Pierwszy raz panią Kulecką spotkałam, kiedy wraz z moją współlokatorką Asią biegałyśmy po alejkach campusu. Podeszłyśmy do niej i Asia mnie przedstawiła: - Jak się masz - zagadnęła pani mgr Kulecka. Wyglądała bardzo przyjacielsko, poczułam jednak coś, co nie pozwoliło mi się zupełnie wyluzować. Był to jedyny moment, gdy ją widziałam, dopóki nie zapisałam się na jej zajęcia. W ogóle ich nie potrzebowałam, robiłam już ostatni semestr i jedynymi przedmiotami na które miałam chodzić były te, które niezbędne były do mojej pracy magisterskiej.
By dostać swój upragniony dyplom nie musiałam wypruwać sobie żył, podstawy miałam już świetnie opanowane. Ale Asia namówiła mnie, bym zapisała się do kogoś na dodatkowe zajęcia, a pani Kulecka miała akurat jeszcze wolne miejsca. - Przecież i tak masz multum wolnego czasu; co masz z nim robić. - przekonywała mnie.
I w końcu jej się to udało; już następnego dnia moje nazwisko widniało na liście studentów pani Kuleckiej, a ja dopisałam do mego planu zajęć dodatkowy przedmiot: PSYCHOLOGIA PODPROGOWA.
Nie przeszło mi przez głowę by zastanowić się, dlaczego Asi tak bardzo zależało na tym, bym trafiła właśnie do pani Kuleckiej na zajęcia. W końcu jednak ta okazała się świetną nauczycielką, bardzo miłą dla swoich słuchaczy i zawsze gotową do rozmowy, gdy wpadała na kogokolwiek z nas na korytarzu. Gdy pewnego razu znalazłam się w jej gabinecie by pożyczyć jedną z jej książek, przegadałyśmy we dwójkę prawie godzinę. Chciałabym, aby wszyscy moi profesorowie byli tak komunikatywni jak ona. Pewnego dnia, już po zajęciach zatrzymałam się przy jej gabinecie po prostu po to, by pogadać - a w trakcie naszej rozmowy od pani magister wyszło zaproszenie na obiad.
Z chęcią je przyjęłam i dalsza pogawędka odbywała się już w barze, przy barszczu z uszkami i ryżem ze śmietaną. Rozmowa przeciągnęła się aż do samego wieczora, gdyż obje miałyśmy wolne popołudnie. A o czym mogą rozmawiać dwie kobiety?
O modzie, ciuchach, zakupach i. mężczyznach oczywiście.
Po nich zaczęłyśmy kręcić się wokół tematu randek, a później zeszłyśmy również na temat sexu.
Miałam wlane już w siebie już kilka drinków i zdaje się, że mówiłam bardzo otwarcie o swych intymnych marzeniach; zdaje się, że wspomniałam również o czymś, czego nikomu dotąd nie mówiłam - nie pamiętam tego wieczoru zbyt dokładnie. - Czy kiedykolwiek czułaś pociąg do kobiet — usłyszałam. Czyżby pytała się o to, czy jestem biseksualistką?
Nie pamiętam właśnie, w jaki sposób zeszłyśmy na ten temat. Domyślam się jednak, iż moje milczenie pani Kulecka odebrała jako odpowiedź. - Pytałam na serio - dodała - Więc.
- zaczęłam, lecz zaraz zamilkłam. - Nie masz się czego wstydzić; przecież to jest naturalne - odpowiedziała. Odgadła mój największy sekret!
- Cóż za piękny rumieniec zagościł na twej twarzy. Więc zdradź mi proszę, kim jest ta osoba, która tak cię podnieca?
To zbyt krępujące - odpowiedziałam.
- Oh, nie martw się.
Dobrze jest czasem podzielić się z kimś tym, co nam leży na sercu. Szczególnie wtedy, gdy wiesz że druga osoba cię zrozumie. Możesz mi zaufać. Więc kto to?
No. - wciąż ciężko mi było się przed nią otworzyć - no dobrze; jest taka jedna tancerka z zespołu, tańcząca z pomponami przy każdym meczu koszykówki naszego akademickiego zespołu; brunetka o długich, prostych włosach.
