprawy otrzymały prawo do zdjęcia koszulek i staników. Wszystkie to szybko zrobiły.
Sędzia patrzył się na nie, gdy urzędnik uciszał tłum; następnie ogłosił swoją decyzję: "Nie widzę przed sobą nic obscenicznego. " * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * Melanie wiedziała, że szansa na dostanie kredytu nie jest duża, lecz chciała założyć nową firmę, bo straciła pracę w firmie, w której przepracowała ostatnie 6 lat. Raz już odrzucono jej wniosek, a teraz miała spotkanie z komitetem kredytowym w banku. Przybyła 20 minut wcześniej i nerwowo patrzyła na ścienny zegar, gdy spotkanie się zbliżało. Przygotowała dokumenty przedstawiające jej biznesplan, zdolność kredytową (lecz to był spory kredyt!
) i dowód, że istnieje podaż na to, co chciała robić.
Kupiła nową szarą sukienkę i satynową bluzkę do tego. - Komitet kredytowy zbierze się za pięć minut - poinformował ją recepcjonista. Melanie udała się do toalety, by jeszcze raz sprawdzić makijaż. Czy zrobiła wszystko, co możliwe?
Przebadała trzech mężczyzn z komitetu; znała ich nazwiska i miała jakieś o nich informacje. Znała historię banku w kwestii przyznawania kredytów.
Nagle wpadł jej do głowy szokujący pomysł. Po chwili wahania, rozmyślania nad konsekwencjami braku kredytu, umalowała usta i szybko rozpięła bluzkę i stanik i zsunęła sukienkę. Zostawiła swoje ubrania na podłodze, zabrała teczkę i minęła wstrząśniętego recepcjonistę kierując się do pokoju spotkań. Na pluszowy dywan weszła sprężystym krokiem, lecz była zaczerwieniona. Stanęła twarzą w twarz z męskim komitetem nago, piękna i pociągająca.
Dostała kredyt. * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * Bonnie widziała za sobą błyskające niebieskie światła, lecz miała nadzieję, że odjadą. Jechała dalej, lecz wóz plicyjny wciąż jechał za nią. Wiedziała, że jechała odrobinę za szybko. Zadziałała szybko, wciskając stanik do schowka i przerzucając spodnie i koszulkę przez tylne siedzenie, następnie opuściła szybę.
Gdy policjant przyszedł i poprosił o prawo jazdy, zawahał się i zamiast tego zapatrzył na nią. Zarumieniła się, upokorzona i zmieszana. - Przepraszam, panie władzo; jest taki piękny wieczór i przeważnie nikt nie zagląda do środka, a ubrania leżą na tylnej kanapie!
Policjant zawołał swojego partnera, który również chwilę jej się przyglądał. - Wydaje mi się, że lepiej już pojedziemy - powiedział ten pierwszy. - Masz rację - przytaknął drugi, kiwając głową - Niech pani jeździ ostrożniej.
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * - Ten trend postępuje i dlatego napotykamy coraz więcej programów takich, jak ten, w którym uczestniczy Karen Wagner - wyjaśniła nauczycielka - Rodzice i nauczyciele próbują pokazać wszystkie plusy, jakie są dostępne dla wszystkich studentów. Gdy lekcja się skończyła, podeszłam do jej stolika. - Dziękuję za dzisiejszy temat. - powiedziałam - Bardzo mi pomógł!
- Cieszę się, że ci się podobał, Karen. - uśmiechnęła się, a ja popędziłam na wychowanie fizyczne.
- Poczekaj chwilę, Karen!
- usłyszałam i się zatrzymałam. To znowu był Harold. - Muszę iść na w - f, Harold!
- zaprotestowałam. - W - f?
Wspaniale!
Chciałem przyjść na te zajęcia dziś i zrobić kilka zdjęć pod prysznicem i na basenie - wyszczerzył się w uśmiechu. Zarumieniłam się, lecz pozwoliłam mu na to i ruszyłam do szatni.
Zrobił mi kilka zdjęć, gdy usiadłam na ławce i zdejmowałam buty i skarpetki. - Dziś będziemy nurkować - oznajmił pan Roquette. Zajęłam miejsce w kolejce. Gdy inni uczniowie ćwiczyli nurkowanie, Harold robił mi zdjęcia, a gdy nadeszła moja kolej, fotografował moje skoki. Każdy z nas oddał dwa skoki z niskiej deski, a następnie po jednym z wysokiej.
Przez minutę stałam na krawędzi deski, pozując dla Harolda. Kilku chłopców zagwizdało. Pomachałam im i skoczyłam. Dostałam oklaski również za swoje następne skoki. Następnie mieliśmy czas wolny, a właściwie czas wolny dla klasy.
Większość chłopców zebrała się wokół mnie i prosiła o pozowanie. Robiłam to tak chętnie, jak tylko mogłam. Harold robił zdjęcia wszystkiego!
- Uklęknij proszę, Karen - jeden z nich mi polecił, gdy wychodziłam po drabince z wody. Uśmiechnęłam się szeroko i opadłam na kolana - Jasne!
- odpowiedziałam uprzejmie, dobrowolnie rozsuwając kolana. Uniosłam ręce nad głowę i bez polecenia wypięłam pierś, prezentując nagie ciało przed chłopcami.
- Teraz wstań i pochyl się do przodu, rozsuwając pośladki - polecił mi inny chłopak. Zarumieniłam się na ten pomysł, lecz szybko zrobiłam, co mi polecił. - Wyprostuj się i chwyć się za sutki - po minucie poprosił mnie ktoś inny. Zrobiłam, o co prosił. Każdy z jedenastu chłopców w klasie kazał mi przyjąć inną pozycję, a ja wypełniałam każdą prośbę.
