Nazywała się Helen. Była uznaną artystką filharmonii, mimo niedawno ukończonych 28 lat. Piękna, wysoka, szczupła i niezależna kobieta była jednak samotna. Od dzieciństwa ćwiczyła grę na wiolonczeli, zaniedbując życie prywatne i uczuciowe. Tylko raz, kilka lat temu, jeszcze na studiach miała chłopaka.
Teraz przygotowywała się do kolejnego, wieczornego koncertu. Wzięła prysznic i czesząc swoje długie, kasztanowe, spadające falami do pleców włosy, oddała się całkiem przyjemnym wspomnieniom związanym ze swoim jedynym mężczyzną.
Właściwie nigdy mu się w pełni nie oddała. Nawet nie widział jej całkiem nagiej, gdyż pozwalała mu pieścić jedynie swoje nagie piersi.
Przypomniała sobie jak to robił: lubił ssać jej sterczące sutki i mocno ugniatać jej piersi, robiła się wtedy mokra w majteczkach.
Nigdy nie pozwoliła mu, żeby zdjął z niej majtki - kończyło się na pieszczotach przez cienki materiał bielizny i na jej mocnym podnieceniu,
skutkującym mokrą plamką na majteczkach. Natomiast ona pieściła go ręką, doprowadzając jego penisa do wzwodu i wytrysku na jej brzuch, a czasem piersi.
Na to wspomnienie poczuła miłe mrowienie w kroku, a jej brodawki wyraźnie urosły.
Być może niedobór prawdziwego sexu spowodował, że została porzucona przez swojego chłopaka i od tamtego czasu nie zaznała męskich pieszczot.
Tak, oczywiście wszyscy dziwili się, że tak zjawiskowo piękna dziewczyna nie znalazła sobie partnera.
Wróciła do rzeczywistości, musiała się pospieszyć. Założyła proste, czarne stringi i cieniutki, czarny staniczek, na to haleczkę, też czarną, z koronką na piersiach i udach. Na to wszystko włożyła czarną, długą, dopasowaną górą i szeroką u dołu wieczorową suknię. Wąskie ramiączka sukni eksponowały jej plecy i piękny dekolt między pokaźnymi piersiami. Wszystko dopełniły czarne samonośne pończochy i pantofelki.
Wsiadła do taksówki i dojechała do filharmonii.
Rozpoczął się koncert, Helen rozszerzyła dość szeroko uda i ujęła między nie wiolonczelę. Zdarzało jej się doznawać sporego podniecenia w takiej pozycji, w trakcie gry. Ach jak czasem marzyła, żeby zamiast instrumentu był tu mężczyzna.
Grając zauważyła kątem oka przystojnego chłopaka, siedzącego w pierwszym rzędzie z bukietem czerwonych róż w dłoni.
- Zaraz, zaraz - pomyślała podejrzliwie Helen - czy aby nie przychodzi on na każdy mój koncert?
A może nie tylko na mój?
Nie myliła się, facet wręcz pożerał ją wzrokiem. Za każdym razem doznawał wzwodu, gdy przed koncertem przechodziła na swoje miejsce i siadała na przeciwko niego, ledwie kilka metrów.
A potem rozszerzała nogi, żeby ująć między nie wiolonczelę.
- Ach, gdybym tylko wiedział co ma pod suknią - marzył - pewnie jest cudowna!
Zauważyła jego natarczywy wzrok, chłopak był naprawdę przystojny, toteż po kilkunastu minutach cała sytuacja zaczęła jej sprawiać niespodziewaną przyjemność.
- Co ja robię - pomyślała z przerażeniem.
Na szczęście koncert się skończył.
Gdy szła korytarzem, dogonił ją i wręczył olbrzymi bukiet czerwonych róż.
- Jest pani cudowna - powiedział i szybko uciekł, zanim zdążyła mu podziękować.
Tego dnia nie mogła zasnąć, cały czas rozmyślała o nim.
Poczuła się dzisiaj prawdziwą kobietą, powoli domyślała się, że ten chłopak jej pożądał.
Następnego dnia również miała koncert. Ubrała się podobnie, tylko założyła kuse, koronkowe i białe stringi.
Już na nią czekał, znowu z bukietem róż w pierwszym rzędzie.
Zamierzała zrobić mu miłą niespodziankę. Wiedziała, że śledzi każdy jej ruch, toteż siadając uniosła suknię, aż do kolan i siedziała tak z rozszerzonymi udami, bez instrumentu między nimi, eksponując dla niego wszystko od kolan, aż po bieluteńkie stringi.