Nigdy nikomu o tym nie mówiłam. Zauważyłam, iż ciągnie mnie ku niej bardziej, niż do innych dziewczyn. Kilka razy przyłapałam się w nocy na tym, że o niej myślę - i zawsze wtedy byłam wilgotna, wie pani gdzie. - Czy znasz ją osobiście?
O nie, widziałam ją po prostu kilka razy na meczach, tańczącą z tymi swoimi pomponami.
- Więc jest to po prostu zainteresowanie drugą osobą; w porządku kochanie, nie masz się czym przejmować.
To nie jest dla nas - kobiet nic nadzwyczajnego, iż czasem czujemy do siebie pociąg. Nie masz się więc czego wstydzić. Rozmawiałyśmy o tym jeszcze przez jakiś czas, jednak nie jak na spowiedzi, a raczej jak podczas rozmowy między dwiema przyjaciółkami. Pewnego piątkowego popołudnia pani Kulecka zatrzymała mnie, gdy zbierałam się już do domu. - Przyjdź za minutkę do mojego laboratorium - powiedziała.
Zastanowiłam się, o co jej może chodzić, jednak nie pytając o nic podążyłam za nią do budynku na końcu campusu, gdzie pani psycholog miała swoje laboratorium. Przeszłyśmy parę pokoi, zapalając wszędzie światło zatrzymując się w końcu przy tym, na którym pokoju widniała tabliczka: MGR J. KULECKA. - Chodź ze mną - powiedziała Weszłyśmy do środka.
Panował tu półmrok wystarczająco mocny, bym nie mogła zorientować się w wyposażeniu gabinetu.
A byłam tu przecież pierwszy raz. Moja nauczycielka wzięła mnie za rękę i podprowadziła mnie pod ścianę. To co się po chwili stało trwało krócej niż mrugnięcie oka. W ciągu pół sekundy zorientowałam się, iż założyła mi na nadgarstek kajdanki drugie oczko zapinając na rurze biegnącej przy ścianie. Byłam przykuta do kaloryfera!
- Pani Kulecka, co pani.
- głos uwiązł mi w gardle; byłam zbyt zszokowana by trzeźwo myśleć. A ta podeszła znów do drzwi i zapaliła światło. Moje oczy przeszyło świdrujące światło z zamocowanych na suficie jarzeniówek. Laboratorium było dość biedne, jeśli w ogóle można było to tak nazwać.
Puste ściany, żadnych okien.
Prócz dwu szklanych szafek z menzurkami i kupą kabli, otwartej szafy pełnej książek, biurka i kilku stołów oraz długiego prawie na pół pokoju stołu laboratoryjnego nie było w tym pokoju nic. Jeśli nie liczyć jeszcze leżącego na środku gabinetu kaca przykrywającego jakieś rupiecie. - Mam tu coś dla ciebie; zaraz ci pokażę moją niespodziankę. To mówiąc podniosła koc leżący na podłodze. Zdębiałam.
To co początkowo brałam za rupiecie okazało się trzema kobietami, związanymi i zakneblowanymi, leżącymi na podłodze. - Pani Kulecka - krzyczałam - co pani wyprawia?
Mój głos przerodził się w krzyk o pomoc. Ona jednak obserwując mnie rzekła ze spokojem: - Nie krzycz. Zedrzesz sobie tylko gardło, a i tak nikt cię nie usłyszy.
Te ściany są dźwiękoszczelne, sama o to zadbałam.
Zamknij się więc teraz i słuchaj. - Co pani zamierza - spytałam przez łzy. - Powiedziałam, że masz słuchać!
- krzyk nauczycielki odbił się echem po pustym laboratorium. Wolałam siedzieć cicho. Ona musiała być szalona.
Jak się teraz stąd wydostanę?
Co się tu do cholery dzieje!
- Mam zamiar dać ci twoją tancerkę - usłyszałam. - Moją - co?
nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. - Twoją tancerkę; tę, na którą tak się napaliłaś.
Ona będzie od dziś twoja!
- Pani Kulecka, proszę mnie puścić!
- Posłuchaj mnie; mam tutaj twoją tancerkę!
Nie słyszysz mnie?
Wskazała na trzy leżące na podłodze dziewczyny. - Mam tu wszystkie brunetki z zespołu, co do jednej.
I jest tu również twoja wybranka. Mam zamiar sprawić, iż będzie cię pragnąć!
- Pani Kulecka, proszę. - Ty wciąż nie słuchasz!