Nauczyciel zadął w gwizdek i ruszyliśmy do szatni. - Spotkamy się później, Karen - powiedział Harold - Być może weźmiesz dla mnie prysznic, żebym mógł zrobić zdjęcia. Mam tyle pomysłów, że mój aparat chyba tego nie wytrzyma. - Do zobaczenia później, Harold - powiedziałam czerwieniąc się, szczęśliwa, że przez chwilę nie będzie mnie podglądało oko aparatu. Zaczęłam brać prysznic, przyglądając się chłopcom, jak zdejmowali kąpielówki.
Niektórzy wciąż wstydzili się rozbierać przede mną. Zachichotałam; było było, że chociaż raz chłopcy byli onieśmieleni!
Nagle przypomniałam sobie, co mi wczoraj podsunął Jeff, o wyobrażeniu sobie chłopców dotykających mojego ciała. Zarumieniłam się. - Hej, co się stało?
zapytał mnie Mike. - N.
nic!
- zaprotestowałam. Na szczęście nie musiałam wyjawiać swoich myśli!
Próbowałam myśleć o czymś innym, lecz nie mogłam odegnać pomysłu Jeffa!
Chłopcy wciąż się na mnie patrzyli. - Wydaje mi się, że ją podnieciłeś - stwierdził jeden chłopak, szczerząc się w uśmiechu. - Ładnie ci sutki stwardniały - zauważył inny. Mike przytaknął.
- Przepraszam - powiedziałam czerwieniąc się - Muszę stąd wyjść!
- zaczęłam odsuwać się od pryszniców, chcąc ukryć się w toalecie dziewcząt tak szybko, jak to możliwe. - Jakiś problem?
zapytał pan Roquette, wchodząc pod prysznice z basenu. - Muszę iść do łazienki!
- szybko wyjaśniłam. - Zaczęła się podniecać, gdy weszliśmy pod prysznic - wyjaśnił nauczycielowi jeden z chłopców. - Och - pan Roquette złapał mnie za ramię.
- Zatrzymaj się, Karen. To normalne w tych okolicznościach. Idź, dokończ prysznic. - Ale. - zaczęłam protestować, lecz zamknęłam usta.
Co mogłam powiedzieć?
Tak, sir. - odpowiedziałam krótko i ruszyłam pod prysznic, którego używałam. Chłopcy przyglądali się teraz bardzo uważnie - Rozsuń stopy, Karen!
- zasugerował jeden chłopak - Potrząśnij cyckami dla nas!
- Podnieś ręce nad głowę - musiałam wykonać każde polecenie. Zrobiłam tak, wciąż myśląc, jak by to było, gdybym pozwoliła im się dotykać. Wreszcie skończyli prysznic i poszli się ubierać.
Musiałam iść z nimi do szatni i wycierać się przed nimi, lecz ponieważ musiałam założyć tylko buty i skarpetki, zdążyłam wyjść przed większością z chłopców. Dotarłam na lekcję biologii bez spotkania z Haroldem, co było ulgą. Zajęłam miejsce na krześle przed klasą, tak jak w ciągu ostatnich dwóch dni, następnie rozsznurowałam i zdjęłam buty oraz skarpetki, siadając kompletnie naga. - Och, miło widzieć, że dziś jesteś bardziej chętna do współpracy - pani Hooker uśmiechnęła się, zamykając drzwi do klasy - Czy ktoś z chłopców próbował być dla ciebie miły, by sprawdzić, czy interesują cię seksualnie?
Zarumieniłam się - Hmm, tak, kilku próbowało. - I jak odpowiedziałaś?
zapytała, gdy klasa wpatrywała się we mnie.
- Nie. uprawiałam. seksu z nikim - powiedziałam zakłopotana, gdy klasa chichotała. - Jeszcze nie. - poprawiła mnie z uśmiechem.
- Jasne - znów spłonęłam rumieńcem. - Dziś jesteś bardziej czy mniej podniecona niż wczoraj?
zapytała. - Bardziej - przyznałam, przełykając ślinę i myśląc o prysznicach. - To zupełnie naturalne - odparła - Napięcie seksualne będzie w tobie cały czas rosło - uśmiechnęła się - Jestem pewna, że chłopcy cały czas zwracają na to uwagę!
Dalej omawiała sprawy reprodukcji, podczas gdy ja służyłam jako model pokazowy do jej zajęć. Wreszcie lekcja się skończyła.
- Jutrzejsze zajęcia będą interesujące!
- obiecała radośnie pani Hooker - Do zobaczenia jutro!
Włożyłam skarpetki i buty, gdy reszta klasy wychodziła. Rick i Jeff czekali na mnie na zewnątrz. - Możemy się do ciebie przyłączyć na lunchu?
zapytał Rick. - Byłoby miło - odparłam uśmiechając się i ruszyliśmy do kawiarni na posiłek. Każdy z nas otrzymał tacę z jedzeniem i usiedliśmy przy pustym stoliku.
Gdy tylko usiedliśmy, grupa innych chłopców chciała się do nas przyłączyć. - Moglibyście zostawić nas samych?
grzecznie spytał Jeff - Próbujemy dać tej biednej dziewczynie wytchnienie, żeby mogła zjeść. - No chyba - odparł jeden z chłopaków - Chodź, Eddie. - Chcieliśmy się tylko bliżej ci przyjrzeć - wyjaśnił Eddie - Nie mamy wspólnych zajęć, więc możemy tylko popatrzeć na korytarzu. Nie chcieliśmy ci przeszkadzać, wybacz!
- Nie ma sprawy.
Dzięki za szczerość. - odpowiedziałam, uśmiechając się do niego. Usiedli przy stoliku obok i obaj wciąż na mnie się gapili. - Spróbowałam tego, co sugerowałeś, pod prysznicem chłopców. - zarumieniona powiedziałam Jeffowi - Jak tylko zaczęłam, nie mogłam przestać!
Bardzo się podnieciłam i zawstydziłam.
Wszyscy chłopcy z radością zauważali, jak mi sterczą sutki. Wyszczerzył zęby - Pomyśl, jakbyśmy to my cię całą dotykali - zasugerował - Chciałbym to też zobaczyć!
