Ann i Martin byli razem już od roku. Mieszkali razem ale nie spieszyło się im do zalegalizowania związku. Dobrze im było razem ale żadne z nich jakoś nie paliło się do tego by połączyć się na wieki wieków. Ona była dość wysoka brunetka o nieco orientalnej urodzie. On wysoki postawny szatyn, urodę odziedziczył po ojcu rodowitym Hiszpaninie.
Trzeba przyznać byli pieką para. Zapewne niewiele by się w ich życiu zmieniło gdyby do Martina nie przyjechał w odwiedziny kumpel z dawnej uczelni. Jim, blondyn o wyglądzie wikinga pojawił się pod ich domem pewnego letniego wieczora. Kilka pierwszych dni minęło na wspominaniu panów uczelnianych czasów, piciu piwa, drinków, oglądania zdjęć, zwiedzania okolicy. Ann ze spokojem donosiła im kanapki gdy oglądali jakiś mecz oraz gotowała obiady ciesząc się jak dziecko gdy chwalili jej potrawy.
Któregoś wieczora wpadli jeszcze jacyś ich znajomi. Łącznie około dziesięciu osób bawiło się wyśmienicie na tarasie przy blasku świec, dużej ilości trunków i zamawianej pizzy żeby nikt nie musiał przesiadywać kuchni.
Atmosfera z godziny na godzinę a właściwie z minuty na minutę stawała się coraz bardziej rozluźniona. Ktos puścił jakaś płyte z latynoska muzyką. Samba, rumba, mambo zachęciło żeńską część zgromadzenia do pokazania się z bardziej kuszącej strony.
Ann można powiedzieć była prowodyrką, taniec kochała od zawsze i teraz tez, ona właśnie ośmielała innych by też pokazali się z innej strony.
Miała na sobie czarna koszulkę która nie sięgała nawet do pępka. Długa, zwiewna, czerwona spódnica trzymała się na krągłych biodrach, kolor pięknie odcinał się od opalonej na złoto skóry dziewczyny. Ściągnęła buty i weszła na stolik, uniosła ręce i wykonywała powolne koliste ruchy dłońmi, jednocześnie zmysłowo poruszała biodrami, stopy to wspinały się na palce to opadały, okręcała się w koło wolno kołysząc się na boki, spódnice chwyciła w dłonie i podciągała ja w rytm muzyki coraz wyżej i wyżej odsłaniając łydki, uda a chwilami pośladki w skąpej bieliźnie. Wiedziała ze ściąga wzrok mężczyzn, chciała tego, chciała widzieć w ich oczach pożądanie.
Panowie dołączali nieco nieśmiało ale po jakimś czasie wszyscy tańczyli rytmie gorących dźwięków, Martin i Jim w żartach podeszli do Ann i wzięli ja w środek miedzy siebie. Niewinna zabawa stała się czymś w rodzaju gry, Niewinne gesty, spojrzenia, dłoń jednego z nich przesuwająca się po jej udzie, inne dłonie obejmujące ja w pasie, jej pośladki ocierające się o nich, pulsowanie w skroniach, usta które dotknęły jej ucha. Czyje były?
Tego Ann nie wiedziała, Zatraciła się w dźwiękach a wcześniej wypity alkohol tez zrobił swoje. Muzyka ucichła, lecz żar nadal był w ciałach. Chcąc ukryć zmieszanie podeszła do pojemnika na lód i wzięła jedna kostkę lodu, przesunęła nią po ustach, zsunęła na szyje, przesuwała niżej tuz nad piersiami.
Usłyszała śmiech, To Jim i Martin śmiali się z niej ze się zbyt zgrzała. Niewiele myśląc złapała kilka kostek lodu i podeszła do nich wrzucając im je za koszulki w ramach zemsty. Nie przewidziała tylko ze Martin złapie ja za dłoń i wyleje na nią dzbanek wody. Czuła jak zimna woda spływa po jej piersiach, brzuchu, jak dostaje się za materiał spódnicy, dociera do ud, Chwile stała jak skamieniała z rozchylonymi ustami patrząc jak zaczynają się zaśmiewać. Uniosła głowę wysoko z dumą, nie zwracała uwagi na to, ze cienka koszulka przykleiła się do ciała i stała się prawie przeźroczysta, Dokładnie było widać piersi i sutki które zareagowały na zimną wodę.
Odwróciła się do nich tyłem. Wtedy dopiero zalważyła ze poza nimi nie ma nikogo na tarasie. Jedna z par zawzięcie całowała się w głębi ogrodu, jeszcze inna znalazła schronienie w pokoju gościnnym gdzie się wymknęła. Ktoś pojechał do domu.
Odeszła kilka kroków, ciągle stojąc do nich tyłem zaczęła ponownie tańczyć, ramiona, biodra, zmysłowo, dłonie przesuwały się po biodrach, po pośladkach, jak dłonie spragnionego kochanka.