- jej głos zdradzał już lekkie wkurzenie - jest twoja; zrobi wszystko, co tylko pragniesz. A ja chce czegoś naprawdę malutkiego w podziękowaniu. - Proszę mnie wypuścić!
Nauczycielka gwałtownie podeszła do mnie i wymierzyła mi siarczysty policzek.
Patrzyłam na nią z nieukrywanym strachem w oczach. - Przepraszam, musiałam to zrobić - powiedziała - zaczynałaś wpadać w panikę. Proszę nie tracić nad sobą kontroli i słuchać mnie wyraźnie.
Ona będzie cię strasznie pragnąć. Spauzowała, lecz ja nie powiedziałam ani słowa, ciągnęła więc dalej.
- Nie wierzysz mi, prawda?
Naprawdę potrafię sprawić, iż będzie cię pożądać. Wiem, jak to zrobić. Będzie cię błagać, byś pozwoliła jej się z tobą kochać; a ty będziesz miała wybór, jak chcesz to zrobić - ona zrobi wszystko. - Jesteś szalona - stwierdziłam Przerwała i wlepiła we mnie swe ciemne, hipnotyzujące oczy. - Może masz i rację.
- zawiesiła głos - jednak wszystko to co przed chwilą powiedziałam, jest absolutną prawdą. Znów przerwała, lecz ja się wciąż nie odzywałam; gapiłam się po prostu na nią oczami rozszerzonymi niczym spodki pod filiżankę. - Sprawię, iż będzie cię tak mocno pragnąć, iż straci nad sobą zupełnie kontrolę; nie będzie zupełnie nad sobą panować; zawładnie nią chęć sexu z tobą.
- Zahipnotyzuje ją pani?
sama nie wiem, czemu w ogóle z nią rozmawiałam - Nie; to co zrobię jest o wiele trwalsze i silniejsze niż hipnoza. Całkowicie zmienię jej rozumowanie.
Znów przerwała. Tym razem jednak to ja zmąciłam zalegającą ciszę. - Czego pani ode mnie oczekuje w zamian?
Uczynię z niej twą niewolnicę. jeśli tylko będziesz się ze mną kochać. Moje już i tak szeroko otwarte oczy w tym momencie stały się okrągłe już nie jak spodki pod filiżanki, lecz jak talerze pod drugie danie; wlepiłam je w nią z niedowierzaniem.
Nigdy w życiu tak się nie bałam jak teraz. - Ty wciąż mi nie wierzysz, że jestem do tego zdolna, prawda?
Nie wierzysz, iż potrafię sprawić, by była tak podniecona, iż nigdy nie potrafiłaby cię odrzucić lub czegokolwiek ci odmówić. Nie odpowiedziałam.
- Pokaże więc ci. Która z nich to ta twa wybranka?
Nie miałam najmniejszego zamiaru, by się odzywać, lecz pani Kulecka chwytała każdą z dziewczyn za głowę i przekręcała ją w moją stronę tak, bym mogła wyraźnie przyjrzeć się każdej twarzy.
I chyba właśnie reakcja mojej własnej przyczyniła się do tego, iż moja nauczycielka odgadła, która z dziewczyn mi się podobała. W końcu jednak i ja nie wytrzymałam i zadałam dręczące mnie od dłuższego czasu pytanie. - Skoro potrafi pani czynić takie cuda, dlaczego nie zrobi tego pani ze mną; mogła by mnie w takim razie pani mieć bez żadnego problemu. - Robiłam to już nie jeden raz. Stało się to jednak już nudne.
Chcę, aby któraś z was zrobiła to z własnej woli; świadomie. - Nigdy!
- wyrwało się z mej piersi. - Proszę, spójrz na mnie; czyż nie jestem atrakcyjna?
Zgódź się na sex ze mną, a dostaniesz swą własną niewolnicę; na zawsze.
- Zwariowałaś zupełnie - było mi już wszystko jedno, jak się do niej zwracam; chciałam tylko stąd wyjść. - A ty wciąż swoje.
Nie wierzysz mi. Zademonstruje ci więc coś, bo widzę, że póki nie zobaczysz - nie uwierzysz. Otwórz w końcu swe oczy!