Pokazałam mu język, zachichotałam i wróciłam do jedzenia. - A gdybyś była cała pokryta tłuczonymi ziemniakami, a grupa chłopców by z ciebie jadła?
podpuścił mnie Rick. Zmarszczyłam nos. - Fuj!
- Jeśli ktoś by cię o to poprosił.
Myślisz, że mogłabyś to zrobić?
zapytał. Zarumieniłam się. - Mam nadzieję, że nie. Proszę, nie sprawdzaj!
Obaj chłopcy uśmiechnęli się. - Jak myślisz, moglibyśmy cię podotykać, żeby zobaczyć twoje twarde sutki?
zapytał Jeff - Na przykład po lunchu?
A co, jeśli nie?
odparłam.
Rick puścił mi oko. Westchnęłam - No dobrze. - zgodziłam się niechętnie. - Po lunchu. Obaj uśmiechnęli się radośnie i skończyli jeść tak szybko, jak tylko mogli.
Oddaliśmy nasze tace i wyszliśmy na dziedziniec. - Możesz zrobić to tutaj. - powiedział Jeff. - Dobrze. - przytaknęłam, rozglądając się wokół.
Na dziedzińcu było kilkoro innych uczniów. Westchnęłam; nie wyobrażam sobie, bym mogła znaleźć bardziej ustronne miejsce. Chłopcy usiedli na ławce, a ja zdjęłam buty i skarpetki, następnie stanęłam przed nimi. Zarumieniłam się; byłam zupełnie naga. Spojrzałam im prosto w oczy, następnie uśmiechnęłam się i rozsunęłam nogi.
Splotłam palce nad głową i pomyślałam, że jestem przed nimi kompletnie odsłonięta. Mogli wyciągnąć ręce i mnie dotykać, a ja musiałam im na to pozwolić. Bardziej się zarumieniłam. Mogli wsunąć swoje palce w moją cipkę lub, jeśli chcieli, bawić się moimi pośladkami. Czułam w sobie ciepło i podniecenie.
Obaj wyszczerzyli się do mnie w uśmiechu. - Wow, to jest naprawdę super!
- zakrzyknął Rick. Jeff uśmiechnął się - Wyglądasz, jakbyś naprawdę chciała to zrobić!
- powiedział. Przytaknęłam, rumieniąc się. - Hej Karen!
- ktoś powiedział, a ja przełknęłam ślinę.
To był Harold!
Szybko pstryknął mi kilka zdjęć, po czym śmiejąc się odszedł. Zarumieniłam się jeszcze bardziej, lecz nic na to nie mogłam poradzić. Jeff zaczął wstawać, lecz potrząsnęłam głową - Pozwól mu iść. I tak nic nie możesz zrobić. - patrzyłam, jak odchodzi.
Nadszedł czas wracać na lekcje. Założyłam z powrotem skarpetki i buty i wróciłam do szkoły. Na lekcji angielskiego mieliśmy przez pierwszą połowę zajęć napisać wiersz. Napisałam krótką opowiastkę o dziewczynie, która przegrała zakład i musiała być seksualną niewolnicą w weekendy. Dziewczyna najpierw tego nienawidziła, lecz szybko to pokochała.
- Czy ktoś skończył już pisać swój wiersz?
zapytała nauczycielka. Kilka osób podniosło ręce. - Ile osób napisało coś tak zawstydzającego na temat seksu, że nie chcą, by to ktokolwiek zobaczył?
zapytała nauczycielka. Moja dłoń powędrowała w górę, wraz z dłońmi połowy klasy. Następnie dołączyły następne - większość klasy.
Uśmiechnęła się - Tak to jest, jak się pracuje z nastolatkami. - powiedziała. - Tylko seks z innymi nastolatkami wam w głowie, lecz nikt nie chce o tym rozmawiać. Klasa wybuchnęła śmiechem. - Czy ktokolwiek napisał nazwisko na swoim wierszu?
Jeśli tak, zamażcie je lub wyrwijcie ten kawałek kartki.
- przeszła po klasie, zbierając wiersze od uczniów. Następnie wróciła z powrotem na początek klasy, losowo mieszając wiersze!
- Każdy z was przeczyta głośno jeden z wierszy napisanych przez innych uczniów. - oznajmiła radośnie. - Karen, możesz zacząć. Każda osoba musiała stanąć przed klasą i przeczytać wiersz kogoś innego.
Wszyscy w klasie słuchali, próbując odgadnąć, czyjego autorstwa były wiersze. Musiałam przeczytać wiersz chłopca. Większość z nas czytała wiersz przeciwnej płci. Stanęłam na przedzie klasy i zaczęłam czytać wiersz, który zaczął się jak górnolotny romans. Jej usta są słodkie, jest ona piękna
Jej ciało jest miękkie, lecz sprężyste Lecz szybko zaczęło być mniej miło: Chodzi ona wszędzie nago
Jej tyłek i sutki są dumnie podkreślają
Jej seksualność.
Ona ma czelność
Afiszować się przed złymi i dobrymi. Zatrzymałam się, czerwieniąc się i patrząc po klasie. - Dalej, Karen - poprosiła mnie pani. Przełknęłam ślinę i czytałam dalej. Karen Wagner, piękna blondynka
Daje chłopcom na w - fie wycisk
Naga od stóp do głów
Kąpie się, aż wszyscy są czyści.
Jest chłodna, lecz wciąż podniecona
Jej sutki dumnie się prężą
Z jej słodką buzią i wielkimi oczami
Chciałbym ją mieć u siebie w domu!
Klasa klaskała i gwizdała, a ja wróciłam na swoje miejsce. Usiadłam i słuchałam reszty wierszy. Niemal wszystkie wiersze chłopców były o mnie. Wreszcie zajęcia się skończyły, a ja uciekłam na korytarz. Miałam już tylko jedną lekcję.