- Patrz i podziwiaj - pomyślała Helen.
A on rzeczywiście patrzył i widział
jej kolana, powyżej czarne pończochy kończące się ciemniejszą koronką, powyżej ten cudowny fragment nagiego uda, aż do koronkowych, białych stringów.
- To niemożliwe!
Pomyślał w podnieceniu - Ale widzę chyba jej czarne włoski przez koronkę majteczek, nie goli się!
Jego myśli stały się absurdalne, ale nie mylił się.
Tymczasem Helen zaczęła pięknie i zgrabnie poruszać smyczkiem po strunach. Zauważyła, że chłopak też porusza ręką w okolicy kroku.
Zrozumiała, że może się onanizować.
Tak ją to poruszyło, że poczuła falę wilgoci w majteczkach.
Przestraszyła się, że zaburzy to jej grę, ale znowu wybawił ją koniec koncertu.
I tym razem otrzymała od niego bukiet róż, bez słowa, jednak z karteczką.
Przeczytała ją.
- " Helen na jutrzejszy koncert nie zakładaj majtek, tylko pończochy,
bardzo proszę, to ważne. Kocham Cię i pożądam jak żadnej kobiety wcześniej" napisał.
Prawie się przewróciła z wrażenia
i początkowo pomyślała, że chyba jest szalony, jeżeli myśli, że ona to zrobi.
Jednak podniecenie wzięło górę, gdy jechała taksówką do domu. Było ciemno, więc bez ryzyka, że kierowca się zorientuje, zdjęła stringi spod sukni.
Były całe mokre od jej soczków, co wzbudziło w niej chęć natychmiastowego spełnienia.
Jadąc na tylnym siedzeniu, zaczęła palcami dotykać warg sromowych i łechtaczki, były śliskie od mlecznobiałej wydzieliny. Poczynała sobie coraz śmielej, ale już dojeżdżali do domu, więc szybko zapłaciła i wysiadła.
- O majtki zostały na siedzeniu!
- pomyślała gdy taxi odjechało.
Dalej potrzebowała spełnienia, więc weszła do klatki schodowej i tam w kącie zadarła do góry suknię,
a jej palec wskazujący niezbyt głęboko wniknął w jej pochwę.
Nigdy nie używała grubszych przedmiotów, bojąc się głębszej penetracji, gdyż jej dziurka nigdy nie zaznała mężczyzny.
Po kilku ruchach palcem doznała najlepszego orgazmu w życiu, a jej wargi sromowe i szparka zalały się strumieniem wydzieliny.
Tak spełniona wróciła do domu. Przyszedł wreszcie wielki dzień Helen. Wiedziała, że prośba mężczyzny wiele znaczy, toteż postanowiła ją spełnić.
Po kąpieli Helen wygoliła dokładnie
łono, pozostawiając wąski paseczek włosków na wargach.
Następnie na nagie ciało założyła tylko cieniutki, niezbyt wąski pas do pończoch i cieniutkie czarne pończoszki. Przygotowała też
piękną, długą do ziemi suknię, dość obcisłą w biodrach i udach,
z przodu skromnie zabudowaną, lecz z dużym dekoltem na plecach, wykluczającym kompletnie założenie stanika. Suknia miała też rozcięcie z przodu, sięgające wysoko na udo, prawie do manszet jedwabnych pończoch, gdy stała.
Oczywiście nie założyła majtek, co początkowo bardzo ją stresowało, gdy weszła do holu filharmonii, pełnego ludzi.
Nagie sutki delikatnie uwypuklały
materiał sukni, a wprawne oko zauważyłoby kontur pasa i żabek do pończoch.
Wypatrywała chłopaka, który stał na uboczu, podziwiając ją od kilku minut.
- Ma pończochy, nie ma stanika, a majtki?
rozmyślał gorączkowo.
Tymczasem Helen chciała pokazać mu,
że spełniła jego pragnienie i kucnęła przy futerale wiolonczeli, próbując ją wyjąć. Oczywiście rozszerzyła nóżki na tyle, że chłopak mógł ujrzeć jej pończochy i wygolone łono.
Od razu zauważyła, że urosła górka w jego spodniach, w okolicy krocza.
Mocno ją to podnieciło, poczuła delikatną wilgoć szparki i nabrzmienie piersi.
Do koncertu pozostawało jeszcze około pół godziny, dlatego Helen dała znak mężczyźnie, żeby poszedł za nią.