Nie wiedziałam, co mam robić. Patrzyłam więc, jak pani Kulecka pociągnęła jedną z dwu pozostałych dziewczyn i rozwiązała jej nogi. Wzięła jeszcze jakieś papiery z podłogi i ciągnąc za sobą tę dziewczynę wyszła z pokoju.
Nie rozwiązała jej nawet rąk. W tym czasie - moja?
brunetka i jej koleżanka, które leżały wciąż związane na podłodze powiodły tylko za nimi oczami pełnymi strachu. Pani psycholog oraz jej więźnia nie było chwilę, coś około 10 minut.
Po tym czasie nauczycielka wepchnęła dziewczynę z powrotem i zdjęła jej więzy i wyjęła z ust zalegający tam knebel. Dziewczyna spojrzała na mnie i momentalnie przypadła mi do nóg.
Padła na kolana, a słowa zaczęły płynąć z jej ust z szybkością Kałasznikowa. - Proszę, pozwól mi cię wylizać. Proszę!
Tak bardzo tego pragnę. Nie odmawiaj mi. Złapała mnie za buty i zdejmując je całowała moje nogi.
- Przestań!
- krzyknęłam czując, że znów ogarnia mnie panika. - Proszę, nie. - jęknęła żałośnie dziewczyna u mych stóp - ja.
ja rozbiorę się dla ciebie - dodała po krótkim zastanowieniu i zaczęła ściągać z siebie ciuchy. - Proszę cię, byś pozwoliła mi chociaż cię dotknąć.
Gapiłam się na nią i zrozumiałam, że cokolwiek pani Kulecka z nią zrobiła wiedziała jak to zrobić. Dziewczyna rozebrała się bardzo szybko i znów przypadła mi do kolan. - Co jej zrobiłaś - zapytałam. - Oh, zafundowałam jej mały kurs zmiany osobowości. Pokazałam jej twoje zdjęcie i wyszeptałam do ucha kilka ciepłych słów.
Podjęłam jej także do sutków dwie elektrody, którymi co pewien czas przepływał prąd; jednocześnie paluszkami doprowadziłam ją do orgazmu; i to kilka razy - a uwierz mi, jestem w tym dobra. Najważniejszą rzeczą jest prowadzić jej myśli, podczas gdy ciało zalewa na fala bólu i rozkoszy jednocześnie. Jak widzisz daje to zaskakujące efekty.
Teraz ona nie chce robić niczego innego, jak to, co ty będziesz chciała. - Zabierz ją ode mnie - krzyknęłam.
- Musisz jej to sama powiedzieć. Jesteś jedyną osobą, której się w tej chwili posłucha. Powiedziałam jej więc by zabrała swe ubranie i założyła jej z powrotem. - Pokażę ci następną - powiedziała pani Kulecka, po czym pociągnęła za sobą kolejną z dziewczyn rozwiązawszy jej wcześniej nogi; jednak wciąż nie tą wskazaną przeze mnie. Tę widać zostawiła sobie na deser.
Dziewczyna była chyba w szoku gdyż z zadziwiającym spokojem pozwoliła wyprowadzić się z pokoju. Pani Kulecka wróciła już po kilku sekundach. - Chodź, pokażę ci jak to robię - powiedziała po czym odpięła mnie od kaloryfera, przypinając jednak kajdanki do własnego nadgarstka.
Weszłam razem z nią do innego pokoju. Dziewczyna siedziała przywiązana do fotela, z dziwną maszynerią dookoła.
Wokół walały się metry kabli, dwa z nich podłączone miała do swych piersi, a trzeci niknął gdzieś pomiędzy jej nogami. Pani magister znów przykuła mnie do kolejnej rury i powoli zbliżyła się do niej. - Tym razem dla zwiększenia efektu kolejną elektrodę podpięłam jej do łechtaczki. Jej głos był suchy i pozbawiony jakichkolwiek emocji. Zachowywała się, jakby prowadziła wykład na sali pełnej studentów, a przed nią na doświadczalnym stole leżałaby żaba, na której miałaby zademonstrować sekcję zwłok.
- To naprawdę jest bardzo proste, gdy ma się odpowiednie narzędzia i wiedzę, jak się nimi posługiwać. Wyjęła ze skrzyneczki strzykawkę i zrobiła dziewczynie zastrzyk z jakiejś błękitnej mikstury. - To coś na polepszenie jej zdolności do nauki - wyjaśniła.