Nie było źle, to było zarządzanie. Przyszłam do klasy wcześniej. Pan Hansen uśmiechnął się szeroko, gdy weszłam i zajęłam swoje miejsce. Wciąż pozostawało kilka minut do końca przerwy. - Ładnie dziś wyglądasz - powiedział.
- Dź - Dziękuję - odpowiedziałam i wymusiłam uśmiech. - Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, jeśli trochę się pogapię?
wyjaśnił przepraszając - Studium nauczycielskie nie przygotowuje na. na uczennice biorące udział w lekcjach nago. Lekko się zaczerwieniłam. - Mnie też nikt na to nie przygotowywał.
- odpowiedziałam, następnie przełknęłam ślinę i zdecydowałam się nieco więcej wyjaśnić - Panie Hansen. Wydaje. Wydaje mi się, że wszyscy w szkole gapią się na mnie cały tydzień!
"Muszę" im na to pozwolić. Nie wolno mi się zakrywać w żaden sposób i muszę pozować dla każdego, kto mnie o to poprosi. Ktokolwiek mnie o to poprosi, panie Hansen - zarumieniłam się jeszcze mocniej - Poza tym muszę uczestniczyć w lekcji w jakikolwiek sposób, jaki wymyśli nauczyciel.
- Rzeczywiście. - w zamyśleniu przyglądał mi się przez chwilę - Nie jest łatwo wymyślić, jak mogłabyś pomóc w lekcji zarządzania. - przyznał - Przynajmniej ja nie mam pojęcia. Lecz jeśli masz jakiś pomysł, możesz coś zaproponować. Byłam zaskoczona, że nie wykorzystał on możliwości wykorzystania mnie na lekcji.
Posłałam mu uśmiech. - Dziękuję. Będę aktywna!
Inni uczniowe weszli do sali. Spędziłam zajęcia próbując rozproszyć pana Hansena uśmiechami, rozciąganiem się, gdy patrzył w moim kierunku i bawieniem się między moimi nogami. Kilka razy się zaciął, lecz ogólnie uczenie szło mu o wiele lepiej.
Wreszcie przyszedł koniec lekcji!
Wybiegłam z klasy i skierowałam się do frontowych drzwi, nie mogąc się doczekać, by zabrać swoje ubrania. - Hej, Karen!
- to był Harold. Lekko posmutniałam, lecz odwróciłam się w jego kierunku i posłałam mu uśmiech. - Hej, Harold!
- Cześć, Karen!
- spojrzał na mnie lekko niepewnie. - Miałaś mi pozować po lekcjach, pamiętasz?
Zarumieniłam się.
- Haroldzie. To był ohydnie długi dzień. Nie możemy po prostu. Jego uśmiech zniknął - Nie chcesz. - spojrzał w dół.
- OK, w porządku. Westchnęłam, uradowana. - Dzięki, Harold!
Cieszę się, że rozumiesz!
- ruszyłam z powrotem przed szkołę, lecz zatrzymałam się i spojrzałam w tył. - Harold?
Tak?
spojrzał w moją stronę. - Jesli chcesz, możesz robić zdjęcia, jak się ubieram - zaproponowałam.
- Och. Lepsze to, niż nic. Dzięki - uśmiechnął się, doganiając mnie. - Lecz nie ubieraj się zbyt szybko, OK?
Spróbuję zrobić to powoli - obiecałam. Ruszyłam na zewnątrz i zobaczyłam, że inne dziewczęta już się ubierają.
- Panno Wagner?
to był dyrektor. - Dzień dobry, Panie Harrison!
- uśmiechnęłam się do niego. - Obecny tu Harold powiedział, że planował poprosić cię, żebyś chwilę mu pozowała po szkole. Widzę, że jest z tobą. Przytaknęłam - Ma zrobić kilka zdjęć, jak będę się ubierała.
Proszę, czy mogę zabrać swoje ubrania?
Hmm. Cóż. Wydaje się, że planował coś bardziej ambitnego. - Pan Harrison wziął moje ubrania i przejrzał je, nie dając ich mnie. - Właściwie to powiedziałem, że pomogę mu udostępniając boisko do piłko nożnej, salę gimnastyczną i tym podobne, by mógł zrobić ci zdjęcia w różnych miejscach.
Nie chciałabyś przez chwilę zostać, panno Wagner?
Spłonęłam rumieńcem. - Ja. uch. Uśmiechnął się. - Jesli zrobisz, o co prosi, to jestem pewien, że wszyscy skończymy za godzinę.
Wtedy otrzymasz z powrotem swoje ubrania. - Właściwie, panie Harrison, chciałem zrobić więcej zdjęć, jak je zdejmuje lub nosi tylko część z nich. - Harold zwrócił się do dyrektora. - Wydaje mi się, że da się zrobić. - przytaknął - Gdzie chcesz zacząć, Haroldzie?
Nie pozwolono mi "nawet" zaprotestować.
Harold miał torbę z aparatem, a pan Harrison dał mi moje ciuchy. - Zacznijmy na boisku. - powiedział Harold, uśmiechając się i ruszyliśmy w drogę. Kazał mi stanąć na boisku i zrobił kilka zdjęć, prezentując różne kąty boiska i mnie. - Zdejmij buty i skarpetki - polecił i zrobił kilka zdjęć, jak byłam zupełnie naga.
Następnie kilka fotek pod tablicą wyników, wciąż w pełnym negliżu, a następnie w biegu między krzesełkami. Kazał mi się ubrać, a następnie powoli rozebrać na trybunach, gdy robił kolejne zdjęcia. Musiałam to powtórzyć w dwóch innych miejscach na trybunach. - Teraz zróbmy to samo przy bramce - zaproponował. - To będzie na tyle.
Lekko się zdziwiłam, gdy to powiedział. Ubrałam się i popędziłam do bramki, by skończyć sesję fotograficzną. Próbowałam się uśmiechać i być na tyle radosna, na ile to możliwe oraz chętnie wypełniałam polecenia Harolda. Uśmiechał się, robiąc zdjęcia, jak zsuwałam spodnie, rzucałam biustonosz w powietrze i kompletnie naga tańczyłam w bramce. - W porządku, Karen.
