Mam na imię Aneta. Aktualnie mam 23 lata i studiuję na jednej z wrocławskich uczelni. Chciałabym opowiedzieć pewną historię która przytrafiła mi sie prawie rok temu. Na wstępie zaznaczam, że panujące powszechnie przekonanie, że studentki zamiast się uczyć całymi dniami uprawiają sex to oczywista nieprawda. W akademikach nie dzieją sie żadne orgie, a powszechne dorabianie sobie jako prostytutki to gruba przesada.
W rzeczywistości na miano "puszczalskiej" zasługuje co najwyżej 1 % z nas. Ale czasami dzieją sie rzeczy które naprawdę stawiają nas w złym swietle. O jednym takim zdarzeniu chciałabym opowiedzieć. Z góry uprzedzam, że zrobiłam to tylko raz i już nigdy nie pozwolę sobie na coś takiego. Po prostu zmądrzałam.
Wszystko zaczęło sie na drugim roku studiów. Rozstałam sie z chłopakiem z którym chodziłam prawie 3 lata i nie mogłam dojśc do siebie. Nikt nowy jakoś nie mógł przekonać mnie do siebie chociaż chłopaków wokół nie brakowało. Za to ja czułam, że poprostu niczego mi sie nie chce. Nie muszę tłumaczyć, że studiowanie z takim podejściem może oznaczać kłopoty.
I te sie pojawiły. Z kilku przedmiotów. Miałam sporo poprawek, potem poprawek poprawek, zaliczeń ostaniej szansy itp. Z wielkim trudem, zdawałam jednak jeden za drugim i wydawało mi sie że ten rok jednak zdam. Ale z jednym przedmiotem nie mogłam sobie poradzić.
Po prostu było to tak kompletnie mnie nie interesującego, że zasypiałam nad książką zanim czegokolwiek sie nauczyłam. No i koniec końców było przesądzone, że cały rok będzie zmarnowany bo nie jestem w stanie tego zaliczyć. I wtedy nagle poczułam, że naprawdę szkoda mojego wysiłku przez ten cały rok. I nie wiem dlaczego przeszło mi przez myśl, że mogłabym spróbować bardziej niekonwencjonalnych metod przekonania mojego wykładowcy o moich dobrych chęciach. Wydawało mi sie, że to sie może udać.
Sporo słyszałam opowieści jak to łatwo przespać sie z wykładowcą po czym do końca studiów nie ma sie z nim żadnych problemów. Myslałam, myślałam i żeby sama siebie uspokoić skonsultowałam pomysł z najlepszą koleżanką. Najpierw pukała sie w czoło ale ostatecznie mnie poparła. Moim celem miał być Pan Mariusz, mężczyzna w wieku 38 lat, żonaty i z dwójką dzieci. Co jednak najważniejsze jako facet naprawdę atrakcyjny.
Przystojny, wysoki, dobrze zbudowany i z dobrą kondycją, wielki zwolennik zdrowego stylu życia. Do pracy przyjeżdżał częściej rowerem niż samochodem a z tego co nam opowiadał wynikało, że często chodzi na basen i na siłownię. I to było widać. I im dlużej o nim myślałam tym bardziej mój pomysł żeby sie z nim przespać mi się podobał. Ale problemów było sporo, np.
w jaki sposób go poderwać skoro zupełnie nie miałam doświadczenia w takich sytuacjach. Do akademika nie mogłam go zaprosić. Do hotelu tym bardziej. Nie mogłam też czekać aż zaprosi mnie do siebie bo to mogło nigdy nie nastąpić. Wymyśliłam więc, że wyrwę go na bezczelnego na uczelni.
Przemyślałam wszystkie możliwe scenariusze, opracowałam plan i gdy poczulam sie psychicznie gotowa zabrałam sie za realizację pomysłu. Ubrałam sie atrakcyjnie ale bez przesady. Po prostu ładna sukienka, zrobiłam też makijaż i elegancko rozpuściłam włosy. Poszłam do gabinetu który czasowo zajmował na uczelni. Wiedziałam, że w tym dniu od godziny 8 do 9 pracuje tam sam.