Zdjęła jej spodnie i majteczki z granatowej koronki. Zaczęła pieścić jej szparkę, która już po chwili zabłyszczała od pojawiającej się tam miłosnej wilgoci.
Druga ręka pani Kuleckiej błądziła po piersiach dziewczyny. Jej fotel był tak ustawiony, iż cały czas oczy dziewczyny wlepione były we mnie. Słyszałam szept pani magister. - Kochasz ją!
- powtarzała raz za razem. Dziewczyna zaczynała szczytować.
Wtedy usłyszałam pytanie. - Czy ją nienawidzisz?
Czy będziesz się jej słuchać?
A dziewczyna zaczęła w tym momencie przeraźliwie krzyczeć. Zauważyłam, iż tym momencie pani Kulecka wcisnęła jakiś pedał, a krzyk dziewczyny trwał tak długo, jak był on wciśnięty.
Dziewczyna wygięła swe ciało tak mocno, jak tylko pozwalały jej na to więzy, a ja zauważyłam iż na elektrodzie podpiętej do jej piersi przeskoczyła iskra. Gdy tylko noga zwolniła pedał i ucichł głos dziewczyny, palce nauczycielki znów powędrowały ku cipce brunetki.
Moje uszy znów usłyszały. - Kochasz ją!
Dziewczyna po raz kolejny zaczęła osiągać orgazm, podczas gdy palec jej oprawczyni wsuwał się i wysuwał z jej cipki w rytm wypowiadanych dwu słów: KOCHASZ JĄ!
A pani Kulecka na zmianę to doprowadzała ją do rozkoszy, to wciskała pedał. Po kilku minutach przestała i uwolniła dziewczynę. Ta spojrzała się na mnie i zobaczyłam, iż wyraz jej twarzy powoli się zmienia. Podbiegła do mnie i patrząc przez chwilę mi w oczy przytuliła się do mnie obejmując mnie mocno rękami i kładąc swą głowę na mojej piersi wyszeptała.
- Proszę, pozwól mi się z tobą kochać. Wiedziałam, iż mówi na serio, ; jej oczy to potwierdzały w 100%. Pani Kulecka odpięła mnie i powrotem wróciłyśmy do poprzedniej sali, gdzie na podłodze wciąż leżała związana trzecia dziewczyna.
Tam znów zostałam przypięta do rury. Dziewczyna drepcząca za nami przypadła mi teraz do kolan ponownie błagając mnie o sex.
- Powiedz jej żeby się w końcu zamknęła - krzyknęła w reszcie pani Kulecka, której dziewczęce zawodzenie zaczęło grać na nerwach. Kazała jej usiąść koło koleżanki i nie odzywać się. - Taaak, jak widzisz naprawdę potrafię to zrobić. Przez głowę przeleciała mi szalona myśl. Myśl, w której ta szałowa cheerleaderka klęczy przede mną naga błagając mnie o miłość.
Przez chwilę poczułam miły ucisk gdzieś w okolicy brzucha. - Miałam już wiele dziewczyn, które kochały się ze mną, nie mając zresztą większego wyboru. Może co dzień rozmawiasz z osobami, których języczki łechtały moją szparkę.
Jej słowa nie trafiały do mnie. Słyszałam je, lecz nie wyłapywałam w ogóle ich sensu.
Ta cudowna, szałowa brunetka, wkładająca swój języczek w moje miłosne ciasteczko; jej ciepłe, delikatne dłonie pieszczą moją szyję, schodzą niżej. - Nawet nie wiesz, jak długo czekałam na taką chwilę. Obserwuję cię od momentu gdy się poznałyśmy. Byłaś taka, jakiej potrzebowałam. Zszokowałabyś się gdybyś wiedziała, iż stawałam na głowie by cię tu sprowadzić!
Potrząsnęłam głową odpędzając od siebie moje wizje.
Gdy dotarły do mnie słowa nauczycielki, spojrzałam raz jeszcze na nią. Wyglądała teraz żałośnie, błagając mnie o sex. - Proszę, czy jestem aż tak brzydka?
spytała Kulecka.
Ja jednak w duchu nie mogłam przyznać jej racji; była bardzo atrakcyjna - młoda, zgrabna, szczupła, faceci lubią taki babki; no, nie tylko faceci. - To nie będzie przecież takie straszne, jak się trochę pokochamy - ciągnęła - szczególnie za to, co dam ci w zamian.