To wszystko. - w reszcie powiedział. - Ty "tyle"?
Mogę się ubrać?
przytaknął. Rozrzuciłam ubrania po całym boisku. Rzuciłam się ku majtkom i zaczęłam je ubierać, lecz zachichotałam i zdecydowałam się najpierw zebrać wszystkie ubrania, zanim je ubiorę.
Harold szczerząc zęby przyglądał mi się - Nie przeszkadza ci, że jesteś jeszcze naga?
zapytał, jak podniosłam koszulkę. Zarumieniłam się. - To jest bardzo zawstydzające. - odpowiedziałam. - Spróbuj, żeby ktoś zabrał twoje ciuchy i zobacz, jak to jest!
- Lecz wydajesz się być zrelaksowana - zauważył.
- Wciąż nic na siebie nie założyłaś. - Och - znów się zaczerwieniłam i skończyłam zbierać ubrania, po czym szybko je założyłam na siebie. Harold uśmiechnął się i wrócił do szkoły. Zaoferował mi podwiezienie do domu, lecz odmówiłam; powiedziałam, że spacer mi nie zaszkodzi. Jednak na pożegnanie go uściskałam.
Nie było powodu, żeby nie być miłym. Z uśmiechem na ustach ruszyłam do domu. ŚRODOWY WIECZÓR Dotarłam do domu przed kolacją. - Coś ciekawego się dziś działo, kochanie?
zapytała mnie mama. Rumieniąc się przytaknęłam.
- Ten chłopak miał ze sobą aparat, a ja musiałam mu pozować, jak się rozbierałam przed szkołą. - odparłam. - Następnie dyrektor kazał mi zostać po szkole i pozować dla niego nago na boisku piłkarskim!
Uśmiechnęła się - Wydaje się, że było fajnie. Sprawiło ci to radość?
Nie bardzo. To było ohydnie poniżające.
Otoczyła mnie ramieniem. - Wiem, kochanie. Lecz to dla ciebie dobre. Spróbuj to zrozumieć i ucz się z tego tyle, ile się da. - Spróbuję, mamo.
- uśmiechnęłam się do niej. - Obiad będzie za jakieś 10 minut. - poinformowała mnie. - Na chwilę muszę iść na górę. - odpowiedziałam.
Ruszyłam do swojego pokoju, lecz Jimmy mnie na chwilę zatrzymał. - Widziałem cię po szkole. - powiedział. - Przynajmniej tak mi się wydawało, że to ty, chodząca po boisku nago. Zarumieniłam się.
Nie byłam na to gotowa; nie zdecydowałam jeszcze, jak to powiedzieć Jimmy`emu. - To byłam ja. - przyznałam. - Jimmy. Chodź na górę.
Poszedł za mną do mojego pokoju i pokrótce mu wyjaśniłam o tygodniu nagości i pokazałam pismo, które dał mi dyrektor. Słuchał uważnie, po czym przejrzał gazetkę. - Coś, o czym mówili mi inni chłopacy ze szkoły, lecz nie wydawało mi się to prawdopodobne. - powiedział. - Dziewczyny chodzące po szkole nago?
Zostałaś wybrana i rzeczywiście to robisz?
Nie miałam wyjścia.
Wciąż nie mam. - odparłam. Przytaknął. - W porządku. Wierzę ci.
- wyszczerzył zęby - Jeden z moich nauczycieli powiedział dwóm dziewczynom, które gadały na lekcji, żeby wyszły na przód klasy i zdjęły swoje koszulki i spodnie. Obie odmówiły, a nauczyciel wysłał je do dyrektora. Ten zaraz przyszedł i kazał im się rozebrać do bielizny przed klasą!
Jej, ale były zawstydzone. Było fajnie!
- Co się stało potem?
zapytałam. - Och, odzyskały ubrania po lekcji.
- odparł. - Wydaje mi się, że im nie było fajnie!
- obruszyłam się. Przytaknął i się wyszczerzył: - nie "ja" im kazałem to zrobić!
- Obiad gotowy!
- krzyknęła mama. Zeszliśmy na dół i usiedliśmy do posiłku. - Czy będziesz chodziła nago w domu, czy tylko w szkole?
zapytał mnie z ciekawością.
- Wyjaśniłam mu, o co chodzi - powiedziałam mamie i tacie, lekko się rumieniąc. Następnie uśmiechnęłam się do Jimmy`ego - Wydaje mi się, że skoro mogę to robić cały dzień w domu, to mogę to robić w zaciszu domowym!
- wstałam i chichocząc zdjęłam ubranie, po czym z powrotem usiadłam do kolacji. - Wydaje mi się, że szkolny program działa. - tata się uśmiechnął. - Nie jesteś już tak wstydliwa, Karen.
- Nie chcę się czuć zbyt pewnie, skoro jutro znowu muszę iść do szkoły nago. - westchnęłam - Będę tak chodziła tak radośnie i otwarcie, jak to możliwe!
- przysięgłam. - Dobra dziewczynka!
- zaklaskał. Po posiłku z powrotem się ubrałam. - Wrócę za chwilę, prawdopodobnie przed zmrokiem.
- powiedziałam rodzicom i machając wyszłam. Ruszyłam ulicą, po czym następną, znowu skręciłam, machając i uśmiechając się do ludzi, których mijałam i samochodom, które obok mnie przejeżdżały. Zdecydowałam się samodzielnie zrobić coś wyzywającego i ryzykownego. Powiedziałam sobie, że muszę tylko znaleźć odpowiednie miejsce. Wreszcie się zdecydowałam i ruszyłam szukać miejsca.