Miałam szczęście. Na całym piętrze było puściutko. To dodało mi pewności siebie. Odnalazłam właściwe drzwi. Stałam przed nimi dluższą chwilę zbierając sie na odwagę.
W końcu zapukałam i bez czekania na odpowiedż weszłam. Oczywiście plan miałam szczegółowo opracowany. Zaczęłam opowiadać w jakiej to trudnej sytuacji jestem i że powinnam dostać jeszcze jedną szansę. Nie udało sie jednak nic uzyskać bo stwierdził, że nawet jakby dał mi szansę na zaliczenie to musiałby taką samą szansę dać jeszcze kilku studentom a nie ma już na to czasu. oczywiście usłyszałam też standardowy tekst, że trzeba sie było uczyć wcześniej a nie balować na dyskotekach i że sama jestem sobie winna.
Tylko słuchałam i zastanawiałamsie ile czasu mi zostało do 9. No i zebrałam sie na odwagę i zapytałam go wprost czy wobec tego nie mógłby mnie przeegzaminować w inny sposób. Chyba go troche zamurowało, przez chwilę nie wiedział co odpowiedzieć. Ale chyba to jednak prawda, że wszyscy faceci są tacy sami bo od razu zaczął sie na mnie dziwnie gapić zza biurka. Zapytał jak niby to sobie wyobrażam.
Wiedziałam, że czas ucieka i muszę dawać jednoznaczne sygnały na co mam ochotę. Wiec prosto z mostu bezczelnie zapytałam czy nie marzył nigdy żeby to zrobić właśnie w tym miejscu. Dobrze, że już nie wnikał co mam na myśli mówiąc "to". Stwierdził, że skoro o czymś takim myślę to sama powinnam spróbować. Wtedy wiedziałam, że cała sytuacja może sie skończyć tylko w jeden sposób.
Pan Mariusz zapowiedział tylko, że liczy na moje umiejętności. Nie wiedziałam anikiedy ostatnio uprawiał sex ani z kim. Chyba z żoną, ale nie miałam pojęcia w co sie razem bawią, może ona jest w łóżku świetna więc odgrywając cnotkę tylko bym sie wygłupiła. Nie wiedziałam za bardzo co robić ale on sam stwierdził, że powinnam zacząć od lodzika. Byłam na to przygotowaana wiec pomimo pewnego oporu jaki czułam bez wachania kucnełam przy jego biurku.
Oczywiście w ogóle nie zamierzał ułatwiać mi zadania. Nawet rozporka sobie nie odpiął. Musiałam wszystko robić sama. Pierwsze zaskoczenie było jak wyciągnęłam na wierzch jego sprzęt. Miał naprawdę sporego, włosów też było na nim dużo.
W lodach jestem całkiem niezła wiec pomimo tego, że był trochę wiotki zaczęłam go lizać. Efekt był zgodny z przewidywaniami. Szybko poczułam, jak członek mu rośnie i sztywnieje. Potem troche go possałam co poskutkowało wielkim wzwodem. Chciałam wypaśc lepiej od jego żony więc naprawdę starałam sie pieścić go z dużym zaangażowaniem.
Pan Mariusz nic nie robił aż do momentu gdy zaczęłam pieścić czubkiem języka samą glówkę. To mu sie bardzo spodobało bo od razu zaczał głaskać mnie po włosach i dociskać moją głowę do swojego krocza. A ja lizałam i ssałam na przemian i coraz bardziej zapominałam o moim planie. Sama czułam sie podniecona całą sytuacją i gdy mi kazał spojrzeć sobie w oczy zrobiłam to bez wachania. Robiłam mu loda patrząc na niego.
Nawet z chłopakiem nie miałam wcześniej na to odwagi. Przyśpieszałam ruchy głową, zdawało mi sie, że jest już tak podniecony, że zaraz wystrzeli. Byłam gotowa przyjąć jego wytrysk do ust byle tylko go zadowolić. Ale to jednak nie następowało. Pomimo, że starałam sie jak mogłam Pan Mariusz wyjątkowo dobrze nad sobą panował.