Odwróciła głowę i wskazała nią leżącą wciąż na ziemi moją dziewczynę, która wpatrywała się w nas szeroko otwartymi oczami; widziała przecież co stało się z dwiema poprzedniczkami. A ona mogła należeć do mnie!
Pokusa była ogromna. Pani Kulecka cofnęła się, rozwiązała nogi leżącej dziewczynie i podniosła ją do góry. Wciąż próbowała mnie przekonać!
Zdjęła jej knebel, a wtedy brunetka powiedziała ze łzami w oczach. - Proszę, nie rób mi tego co im - łkała jak dziecko - chcę zatrzymać swoją osobowość; bardzo proszę.
- I czy nie jest to zadziewające - powiedziała z nieukrywaną dumą pani Kulecka. Gapiłam się na dziewczynę, a jej słodki głos wciąż odbijał się echem w moich uszach. - Proszę, nie rób mi prania mózgu.?
kontynuowała dziewczyna - ja.
ja. ja zrobię wszystko co chcesz; wcale nie musisz mi tego robić co im, naprawdę.
- Co zrobisz?!
- pani Kulecka nawet nie próbowała ukryć zdumienia. - Ja. ja ją wyliżę; sprawię jej taką przyjemność, jakiej nie zaznała jeszcze ani razu; spełnię wszystkie jej najskrytsze pragnienia. - A co jeśli będzie chciała cię przelecieć?
Dziewczyna milczała z wyrazem niedowierzania na twarzy. Więc pani Kulecka zaczęła ją wyciągać z pokoju nie czekając nawet na odpowiedź.
Ja nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. Stałam rozdarta pomiędzy rzeczywistością i zdrowym rozsądkiem, a wszystkimi moimi fantazjami erotycznymi, które właśnie miały możliwość się spełnić. - OK, będzie mogła to zrobić - usłyszałam - to, i wszystko co tylko zapragnie, tylko proszę, nie rób ze mnie zwierzaka.
- Wygląda więc na to, że masz wybór - powiedziała do mnie pani Kulecka, która sama nie była pewna co ma zrobić. Wyraźnie czekała na pomoc z mojej strony.
Jednak nie dostawszy odpowiedzi od razu, postanowiła wykorzystać całą tę sytuację. - Daj mi się wylizać - dodała po chwili - a pozwolę ci zadecydować, co chcesz z nią zrobić. Szczerze mówiąc, byłam zaskoczona nagłą nutką desperacji w głosie Kuleckiej. - Proszę. Brunetka była zmieszana jej zachowaniem.
Nie wiedziała przecież co ją w końcu czeka i sama nie wiedziała, jak ma już się zachowywać. Ona może być moja!
Ta myśl opanowała moje ciało, krążyła po nim szukając wskazówek od czubków palców aż po same koniuszki moich włosów. Nie znalazła ich tam jednak.
Mi za to zaświtała w końcu pewna myśl, od której momentalnie dostałam dreszczy. - OK - powiedziałam - ale pod jednym warunkiem.
- Zgodzę się na cokolwiek zapragniesz. Sex z tobą jest tego wart. - Pozwól mi zmienić twoje myśli. Chcę cię taką jak te dwie - powiedziałam, wskazując głową na dwie dziewczyny siedzące pod ścianą i patrzące się przez cały czas na mnie pożądliwie. - Chcę cię taką zwierzęcą, taką dziką, taką nieopanowaną; chce, aby twój umysł wypełniała jedynie myśl miłości ze mną.
Wyliżesz mnie dopiero wtedy, gdy twe myśli zostaną oczyszczone z niepotrzebnego śmiecia. - Nie - odpowiedziała Kulecka. Jednak w jej głosie dało wyczuć się nutkę niepewności.
Chciała tego tak bardzo, iż mogła przystać i na to. Tancerka gapiła się nas dwie szeroko otwartymi oczami.
- Pozwolę ci się wylizać!
- powtórzyłam dobitniej - ciebie też wyliżę nie jeden raz!
Czekałam, wpatrując się jej w oczy. Myślę, że zaczęłam się nawet uśmiechać. Po dłuższej chwili grobową ciszę panującą w sali przerwał ledwo słyszalny szept. - OK