Zauważyłam ulicę zakończoną zaułkiem i zdecydowałam, że to jest to. Zauważyłam, że nikogo na zewnątrz nie było, co mnie usatysfakcjonowało. Pobiegłam na koniec ulicy i rozejrzałam wokół, następnie przełknęłam ślinę i zdjęłam ubranie. Zaczęłam z powrotem zakładać buty, lecz zachichotałam i zamiast tego zdjęłam skarpetki. Będę nago!
Szukałam miejsca, gdzie mogę zostawić ubranie.
Musiałam coś szybko znaleźć i żeby było to nie było miejsce łatwo dostępne. Zauważyłam półciężarówkę na chodniku i wrzuciłam ciuchy na pakę, po czym pobiegłam, żeby wrócić na główną ulicę. Na chodniku skręciłam w prawo i nerwowo zaczęłam myśleć, jak daleko mam iść. 10 przecznic?
5?
Zdecydowałam się dodać cyfry na następnym domu, a jeśli wynik będzie jednocyfrowy, to tyle przecznic przejdę, zanim zawrócę. Rozejrzałam się nerwowo i zobaczyłam adres: 609.
69=15, 15=5. Muszę przejść 6 przecznic. Wydawało się to dużo, gdy dotarłam do pierwszej ulicy. Zadrżałam i zaczęłam wracać. Samochód zwolnił koło mnie i się zatrzymał!
Spłonęłam rumieńcem.
- Karen!
Z fotela kierowcy wstał chłopak. To był Jeff!
Rick wstał z fotela pasażera. Obaj szeroko się uśmiechali. - Co robisz?
zapytał Rick. Wzięłam głęboki, nerwowy oddech.
- Tylko. spaceruję. - Gdzie są twoje ubrania?
zapytał Rick. - Zostawiłam je na pace półciężarówki. - wyjaśniłam.
- Właśnie po nie idę. - Jeśli ona wciąż tam jest. - zauważył Jeff. Zarumieniłam się. O tym nie pomyślałam!
- Chcesz, żebyśmy z toba poszli?
zaproponował Rick.
- Um. OK. - przytaknęłam nerwowo. Obaj ruszyli ze mną z powrotem do półciężarówki. Wciąż tam stała!
Odetchnęłam z ulgą i uśmiechnęłam z wdzięcznością, gdy Jeff wydobył moje ubrania.
Chłopcy przyglądali mi się, jak się ubierałam, po czym wróciliśmy do ich samochodu. - Masz w planach jeszcze coś robić nago?
bez ogródek zapytał mnie Rick. Przełknęłam ślinę. - Myślałam o czymś interesującym i zabawnym, co mogę zrobić. - przyznałam - Miałam kilka pomysłów, lecz stchórzyłam.
Spróbowałam tylko tego. na czym mnie przyłapaliście, chociaż nawet tego nie skończyłam. - Ale jesteś zainteresowana?
powiedział - Co ty na to, że jeśli wpadniemy na jakiś pomysł, ty go wykonasz?
Lub po prostu sama przedstawisz swój pomysł, a my cię zachęcimy do jego wykonania. - dodał Jeff. Powoli przytaknęłam.
- W. porządku. Zobaczmy, jakie pomysły wam przyjdą do głowy. Coś. zrobię.
- Myślę, że powinnaś się rozebrać teraz, jak rozmawiamy, by było dla nas wszystkich bardziej interesująco. - z nadzieją w oczach zasugerował Jeff. - Nie tutaj. - szybko odmówiłam, patrząc na ulicę, po czym zarumieniłam się. Chłopcy się śmiali.
Przerażał mnie pomysł rozebrania się do naga, chociaż sama to zrobiłam. - Co powiesz na park?
zaproponował Rick, wciąż się uśmiechając, a ja się zgodziłam. Ruszyliśmy do parku położonego kilka przecznic dalej. Na niewielkiej polanie między drzewami stał tam stół piknikowy. Skierowałam się w jego stronę, a chłopcy podążyli za mną.
Rozejrzałam się nerwowo; w parku byli inni ludzie, ale nie tutaj. - Nie ma nic nielegalnego w zdejmowaniu ciuchów - powiedział Jeff, uśmiechając się szeroko. - Wiem!
- żachnęłam się, po czym westchnęłam - Przepraszam. Chłopcy wciąż wpatrywali się we mnie. Rozejrzałam się ponownie wokół, po czym zdjęłam buty i skarpetki.
Zwróciłam się ku chłopakom i ściągnęłam koszulkę przez głowę, zdjęłam spodnie. Rozpięłam biustonosz, ściągnęłam majtki i stanęłam przed nimi nago. Jeff zebrał moje ubrania - Przypilnujemy ich, zanim nie ukończysz swojej następnej gry. - powiedział. - W porządku - zgodziłam się z wahaniem.
- Co chcesz, żebym zrobiła?
Przespaceruj się sześć przecznic od swoich ciuchów - zasugerował Jeff. - Tak, jak chciałaś to zrobić wcześniej, lecz teraz na prawdę to zrób. Zarumieniłam się - OK, to jeden pomysł. Myślę, że to początek, dopóki nie wymyślimy czegoś innego. - Mogłabyś przejść się Główną Ulicą.
- zasugerował Rick - Poruszysz wielu ludzi!
- A gdybym poruszyła trochę mniej ludzi?
zapytałam niepewnie. - Co masz na myśli?
zapytał Jeff. Spojrzałam zza drzew na resztę parku. - Mogłabym pobiec wzdłuż krańca parku, nago. - powiedziałam, drżąc nerwowo.
- Musisz przejść całą tą drogę. - powiedział Rick, uśmiechając się. - Inaczej nie dostaniesz ubrania. Przytaknęłam. - To nawet nie jest wyzwanie.
Nie założysz butów. - powiedział Jeff. - W porządku, jeśli to zrobisz, zgodzę się, żeby oddać ci ubrania. - przyznał. - Ruszaj, kiedy będziesz gotowa, Karen!
Przełknęłam ślinę.
Mogłam powiedzieć, że potrzebuję butów!