Spotkali się w małym pomieszczeniu na instrumenty.
Facet zaczął dotykać ją przez obcisłą suknię, szepcząc jej do ucha: - Ale mnie zaskoczyłaś.
Helen czuła jego twardego, dużego penisa ocierającego się przez ubranie o jej łono. Już dawno nie była tak blisko z mężczyzną, a dzisiaj było jej dane przekroczyć wszelkie dotychczasowe doświadczenia.
Tymczasem on klęknął, uniósł jej suknię do góry i językiem zaczął wkręcać się do jej nietkniętej szparki. Wśród gonitwy myśli i ogromnego podniecenia zdała sobie sprawę z tego, że jest pierwszym mężczyzną, który widzi jej nagą szparkę. Nawet jej ginekologiem była kobieta.
Jej sutki napięły suknię, ale po chwili zostały całkowicie obnażone.
Chłopak zaczął je ugniatać i pieścić rękami.
Jej dziurka już płynęła soczkami i jego śliną, czuła dreszcze rozkoszy.
On już nie mógł czekać, zrzucił z niej suknię na podłogę i stanęła przed nim tylko w pasie i pończochach. Położył ją na plecach, na niskiej szafce i rozłożył szeroko jej nogi.
Ujął swojego penisa i powoli rozszerzał nim jej wargi sromowe, wchodząc do śliskiej dziurki.
- Proszę delikatnie - błagała - jeszcze nikt we mnie nie był.
Zrozumiał, że jest dziewicą, co jeszcze bardziej go podnieciło i natarł zdecydowanie, dochodząc, aż do dna jej pochwy.
Po małym bólu na początku, poczuła olbrzymią rozkosz śliskich ruchów w pochwie.
Chłopak prawie dochodził, gdyż jej jamka była bardzo ciasna i spazmatycznie kurczyła się na jego członku.
Helen poczuła jak sprężył się całym ciałem, i strumień gorącego płynu strzelił w jej głębię, a następnie częściowo wypłynął przez jej wargi. W tym momencie przeżyła największy orgazm w życiu.
Wyszedł z niej i założył spodnie.
Ona natomiast z przerażeniem zauważyła, że powinna już być na sali koncertowej - przecież premiera nie mogła odbyć się bez niej.
Nawet się nie podmyła, tylko szybko założyła suknię, poprawiła włosy i pobiegła na salę.
Jej mężczyzna znowu siedział w pierwszym rzędzie, napawając się jej widokiem. A było czym, gdyż jej sutki dalej wyraźnie sterczały spod materiału sukni, a w rozcięciu z przodu, gdy siedziała ukazała się manszeta pończochy.
Helen grała jak nigdy, pięknie, gdy nagle poczuła, że strumień gorącego płynu rozszerzył jej szparkę i wypłynął na uda i krocze.
Powstrzymywała się, żeby nie przeżyć orgazmu, jednak w momencie, gdy dyrygent dał znak końca poczuła kolejną falę wilgoci, i miała kolejny super orgazm.
Doznania potęgowała świadomość przeżywania rozkoszy w sali pełnej ludzi, bez majtek i ze szparką zbrukaną falą wydzielin.
Mężczyzna to zauważył i pożałował, że nie jest teraz tam z nią.
Jak tylko wstała szybko uciekła z sali, bojąc się kompromitacji. Następnego dnia wieczorem odbywało się wielkie przyjęcie z okazji premiery. Oczywiście obowiązywały stroje wieczorowe.
Helen kupiła śmiałą suknię.
Kilka dni temu nigdy by jej nie założyła, lecz wczorajszy wieczór zupełnie ja zmienił.
Suknia była czerwona, długa do ziemi, obcisła w biodrach i talii.
Z przodu miała pokaźny dekolt, a z tyłu odsłaniała całe plecy, aż do kości krzyżowej. Tak była śmiała, z cieniutkiej satyny.
Dodatkowo Helen założyła ja na kompletnie nagie ciało, dokładając dla niepoznaki tylko cieniutkie jak mgiełka pończochy samonośne, cieliste.
Gdy tak ubrana wkroczyła na salę, wywołała pożądliwe spojrzenia mężczyzn i zazdrość ich partnerek.
Zauważył ją też jej dyrygent, który zawsze miał ją za piękną kobietę, ale teraz był oczarowany jej kształtami.
Helen natomiast zdziwiła się, gdy zobaczyła swego jedynego mężczyznę.