Dostrzegła na stole misę z owocami, sięgnęła i wzięła w brzoskwinię, przesunęła nia po policzku, stanęła do nich bokiem opierając się pośladkami o barierkę tarasu, odchyliła się do tyłu. Ugryzła kawałek brzoskwini, uniosła dłoń z owocem nad swoje usta które rozchyliła, była świadoma ze obaj ja obserwują, brzeg spódnicy wsunęła za pasek tak ze miała odsłonięte nogi prawie do końca ud.
Ścisnęła owoc, lepki, słodki sok kapał wprost na jej usta, złote kropelki spływały po wargach, wysuwała język i zlizywała kazda drobine. Nektar spływał jej tez po dłoni i znaczył słodkie ślady aż do łokcia ,. uniosła rękę i językiem przesuwała z dołu do nadgarstka zlizując każdą krople, teraz już patrzyła na nich wyzywająco.
Podeszła do nich, Pusta dłonią objęła Martina i przybliżyła swoje usta do jego, Pocałował ją a wtedy ona jezykiem przepchnęła ugryziony wcześniej kawałek owocu w jego usta. Wiedziała ze zdziwił się trochę ale po chwili już bez krępacji wpijał się w jej usta jak by chciał spić z nich całą słodycz. Jim patrzył na to i zrobił krok w tył jak by chciał się wycofać i zostawić ich samych.
Zobaczył jak dłoń upuszcza brzoskwinie i ta sama dłoń podnosi się, poczuł jak słodkie palce trafiają na jego wargi, przesuwają się po nich, odruchowo rozchylił usta tak by palce dostały się do środka, Zadrżał i ujął ją za nadgarstek ssąc jej palce, zlizując z nich smak owocu, W tej chwili każde z nich jeszcze miało nikłą ale jednak miało, szanse by się wycofać, minutę później gdy Ann wsunęła dłoń w spodnie Martina i ujęła jego męskość, jednocześnie odwracając się do Jima i przyciągając go by teraz jego całować nic już nie miało być takie same. Znów tańczyli, czyjeś dłonie ściągnęły z niej koszulkę, inne chwyciły zachłannie za jej piersi.
Opierała się nagimi plecami o Jima czuła ze on tez musiał pozbyć się swojej, To jego dłonie obejmowały ja od tyłu i poznawały teraz jej ciało, uciskał piersi, gładził brzuch, całowała ją jednocześnie po karku. Czuła jak ciało zamienia się w jeden wielki płomień.
Martin stał przed nią i przyglądał się poczynaniom kolegi. Widziała że odpina swoje spodnie i gdy zrobił krok w jej stronę osunęła się na kolana, wraz z nia klęknął Jim który teraz wsunął dłonie pod jej spódnice i wcisnął palce miedzy jej uda, jęknęła głośno i wtedy właśnie została jej do ust wepchnięta męskość, Zadławiła się lekko, objęła ja ustami, Dłoń Martina zatopiła się w jej włosach i przyciągał ja do siebie. Coraz gwałtowniej wpychając jej całego członka w usta nie zwracając uwagi ze chwilami prawie się dusiła.
Poczuła szarpniecie gdy Jim rozerwał jej majteczki, jego palce wdzierały się w nią kolejno, potem po kilka, pocierał ja, ugniatał, czuła jak robi się mokra, było jej obojętnie już co z nia zrobią byle by ugasili ten ogień który płonął w niej. Rozsunęła nogi, by dłoń Jima miała lepszy dostęp. jego kciuk przesuwał się miedzy jej pośladkami. Zaczęła poruszać biodrami.
Martin jeszcze chwile pozwalał by jej usta go pieściły po czym cofnął się i złapał wiklinowy fotel i kazał Jim’owi usiąść na nim, a gdy ten to zrobił, popatrzył tylko na Ann i brodą wskazał przyjaciela.
Wstała, odpięła spódnice by ta opadła jej do stóp, klęknęła przy nogach Jim’a położyła dłonie na jego kolanach i wsunęła miedzy nie, wnętrzami dłoni sunąc po wewnętrznej stronie jego ud, rozsuwała je. Przysunęła się, pochyliła i językiem wodziła w koło jego pęka, jedna dłoń przez materiał masowała jego męskość czując jaka staje się twarda. Wiedziała ze Martin się przygląda stojąc obok. Odpięła spodnie mężczyzny który przed nią siedział i patrzył na nią zimnymi niebieskimi oczami w których było pożądanie.
Gdy dotknęła jego członka drgnął i uniósł biodra by mogła ściągnąć jego spodnie, językiem przesunęła od spodu od samych jader w góre gdzie sam koniec męskości gładziła językiem, dloń objęła jądra uciskała je lekko, masowała, pieściła.