Lecz słowo się rzekło. Wyjrzałam z parku, wzięłam głęboki oddech, minęłam ogrodzenie i zaczęłam biec. Wybrałam kierunek, gdzie było mniej ludzi i nie napotkałam nikogo przez pierwszych około 50 jardów. Przebiegłam obok głównego wejścia, gdzie zobaczyłam grupę młodzików: trzynasto - i czternastolatków. Śmiali się i klaskali, gdy ich mijałam i ruszyli za mną.
Byłam zdenerwowana, lecz nie zaczepiali mnie, po prostu ruszyli za mną, żeby popatrzeć. Ruszyłam dalej wzdłuż ogrodzenia. Nie mogłam biec; na chodniku wystawały korzenie, leżały kamienie i gałęzie, a nastąpienie na nie było bolesne. Jednak szłam tak szybko, jak mogłam. Zawahałam się przed minięciem kobiety w średnim wieku, która szła ścieżką, lecz dzieciaki były wciąż za mną.
- Dobry wieczór!
- powiedziała, uśmiechając się, jak mnie zobaczyła. - Hej!
- odpowiedziałam, rumieniąc się, i ruszyłam dalej. Młode małżeństwo pchało wózek w kierunku przeciwnym do mnie. Chłopak zatrzymał się i mi przyglądał, aż jego żona go szturchnęła, wtedy oboje ruszyli z miejsca, a ja ich minęłam. Nic do mnie nie powiedzieli, ale nie miałam im tego za złe.
Minęłam kilkoro innych ludzi idących w obu kierunkach. Para starszych panów była uprzejma. - Dobry wieczór, panienko. - powiedział jeden z nich. - Piękna pogoda na spacer - dodał drugi.
- Jest miła noc. - przyznałam i szybko ich minęłam. Młodszy chłopak zagwizdał, jak go wyprzedziłam. Jak się odwróciłam, zauważyłam, że ruszył w swoją stronę. Starsza kobieta zatrzymała mnie i nazwała ulicznicą.
Mocno się zaczerwieniłam i uciekłam. Kiedy spojrzałam wstecz, zauważyłam, że gani nastolatków, którzy za mną podążali, lecz ci tylko minęli ją ze śmiechem. Dalej szłam wokół parku, tak szybko, jak mogłam. Musiałam minąć boisko do siatkówki, na którym toczyła się zacięta gra. Jak przechodziłam obok, strona, która która mnie zauważyła, rozproszyła się i zobaczyłam, jak ktoś z drugiej strony ścina piłkę nad siatką.
Uderzyła ona jednego z graczy w głowę!
- Wszystko w porządku?
zawołałam. Chłopak zszedł na brzeg boiska i usiadł. Inny podszedł, by go zbadać, po czym spojrzał na mnie i się uśmiechnął. - Nic mu nie będzie. Chcesz go zastąpić, mała?
Nie teraz.
- szybko odmówiłam i ruszyłam dalej. - Panna Wagner!
- spojrzałam w kierunku, z którego dobiegał głos i znowu mocno się zarumieniłam. To był pan Harrison, dyrektor!
Szeroko się uśmiechał - Czynisz duże postępy, panno Wagner!
- Em. - patrzyłam na niego bezradnie. Zlustrował mnie od stóp do głów - Nawet bez butów.
Bawi cię to, panno Wagner?
Tak mi się wydaje. - odparłam zmieszana - Muszę. Miło pana widzieć, panie Harrison!
- wyminęłam go, a on zamachał, lecz mnie nie zatrzymywał. Wreszcie dotarłam do miejsca, gdzie Jeff i Rick czekali z moimi rzeczami. - Oddaj je!
- zawołałam z desperacją w głosie.
- Odwróć się i najpierw powdzięcz się przez chwilę przed swoimi fanami - polecił mi Rick. Próbowałam wyrwać mu ubranie, lecz trzymał je poza zasięgiem moich rąk. - Rick!
- protestowałam. - Po prostu pozwól im się lepiej przyjrzeć - doradził mi Jeff. Zarumieniłam się, lecz zwróciłam ku niewielkiemu tłumowi.
Pozowałam z rozstawionymi nogami i rękami na pośladkach, następnie obróciłam w koło, zanim znów nie stałam twarzą do nich. Wszyscy zaklaskali. Chłopcy się uśmiechali, a dziewczyny chichotały. - Czy teraz mogę się ubrać?
błagałam. Rick przytaknął i oddał mi ciuchy, a ja szybko się ubrałam.
Nastolatki zniknęły, a ja wybiegłam z parku, Jeff i Rick ruszyli za mną. - Zrobiłaś to!
- powiedział Jeff, uśmiechając się do mnie i mocno mnie przytulił - Przeszłaś całą drogę wokół parku, kompletnie naga!
Rick również mocno mnie przytulił - To wymagało dużo odwagi i samozaparcia. - powiedział poważnie. - Dzięki. - drżałam, lecz udało mi się uśmiechnąć - Dzięki za.
Za bycie tutaj i upewnienie się, że mi się uda. - wzięłam głęboki oddech i wreszcie zachichotałam. - Dobrze się bawiłaś?
zapytał Jeff, szeroko się uśmiechając. - Wydaje mi się. teraz, jak już to zrobiłam.
że nie było źle - przyznałam. Chłopcy podwieźli mnie do domu, następnie odprowadzili pod drzwi. - Która godzina?
zapytałam. - Około 20: 30. - odparł Jeff.
- Nie jest tak późno, jak sądziłam. - rozejrzałam się wokół i zachichotałam. Jutro w końcu będę znowu cały dzień nago w szkole!
- Poczekajcie chwilę, proszę. - powiedziałam, patrząc na chłopców z werandy, po czym ponownie się przed nimi rozebrałam. Zachichotałam ponownie i zeszłam w dół i obu mocno przytuliłam i pocałowałam.
- Dzięki za ekscytujący wieczór. - powiedziałam. - To my dziękujemy!