- Ty tutaj?
Jak to możliwe?
- Nie pytaj. Wyglądasz cudownie, widać każdy fragment twojego ciała przebijający spod tej sukni.
Na pewno nie masz niczego pod spodem?
- mówił
Chcąc to sprawdzić pociągnął ją do tańca. Czuła jego penisa przez cienki materiał na kroczu, a jego ręce błądząc po jej krągłych pośladkach nie spotkały żadnej linii majtek.
- A więc jednak - pomyślał, po czym pociągnął ją do ubikacji.
- Co ty?
protestowała Helen, gdy zaciągnął ja do kabiny.
Tam zdarzenia potoczyły się szybko.
Podciągnął jej suknię do góry i bez ceregieli wszedł w jej mało gotową szparkę. Nawet nie obnażył jej piersi i po kilku ruchach w niej olbrzymi strumień jego nasienia wypełnił jej pochwę. Niestety, tym razem nie doznała spełnienia, toteż facet jakby ze wstydu szybko wybiegł i już go nie widziała tego wieczoru.
Czuła się mocno zawiedziona - była bardzo podniecona i ta podnieta nie znalazła ujścia. Dodatkowo zbrukał jej krocze, a ona nie miała majteczek.
Podmyła się trochę, poprawiła i wyszła na salę.
Tylko na to czekał jej dyrygent i zaraz poprosił ja do wolnego, przytulanego tańca.
- Jak cudownie pachnie - myślał z rozkoszą.
Jednocześnie ich biodra spotkały się, a on swoimi rękami i torsem nie wyczuł absolutnie niczego pod tą suknią.
- Nie wytrzymam, ona jest naga pod.
Mimo, że nie chciał jego penis mimowolnie ucisnął jej brzuszek.
Helen pomyślała:
- A więc to tak. No to będziesz mnie miał.
Zaczęła szeptać mu do ucha:
- Marzył pan o mnie?
- Tak Helen, ale nie myślałem, że pani jest tak śmiałą osobą
- A tak - ciągnęła Helen. Niech sobie pan wyobrazi, że od lat przychodzę na próby i koncerty w pończochach i koronkowych halkach pod suknią
- Ach uwielbiam pończochy.
- odpowiedział
Helen ciągnęła dalej:
- A wczoraj to nie miałam ani majtek, ani stanika, a do tego tuż przed premierą kochałam się po raz pierwszy w życiu z facetem, a potem jak ja grałam, a pan dyrygował to, aż mi pociekło.
Opowiadając to, doznała skurczu pochwy i znowu wydzielina spłynęła jej do pończoch. Tak się podnieciła, że ujęła jego rękę i wsadziła sobie pod suknię, aż do uda. Gdy poczuł jej wilgoć, tylko pomyślał:
- Tego już dość!
I pociągnął ja za rękę do pobliskiego parku, gdzie przy świetle księżyca położył ją na ławce, obnażył z sukni jej biodra i piersi.
Miał wiele kobiet, ale takiego widoku jeszcze nie widział - piękne, duże piersi, dyszące z podniecenia, zamknięta szparka, jak mały przecineczek, z wargami błyszczącymi od śluzu.
Zaraz zaczął ssać piersi, a potem jej płatki rozkoszy.
Helen była tak podniecona, że wręcz zmusiła go do szybkiego wejścia w nią. Jego duży penis wniknął gładko, z chlupnięciem i poczuła jak przesuwa się wewnątrz niej, dotykając macicy, co było szczególnie podniecające. Czuła, że jej dziurka wydziela masę śluzu, ale to nie był koniec, bo dyrygent odwrócił ja plecami do siebie i gdy była na czworakach, pchnął w jej wnętrze, aż wszystko pociekło po jej udach. Doznała orgazmu, a i on wstrzyknął w jej wnętrze swój ładunek.
Dyszeli zmęczeni. Nie wrócili już na przyjęcie, lecz pojechali do jego domu, gdzie kochali się tej nocy jeszcze wielokrotnie. Od tej nocy byli już razem. Dyrygent zakazał Helen noszenia bielizny na koncerty. Lubił mieć świadomość, że ta kiedyś grzeczna dziewczyna w bawełnianych majtkach,
teraz śmiało i niegrzecznie chadza naga pod elegancką suknią na koncerty, gdzie jest wiele niczego
nie domyślających się melomanów.
On dyrygował, a ona siedziała i grała na wiolonczeli, między szeroko rozwartymi udami.