Ciepły, letni dzień. Obrzeża Poznania. Hotel na godziny. Spotkanie z Czarkiem planowane od ponad tygodnia.
Podniecona do granic wytrzymałości jadę do miasta.
Parkuję samochód i idę w umówione miejsce.
Jeansowa spódniczka, koszula w kratkę, czarna bielizna i sandałki. "Cześć", "cześć", szybki papieros przed wejściem, bez zbędnych gestów - to w końcu ruchliwa ulica, a Czarek ma żonę.
Pensjonat M. - kraina rozkoszy.
Już samo wejście powoduje dreszczyk emocji. Obrazy rodem wyjęte z kamasutry.
Rezerwacja na imiona, pełna anonimowość. Wchodzimy do pokoju. Istna kraina orgii, gdzie można spełniać najśmiejsze fantazje.
Ciemne ściany, czerwone żarówki, lustro na suficie, tuż nad łóżkiem. I oczywiście łóżko zajmujące pół pokoju. Gdy tylko zamknęły się za nami drzwi zaczęliśmy grę wstępną od długiego pocałunku stęsknionych kochanków.
Nasze dłonie wędrujące po ciele wzmagały i tak już ogromne podniecenia.
Było lato, gorąco, oboje byliśmy spoceni, oddech stawał się coraz szybszy i głębszy.
Kiedy rozebrałam Czarka do bokserek, ten położył mnie delikatnie na łóżku, zasłonił oczy i zapytał czy wzięłąm to co miałam zabrać.
Przytaknęłam i kazałam mu wyjąć z torebki - co wyjąć?
Jedwabne apaszki i zabawki.
Po chwili poczułam jak jedną z apaszek krępuje mi ręce, tuż nad głową. To tylko wzmogło moją ochotę.
Kiedy już unieruchomił dłonie, zabrał się do pieszczot mojego ciała, zaczynając od szyji i schodząc niżej.
Jego pełne i gorące wargi muskały mój kark, dekolt, wewnętrzną stronę rąk, następnie piersi nadal okryte stanikiem, brzuch i podbrzusze tak czułe na pieszczoty.
Każdy ruch, każdy pocałunek sprawiał przyjemny dreszczyk, sprawiał, że byłam za każdym razem o krok do przodu do krainy spełnienia.
Gdy pieścił moje uda i delikatnie masował szparkę przez materiał bielizny, poczułam tam znajomą wilgoć podniecenia.
Sądzę, że i On ją wyczuł, bo wrócił do góry, rozpiął stanik i dobrał się do moich piersi. Masując je delikatnie, pieścił sutki koniuszkiem języka, aby w końcu je possać.
Zrobił to po dłuższej chwili, a mnie przeszedł kolejny dreszcz rozkoszy. Czułam się naprawdę cudnie.
Nie widząc gdzie złoży swój kolejny pocalunek, ze skrępowanymi dłońmi uniemożliwiającymi jakąkolwiek reakcje, byłam zupełnie zależna od Niego.
A to mnie jeszcze bardziej nakręcało. Wiłam się po łóżku, wydając z siebie ciche jęki przy każdym Jego dotyku, przy każdym pocałunku.
Czarusia również podniecało moje rozochocenie i moje reakcje na jego pieszczoty - czułam to bardzo dokładnie, kiedy jego twardy członek, opinający się mocno o materiał bielizny, dotykał co jakiś czas mojego uda. Kiedy wyjął z torebki wibrator i delikatnie zaczął pieścić nim moją łechtaczkę, byłam bliska obłędu. Jednak On to wyczuł, przerwał pieszczoty, obrucił na brzuch, ułożył wygodnie i zajął się pieszczeniem ramion, pleców i bardzo szybko dotarł do pośladków. Od razu zdjął majteczki, usłyszałam jak wstaje, sądziłam, ze coś sięga, ale jak się później okazało zdjął również swoje bokserki. Całując moje pośladki, pieszcząc dziurkę językiem i wsuwając jednocześnie paluszek do szparki czułam, że dłużej nie wytrzymam, robiło mi się gorąco i słabo z podniecenia.
Obruciła mnie szybkim ruchem z powrotem na plecy i przyssał się do mojej łechtaczki, jednocześnie posuwając wibratorem rozkręconym do maksimum. Tego było dla mnie za wiele. Wystarczyło kilka minut, a w głośnych jękach, ledwo łapiąc oddech zalałam łóżko sokami. W momencie orgazmu złapałam Czarka mocno za rękę - po raz pierwszy w życiu czułam, że zaraz stracę przytomność. Cudne uczucie Później dość długo dochodziłam do siebie.
Na szczęście aż tak nam się nie śpieszyło. Po chwili odpoczynku w Jego objęciach, patrzenia na siebie w odbiciu lustra na suficie, w końcu po wypaleniu papierosa, nasze tętna osiągnęły poziom względnej równowagi. Jednak podniecenie było nadal powyżej normy. Nie chciałam pozostać dlużna mojemu kochankowi. Za taki orgazm wiele kobiet zapłaciłoby fortunę.
Przytulona do Niego, powoli zaczęłam go pieścić. Pocałunki składane na ramionach, dłonie błądzące po torsie i szyji, języczek pieszczący płatki uszu.
Pazurki drażniące skórę i sutki, w końcu zachłanne paluszki, które dotarły do klejnotów między nogami. Jego nabrzmiały członek wyglądał tak apetycznie, że nie mogłam sie dłużej powstrzymać, ucałowałam Jego przyjaciela namiętnie, a zaraz po tym wsunęłam go do ust, oblizując centymetr po centymetrze. Smakował doskonale!
Czułam jak osiąga swoje maksymalne rozmiary w moich ustach.
Czaruś wił się na łóżku w akcie rozkoszy, a ja kontynuowałam doprowadzanie Go do obłędu. I po dłuższej chwili udało mi się to. Poczułam jak strugi gorącej spermy zalewają mi gardło i przełyk, jak lepki i słodki nektar zaspokaja moje pragnienie. Po dokładnym zlizaniu całej słodyczy, odpoczęliśmy dłuższą chwilę, po czym spojrzeliśmy na zegarek - nieubłagalnie nasz wspólny czas dobiegał końca. To była pierwsza, ale nie ostatnia wizyta w czerwonym pokoju.
Z dedykacją dla Czarusia w małą - półroczną rocznicę i z nadzieją na kolejną wizytę w pensjonacie M. i naszym, czerwonym pokoju. Kinga.