- odpowiedział Rick. Odwróciłam się i wbiegłam po schodach, po czym weszłam do domu, zostawiając ubrania na zewnątrz. - Witaj, Panno Ekshibicjonistko!
- powiedziała mama, uśmiechając się do mnie.
- Cześć, mamo!
- spojrzałam na siebie. - Zdecydowałam się zostawić ubrania na zewnątrz. - wyjaśniłam, rumieniąc się. - Widzę - pokiwała radośnie. - Nie oczekiwałam tego, ale to jest oczywiście w porządku.
- Mam zamiar otwierać drzwi i w ogóle, będąc nago. - powiedziałam z determinacją. W tym momencie Jimmy wyszedł z salonu i się uśmiechnął. - Cześć siostrzyczko!
- odwrócił się - Hej, chłopaki, chodźcie tu!
Stałam zszokowana, mocno się czerwieniąc, gdy kilku chłopców weszło do kuchni. Wszyscy szeroko się uśmiechali.
- Karen, to moi przyjaciele. - Jimmy mnie przedstawił, szeroko się uśmiechając. - To Jack, Don, Roger, Dave i Harry. - Cz - Cześć - wydukałam nerwowo. - Cześć Karen!
- Miło Cię poznać!
- wszyscy mówili razem, bardzo entuzjastycznie.
- Gramy w salonie. Chcesz się do nas przyłączyć?
Jimmy mnie zaprosił. - Um. Ja. - nerwowo próbowałam wymyślić, że mam inne zajęcia.
- Dlaczego nie, kochanie?
mama mi przerwała. Przyjaciele Jimmy`ego entuzjastycznie na to przystali. - W. porządku. - poddałam się i ruszyłam za nimi do salonu.
- Więc w co gracie?
zapytałam. W kącie leżał stosik gier Jimmy`ego. - Gramy w Ryzyko - powiedział jeden z chłopców. - Lecz może znajdziemy coś ciekawszego. - Na przykład co?
Rozbieranego pokera?
inny chłopak się roześmiał.
- Twister by był w porządku. - ktoś zaproponował - Chcesz zagrać w Twistera, Karen?
Bądźmy mili. - zaprotestował Jimmy, patrząc na kolegów. - Ona nie musi biegać przed wami nago. Wszyscy zamilkli i spojrzeli nerwowo na Jimmy`ego, a potem na mnie.
- Dź. Dzięki, Jimmy. - powiedziałam po chwili, po czym spojrzałam na chłopców. - Lecz nie wściekaj się na przyjaciół. Wydaje mi się, że wiem tak, jak każdy, że zupełnie inaczej jest mieć w pokoju nagą dziewczynę.
Nie jest. Normalne. być też tą dziewczyną!
To bardzo zawstydzające. - powiedziałam, patrząc na moje nagie ciało i znów się rumieniąc. - Lecz.
To jedna z szans, jakie mam. - Co lubisz robić?
zapytał jeden z chłopców. Byłam zaskoczona tym pytaniem. - Nie mam nic konkretnego na myśli. - odparłam.
- Miałam zamiar połazić po domu. Powiedziałam mamie, że będę otwierała drzwi nago, jeśli ktoś przyjdzie. - przyznałam. - Nie będę się ubierała aż do snu. Cóż, aż do wyjścia jutro ze szkoły.
- dodałam, lekko się uśmiechając. - Co chcesz robić?
zapytał. - Pogram z wami i w ogóle. - odparłam. - Możecie na mnie patrzeć, jeśli chcecie.
- Obrócisz się, żebyśmy mogli zobaczyć twój tyłek?
chłopiec mnie poprosił. Przytaknęłam i obróciłam się, następnie zakołysałam tyłkiem i zachichotałam. - I jak?
Co ty na to, żebyśmy użyli cię jako nagrody?
Będziesz pozowała dla zwycięzcy lub coś podobnego. - ktoś zaproponował. Było to mniej upokarzające nić rzeczy, które musiałam robić w szkole.
- OK - zgodziłam się. Zaczęli nową partię Ryzyka. Za każdym razem, gdy ktoś podbijał państwo, kazał mi przybrać inną pozę. Przyjmowałam każdą prośbę tak radośnie, jak mogłam, gdy pozowałam przed chłopcami z szeroko rozstawionymi nogami czy pochylając się do tyłu klęcząc na podłodze. Jimmy został wyeliminowany z gry przez jednego z chłopaków.
- Czy masz coś specjalnego za większe wygrane?
z nadzieją zapytał chłopiec. Już kazał mi stojąc pochylać się do przodu, opierając dłonie na ziemi. Wyprostowałam się, podeszłam do niego i dałam krótkiego całusa w usta. - I jak?
zapytałam. - Wspaniale!
Mój pierwszy całus od nagiej laski!
- zakrzyknął.
- Twój pierwszy całus od kogokolwiek!
Może z wyjątkiem psa. - Tak, jego mama go nie całuje. - Tak jak i twoja. Wrócili do gry, a ja musiałam przyjmować wiele innych póz i dawać każdemu z chłopaków buziaka. Zwycięzca całej gry przyciągnął mnie do siebie i wymusił dłuższy pocałunek.
Na początku się wahałam, ale odprężyłam się i odwzajemniłam pieszczotę. Była prawie 23: 00. Chłopcy musieli iść do domu. Każdy z nich grzecznie podziękował mi za grę podczas ich gry. Wyszłam na zewnątrz i stanęłam na werandzie.
- Było fajnie. - uśmiechnęłam się. - Do zobaczenia kiedyś, może!
Gdy odeszli, zebrałam ubranie i zabrałam do środka. Wybrałam nowe ciuchy na następny dzień i wyniosłam na dwór, zostawiając je na werandzie. Ubiorę się na zewnątrz, jak będę gotowa do szkoły.
Poszłam do łóżka spać nago. Przeważnie noszę pidżamę, ale zdecydowałam się na razie niczego nie zakładać.