Ruszyliśmy do lasu, byłem ciekaw czy chce zapomnieć o wczorajszym incydencie i w ogóle nie poruszać tego tematu, czy może che tylko upewnić się, że nikomu nie wspomnę o tym co widziałem. A może chce coś więcej?
Nie śmiałem zapytać. Zboczyłem z głównej ścieżki mając nadzieję, że jeśli ona chce więcej to prowadząc nas takim odludnym szlakiem zaznaczę bez słów moją gotowość do zabawy. Tymczasem rozmawialiśmy o wszystkim tylko nie o wczorajszym oglądaniu naszych intymnych miejsc. Lekko zdenerwowany postanowiłem zrobić pierwszy krok, pamiętam, że pierwsze podejście do wymówienia pytania zakończyło się tylko przeciągniętym słowem
- Czyyyy.
Zachęciła mnie uśmiechem, krew zaczęła szumieć mi w głowie.
- Pytaj.
- Czy po tym. - słowo ugrzęzło mi w gardle, ostatecznie wypaliłem - czy od razu zasnęłaś?
- Nie od razu, najpierw się ukąpałam - wyzywająco popatrzyła mi się w oczy, ciesząc się z uchylenia od odpowiedzi. - O to chciałeś zapytać?
zaśmiała się nerwowo, spuszczając oczy na trawę - Oczywiście, że nie.
Chodzi ci o zabawę muszelką?
podniosła głowę, nasz wzrok znów się skrzyżował, widziałem jak wciągnęła głębiej powietrze, jej pierś uniosła się i opadła, szepnęła - Tak wyruchałam ją.
Byłem zaskoczony jej wulgarnością, dotąd nigdy nie słyszałem u niej żadnego przekleństwa, czy chociażby dwuznacznego słowa.
Widziałem jak powoli napływa jej krew do twarzy, domyśliłem się, że sama nie oczekiwała takiej odpowiedzi. Ruszyliśmy dalej, w ciszy. Zacząłem zastanawiać się, czy po tym wybuchu emocji nie przestraszy się, nie wycofa się z planu, który chyba oboje powzięliśmy w naszych podnieconych umysłach od pierwszej sekundy spaceru.
Postanowiłem kontynuować, podtrzymać napięcie, czułem, że przeciągająca się cisza, będzie oznaczała umowę o zapomnieniu o wszystkim.
- Nigdy tak mocno nie doszedłem jak wczoraj.
Odwróciła się:
- Ty też dobrze się spisałeś w fantazjach. Chodźmy dalej.
Teraz na nowo się śmialiśmy i powróciła lekkość w rozmawianiu.
W myślach natomiast przeklinałem, że jednak nic się nie wydarzy. Gdy mieliśmy przejść kładką nad strumykiem, roześmiała się:
- Teraz jak już nagość nie zszokowałaby nas, moglibyśmy się wspólnie kąpać, szkoda, że rzeczka za mała.
Byłem zachwycony, szukałem w myślach, czy w ciągu 4 dni odkąd przyjechała z rodzicami, wspominałem jej o wybudowanej z kolegami tamie na początku wakacji. To było bez znaczenia, tama była i było mini jeziorko!
- Możemy się kąpać - pamiętam, że prawie to wykrzyknąłem z podniecenia i chwyciłem ją za rękę by pociągnąć w kierunku oczka. Wywinęła mi się z ręki i powiedziała:
- Prowadź - to prowadź wypowiedziała jednak w taki sposób, że poczułem, że nawet jeśli jeziorka nie będzie to i tak się pobawimy.
Stanęliśmy przy jeziorku. Straciłem grunt pod nogami, zwątpiłem czy na pewno dobrze odczytałem jej prowadź. Ona jednak już pędziła na torze zmierzającym do wspólnej eksploracji ciał.
- Rozbieraj się, nie liczysz, że zrobię to pierwsza?
Zastanawiałem się, czy chce mnie podpuścić, po czym uciec, co było wątpliwe po wczorajszym doświadczeniu. Widząc moje wahanie, powiedziała:
- Staniemy plecami do siebie i rozebrani odwrócimy się.
Zrzucałem ubranie szybko. Zapytała.
- Gotowy?
- Tak.
Przede mną stanęła bez niczego oprócz majteczek. Widząc moje rozczarowanie:
- Spokojnie, chciałam mieć pewność, że mnie nie podpuszczasz.
Powiedziałem jej, że obawiałem się tego samego, śmialiśmy się, że na prawdę jesteśmy kuzynami. Zrzuciła majteczki, a widok zarośniętego lekko wzgórka i podwieszonych pod szyją dwóch wspaniałych piersi, zaczął stawiać mój maszt. Jej oczy rozszerzyły się, powiedziała, że pierwszy raz widzi tą przemianę, dotąd widziała zdjęcia twardych, albo miękkich. Chciałem ją poprawić że pała staje, a nie przemienia się, ale w porę ugryzłem się w język. Postanowiłem podkręcić sytuację i zsunąłem napletek.