Nie mogłam tyle czekać, wstałam z kucek i bezczelnie zaczełam na nim siadać. Dobrze wiem, że faceci uwielbiają na jeżdźca wiec popostu uniosłam troche sukienkę, przesunęłam majtki na bok i wbiłam sie na niego dość gwałtownie. Teraz i ja miałam coś z tego. Skłamałabym jakbym powiedziała, że nie było mi dobrze. Długo byłam bez faceta i teraz chciałam przypomieć sobie miłe chwile.
Zaczęłam go ujeżdżać, po prostu unosiłam się na nim i opadałam rytmicznie. Objęłam go też mocno za szyję. Miałam wrażenie, że zaraz zacznę płakać z przyjemności. Wbijałam sie na niego naprawdę głęboko. Nie wiem jak długo to trwało ale Pan Mariusz nadal nie zdradzał objawów szybkiego wytrysku.
Znacznie przyśpieszyłam ujeżdżanie ale poza jego głośniejszym oddechem końca nie było widać. Za to ja byłam coraz bliżej orgazmu. Byłam jednak na tyle świadoma aby zdawać sobie sprawę, że facet ma orgazm tylko w chwili wytrysku więc musze go jakoś doprowadzić do finału. Problem sam sie za chwilę rozwiązał bo Pan Mariusz stwierdził, że ma chęć zrobić to na biurku. Zeszłam więc z niego i chciałam usiąść na blacie ale pokazał mi żebym sie tylko odwróciła.
Wiedziałam na co sie zanosi wiec oparłam się o biurko i wypięłam w jego kierunku. Chyba to było to o czym od dawna marzył. Uniósł mi sukienkę i przesunął majtki na bok. Poczułam jego członka na pośladkach. Spodziewałam sie, że zaraz we mnie wejdzie po czym standardowo popracuje troche i będzie koniec.
Ale Pan Mariusz chyba miał jakieś zaległości z żoną albo ukryte fantazje bo zaczął wpychać mi swojego członka w tyłek. Nie byłam w tych sprawach zupełnie zielona ale też zupełnie nie miałam tego w swoim planie. Chciałam protestować ale nie miałam siły, pomyślałam, że dam radę. A on tymczasem sapiąc i coś mamrocząc pod nosem próbował ulokować sie w moim tyłku. Starałam sie maksymalnie rozluźnić ale to nie było proste.
W końcu kawałek włożył co obwieściło jego głośne sapanie. Potem napierał dalej i zaczął lekko sie we mnie poruszać. Skłamałabym jakbym stwierdziła, że nic nie bolalo. Ale chciałam wytrwać do końca wiec tylko miałam nadzieję, że szybko skończy. A Pan Mariusz zaczął tymczasem ostro ruszać biodrami i zaczęłam go czuć naprawdę głęboko.
Bół stopniowo ustępował i pojawiło sie całkiem przyjemne uczucie wypełnienia. On chwycił mnie za biodra i wchodził we mnie jakbyśmy uprawiali sex po raz tysięczny a nie po raz pierwszy. Nie przejmował sie niczym tylko mocno we mnie pracował. Jego coraz głośniejsze sapanie pozwoliło mi sie domyślić, że zaraz skończy. I rzeczywiście.
Przyśpieszył, jego ruchy stały sie bardzo nerwowe i wystrzelił głęboko we mnie. Czułam jak napełnia mnie fala gorąca. Pan Mariusz był w siódmym niebie. Jeszcze przez chwilę został we mnie w środku po czym z pewnym żalem wyciągnął członka. Stwierdził, że jego żona nigdy mu nie dorówna i że przeżył najlepszy sex w życiu.
Ja nawet nie miałam sily mówić. Oczywiście koniec końców dostałam co chciałam. Wyznaczył dodatkowy termin na zaliczenie i dał mi z góry pytania. Zdałam bez problemów. Teraz jednak jako tym pomyślę jest mi trochę głupio, że zachowałam sie w taki sposób.
Chociaż z drugiej strony może właśnie tego potrzebowałam. Oprócz mojej najlepszej koleżanki tylko nas dwoje wie co sie zdarzyło i nikt więcej sie nie dowie. Jeszcze raz zaznaczam, że zrobiłam to tylko raz i że sytuacja była wyjątkowa. Teraz mam już kochającego chłopaka a nauka idzie mi świetnie. Jak by na to nie patrzeć, warto było.