Wsunęła na chwile członek do ust, po czym pochyliła się tak by znalazł się miedzy jej piersiami, ścisnęła je poruszała nimi na przemian, dociskała i zwalniała uścisk, poruszała się by ocierał się miedzy nimi, głowe pochyliła i za każdym razem gdy koniec członka się ukazywa spomiędzy piersi łapała go ustami lub przesuwała po nim jezykiem, Martin klękną za nia, pochylił się całował jej pośladki, rozchylił je i jezykiem wodził miedzy nimi, Ann przeszedł dreszcz rozkoszy. Gdy poczuła jego jezyk przesuwający się od łechtaczki az do odbytu myślała że oszaleje, poruszał mim wolno jak by ja smakując, zagłębiał się to w jedna to w druga dziurkę, zaczeła jeszcze gwałtowniej pieścić ustami Jima który złapał jej głowe i docisną ja do konca tak ze cały członek znajdował się jej w ustach, siegał gardła, dławił i dusił, po chwili odciągał jej głowe i dopychał, coraz szybciej i szybciej, w pewnym momencie poczuła ból tak ze poderwała głowe w góre i krzyknęła głośno. Martin wdarł się miedzy jej pośladki, jego członek wpijał się w nią rytmicznie mocno i do końca, Miała szeroko otworzone oczy wpatrzone w Jima który uśmiechnął się, pochylił i zaczął ja całować, błądził językiem po jej ustach, splatał się z jej językiem, gładził podniebienie, doznanie przechodziło wszystko co przeżyła do tej pory. Gdy przestał ją całować ból wydał się już znacznie mniejszy. Poddała się temu jęcząc cicho.
Jim pochylił się i wyszeptał jej do ucha "też cię zerżnę " te słowa podnieciły ja jeszcze bardziej jeśli to było możliwe. Oddech miał szybki, głęboki, Martin poruszali sie coraz szybciej i gwałtowniej. Rozchyliła usta by znów znalazł się w niej członek ich gościa ale ten złapal ja pod brodą i ponownie cicho wyszeptał ‘ chce widziec twoje oczy, twoja twarz gdy osiągniesz szczyt, patrz ma mnie, patrz ". W jego wzroku było cos co sprawiało ze nie mogła się sprzeciwić, mięsnie napinały się martin nie panował już nad sobą wbijał się w nia dziko, jak by ze złością prawie, czuła jak z każdym pchnieciem nadchodzi spełnienie i stało się. Ciało drgnęło i zamarło krzyknęła przeciagle czując jak każdy mięsień się napina i drży, Jim jak by na to czekał znów ja zaczął całowac zachłannie.
Zatraciła się w tej chwili, Lecz ledwie ochłonęła poczuła dłonie które ja uniosły i posadziły Jimowi na kolanach, ten przyciągnął ja do siebie i wszedł w nia, wypełnił ja cała, jej ciało zareagowało tak jak by teraz dopiero miało dostac to na co tak naprawde czekało, objęła go nogami i rekoma, całowal, ssał jej brodawki, przygryzał je, dociągał ja do siebie coraz mocniej. " Pragnę cie maleńka" usłyszała tuz przed tym jak jego język znalazł się w jej uchu, Nie wiedziała gdzie się znajduje, Dociągał ja coraz szybciej, Wtedy poczuła ze Martin znów wdziera się w nia od tyłu. Poderwała się lekko do góry jak by chcąc uciec od nich ale po chwili dopadło ja istne szaleństwo ekstaza, poruszali się w niej rownie szybko, czasami wbijali się razem, czasami na zmiane, dłonie obojgu dotykały jej piersi, brzucha, karku ud. Ruchy całkowicie oszalałe, gwałtowne, i nagle krzyk, jednego, drugiego. poczuła jak wypełna ja ich sperma, jak wycieka z niej z jej własnymi sokami, krzyknęła tez.
Nie wiedziała gdzie się znajduje, nic się nie liczyło tylko to doznanie, oszałamiające, nie opisane, Drzała, całe ciało pokrywał drobny pot. Zamarli wszyscy na kilka sekund JIm przyciągnął ją do siebie gładząc uspokajająco jej włosy, Martin oparł się o jej plecy całując ja delikatnie po karku, trwali tak jakiś czas. Obaj wstali trzymając ja na rękach, ciągle całowali ja po twarzy, po ramionach, piersiach. przeszli kawałek dalej schodząc z tarasu, weszli z nia do basenu, woda otulała ich ciała, dając wytchnienie, Matrin ocknąl się pierwszy, popatrzył na nich i oznajmił ze przyniesie ręczniki. Gdy się oddalił Jim wyszeptał do Ann " gdy tylko cie zobaczyłem wiedziałem że musze cie mieć, ". Od tego dnia wiele razy spędzali wspólnie czas do dnia gdy Jim musiał wracać do domu