Znów się roześmiała i wskoczyła do wody. Jeziorko było niezbyt głębokie, pokrywało nas do pasa. Zbliżała się do mnie i odsuwała. Jej mokry wzgórek i cały mój sprzęt (pomimo różnicy wieku byłem trochę wyższy) od czasu do czasu ocierały się o siebie, gdy znów po takim zderzeniu chciała uciec złapałem ją i zaczęliśmy się całować. W trakcie splatania języczków, popychała mnie do brzegu, spięci w uścisku szliśmy małymi kroczkami, nagle uderzyłem tyłkiem o wielki kamień, o prawie płaskiej powierzchni, usiadłem na kamieniu, popchnęła mnie.
Byłem w następującej pozycji: pupa na kamieniu, plecy na trawie, a nogi zanurzone oczku. Tak odsłonięty czekałem na dalszy rozwój sytuacji, spodziewałem się wszystkiego tylko nie tego co nastąpiło. Wślizgnęła się po moim ciele do moich ust, pocałowała i zsunęła się z powrotem do wody, mój penis nie pominął żadnego wzniesienia i zagłębienia w jej ciele. Gdyby nie boleśnie chłodna woda chyba trysnąłbym. Ponowiła zabawę, jej ciało ślizgało się po moim.
Tam i z powrotem, penis tarł wzdłuż rynny utworzonej z jej piersi, brzuszka i wzgórka, po czym odwrotna kolejność. Przy drugim zślizganiu się z powrotem do wody jęknąłem, powiedziałem: stop. Ona zaśmiała się i znów to zrobiła, wślizgnęła się na mnie i tym razem zamiast powrócić do wody, podniosła się, siadając okrakiem na moich biodrach. Jej kolana blisko moich ud uniosły jej cipkę ponad mojego penisa, przytwierdzonego do brzucha niczym kotwica. Cofnęła swoją pupę by zobaczyć penisa, po czym tym razem świadomie naprowadziła szparkę ponad mojego kutasa.
Szepnęła:
- Zniżyć?
Mówiłeś chyba stop?
Kiwnąłem głową, ona zaczęła rozsuwać kolana, obniżając cipkę, aż mój kutas znalazł się wzdłuż jej cipki, pomiędzy wargami. To ciepło jakim jej wargi objęły mi pałę sprawiły, że mój penis zadrgał. Przestraszona zeskoczyła ze mnie. Doszło do mnie to o czym zapomniałem, sperma jest niebezpieczna. Powiedziałem jej, że to nic takiego i napinając odpowiednie mięśnie tym razem świadomie zadrgałem penisem.
Zaśmiała się i wskoczyła no nowo. Przycisnęła mocno cipkę do kutasa. Po raz pierwszy cichutko jęknęła. Przesunęła cipkę do przodu i do tyłu, i tak falując udami doprowadzała mnie niechybnie do orgazmu, gdy niespodziewanie znowu zeskoczyła.
- Wchodź do wody - rozkazała.
Usiadła na kamieniu tak jak ja przedtem, rozłożyła nóżki, a ja bez dodatkowej zachęty zacząłem masować cipkę. Wpierw nieudolnie, pominę szczegóły, bo sam nie pamiętam do końca co i jak robiłem. Po kilku udzielonych mi wskazówkach wiedziałem gdzie co jest i jak to robić. Powiedziała, że jak się nie brzydzę mogę lizać, chyba nie znała dobrze chłopaków, praktycznie wgryzłem się w muszelkę. Po chwili chaotycznego lizania i ssania, sama dopiero co uświadomiona co w tej kwestii jej się podoba znów mnie poinstruowała.
Szybko doszła. Zamieniliśmy się miejscami, usiadłem, ona chwyciła penisa i zapytała co ja jej podpowiem, lecz już po dwóch ściśnięciach, bo w trakcie pytania ściskała penisa, jęknąłem oparłem plecy o trawę, a jej ręką dalej dzierżąca pałę nakierowała ją na mój brzuch. Wyszliśmy z wody. Usunąłem spermę liśćmi. Odeszliśmy od jeziorka w obawie, że któryś z moich kolegów mógłby tu przyjść.
Zaproponowałem, że pobawię się jej cipką nim wyschniemy, lecz ona zachowując ostrożność powiedziała, że mogę mieć na palcach plemniki. Odwzajemniła jednak propozycję odbijając piłeczkę. Położyłem się, ona ułożyła się pomiędzy moimi nóżkami, i rozpocząłem krótki kurs. W trakcie zabaw półmiękkim penisem szybko przyprawiła mnie do gotowości do następnego starcia. Najpierw powoli ściągała i nasuwała skórkę, jej rumiane policzki i roziskrzone oczy o kilka centymetrów od kutasa praktycznie same doprowadziły mnie do orgazmu.
Tym razem uprzedziłem ją o zbliżającym się wytrysku, badawczym wzrokiem obserwowała pulsującego penisa. Zanurzyła opuszkę palca w spermie, roztarła ją pomiędzy dwoma palcami, powąchała i już jakby zbliżała do ust, gdy zrezygnowawszy wytarła palce w ziemię.
Wracając do domu, lekko przestraszyliśmy się naszych rumianych twarzy, uzgodniliśmy, że będziemy się ścigać do domu, a resztę dnia nie rozmawiamy. Na tych wakacjach udało mi się jeszcze raz wymknąć się z nią nim wyjechała do domu, to jednak jest już bardzo podobna historia. Jeszcze w trakcie trwania tych wakacji marzyłem o następnych.