P. poznałam przypadkiem, był trochę jak ‚przyszywany wujek, dobry znajomy. Mimo znacznej różnicy wieku (miałam 19 lat, on zaś 47) dobrze się dogadywaliśmy. Zwykł określać się Piotrusiem Panem - lubił kontakt z młodzieżą, dobrze odnajdywał się w młodszych grupach wiekowych. P.
pracował głównie przy komputerze, w swoim mieszkaniu Nie podobał mi się, może ze względu na różnicę wieku, ale było w nim coś charyzmatycznego. Tego dnia przyszłam pomóc mu w pracy, jednak okazało się, że ma ranne spotkanie i nie ma czasu wydać mi dyspozycji. Zrezygnowana siedziałam w fotelu skierowanym na wprost od drzwi salonu. P. krzątał się w pośpiechu, miał na sobie spodnie od garnituru, swobodnie mogłam patrzeć na jego klatkę piersiową.
A było na co popatrzeć!
Regularne treningi na siłowni i wypady na ściankę wspinaczkową pięknie wyrzeźbiły jego ciało. Zauważył mój smutek.
- Przepraszam, że dopiero teraz informuję cię o moich dzisiejszych planach, zapomniałem. Przykro mi, że przyjechałaś na marno, ale naprawdę bardzo się spieszę.
- Rozumiem - odparłam - smutno mi, bo na swój sposób praca pomaga mi oderwać się od prywatnych problemów.
P. przystanął i spojrzał na mnie. W jego oczach dało się wyczuć współczucie. Zlusrował mnie całą, od czarnych balerinek, przez czerwone rajsopy, dość skromną granatową sukienkę, do smunej twarzy. Zbliżył się i przykucnął tuż przy moich kolanach.
- Mogę ci jakoś pomóc, Julka?
Nie lubię, gdy jesteś zmartwiona. Wiem, że nie mam w obowiązku cię rozweselać, ale nie mam serca patrzeć na twój smutek - mówiąc to delikatnie gładził moje kolana.
Jego dotyk był przyjemny, kojący. Poprosiłam, czy mógłby chwilę tak przy mnie pobyć. Wiedziałam, że się spieszy, ale chciałam przedłużyć ten moment.
Siedzieliśmy w milczeniu, on mechanicznie wciąż gładził moje nogi. Ręce P. nieznacznie i chyba przypadkiem znalazły się powyżej moich kolan, były teraz na udach. Zaskoczona spytałam:
- P, co z twoimi rękoma?
- Przepraszam, zamyśliłem się - już od jakiejś chwili poczucie bezpieczeństwa wywołane we mnie głaskaniem przeistaczało się w podniecenie. Miałam ochotę, by nie przestawał mnie pieścić - wręcz przeciwnie: by porządnie się mną zajął.
Czułam jak moja cipka robi się wilgotna i gorąca.
- Jeśli już mnie molestujesz, to zrób to jak należy - powiedziałam te słowa pod wpływem impulsu, nigdy wcześniej taka nie byłam. Należę do cichych, nieśmiałych osób, ale wtedy czułam tylko ekscytujące podniecenie. Do tej pory złączone w kolanach nogi rozchyliłam sugestywnie spoglądając w kierunku mojego łona i przenosząc wzrok prosto na jego oczy. Swoją zdecydowaną postawą zaskoczyłam i jego, ale uśmiechnął się i włożył jedną rękę pod sukienkę.
Masował moją cipkę przez rajstopy, czułam niewiele, ale byłam zadowolona z przebiegu sytuacji. Przymknęłam oczy i rozkoszowałam się chwilą, gdy on nagle przestał i wstał. Zdziwiłam się, ale stres minął gdy wyciągnął w moim kierunku dłoń i zaprowadził mnie do sypialni. Usiadłam na łóżku i zaczął mnie powolutku rozbierać. Zostały tylko majteczki.
W przesyconej podnieceniem ciszy zaczęliśmy się namiętnie całować. Gdy nasze języki się splatały, P. masował dłońmi moje piersi. Całowałam jego szyję gdy on poślinionymi palcami pieścił moje sutki. Widział, jak go pragnę, oddychałam bardzo szybko i pojękiwałam cichutko.
Lekko pchnął mnie, bym zmieniła pozycję na leżącą, sam pochylił się nade mną i przywarł ustami do jednego z sutków. Było mi cudownie gdy go tak lizał i ssał. Nieśmiało poprosiłam, by ugryzł. P. chyba lepiej niż ja sama wiedział czego mi porzeba - delikatnie przygryzał mój suteczek, zaś ręką pieścił cipkę przez majtki.
Nie mogłam już wytrzymać, zsunęłam resztę bielizny i nakierowałam go na moją mokrą cipkę. Pieścił mnie idealnie - chyba lata praktyki zrobiły swoje Sam odnalazł łechtaczkę i sumiennie ją pieścił dwoma palcami. Oderwał usta od piersi i patrzył na mnie, chyba wiele radości dostarczala mu moja ekstaza. Było mi nieziemsko, gdy drażnił mój nabrzmiały dzyndzelek, ale strasznie pragnęłam poczuć w sobie jego kutasa. Jęknęłam ‚Włóż.
’, ale reakcja byÅ‚a odmienna od oczekiwanej. OderwaÅ‚ wzrok od moich oczu (nie przestajÄ…c mnie pieÅ›cić) i poÅ‚ożyÅ‚ siÄ™ nogami w mojÄ… stronÄ™. ZobaczyÅ‚am go na wysokoÅ›ci pasa, przez bokserki wyraźnie rysowaÅ‚ siÄ™ zarys sterczÄ…cego kutasa. OpuÅ›ciÅ‚am jego majtki na tyle, by móc siÄ™ do niego dostać. ByÅ‚ piÄ™kny, dumnie sterczaÅ‚, dÅ‚ugi i lekko wilgotny.
W całym tym podnieceniu byłam samolubna i nie myślałam jak podniecony musi być P. Cała ta obserwacja trwała sekundę, bowiem ochoczo zabrałam się za lizanie tego cudu. P. w tym czasie nie próżnował, włożył w moją cipkę dwa palce i doprowadzał mnie do rozkoszy. Ssałam jego kutasa jak szalona, nie myślałam o niczym, liczyła się tylko przyjemność.
Nie mogłam wytrzymać, wiłam się, chciałam uciec spod jego pieszczot, ale nie pozwolił mi. Wsadził głowę miedzy mojego uda i lizał moją ociekającą soczkami szparkę. Chciało mi się płakać z doznawanej ekstazy, gdy doszłam mocno zacisnęłam usta na kutasie P. i po chwili takiego obciągania zostałam uraczona kolejnym prezentem. Spuścił mi się do buzi.
Penis P. pulsował wydając kolejne dawki spermy. Dokładnie go wylizałam, by nic się nie zmarnowało. Opadłam przy nim ciężko oddychając. P.
podniósł się na tyle by dotrzeć do mojej cipki i dać jej słodkiego buziaka. Również się uniosłam i uśmiechnęłam do niego
- Na spotkanie już się nie wyrobię, z resztą myślę, że mam tu coś jeszcze do zrobienia - powiedział z figlarnym uśmiechem i pocałował mnie. Byłam dokładnie tego samego zdania. Od tego dnia nasze przerwy w pracy nabrały całkiem innego wymiaru.