Był właśnie piątek i zdecydowałem się pojechać odwiedzić moją siostrę w południowej części kraju tyle razy jej to obiecałem. Tym bardziej, że właśnie kupiłem sobie samochód - Opla z 19885 roku i straciłem tak często używany przeze mnie argument, że jest trudno do Ciebie dojechać. Tak więc wyruszyłem w tą długą podróż moim wozem, który lata świetności dawno miał za sobą. W zaplanowanym dniu wyruszyłem około pierwszej, kierując się na południowy - wschód. Pierwsze dwie - trzy godziny przeszły bezboleśnie, bez żadnych problemów.
Niestety, mój optymizm okazał się jednak przesadny. Kiedy wjechałem w zalesione tereny na południu nastąpiło najokropniejsze. Usłyszałem potworny huk i nagle stałem na środku drogi malowniczo wijącej się między wzgórzami, a zamiast pomruku silnika słyszałem śpiew ptaków. Silnik zamarł całkowicie. Zorientowałem się, że stało się to najgorsze - totalna awaria silnika.
Chociaż sprzedawca zapewniał mnie, że jest on po kapitalnym remoncie. Kapitalny to byłem ja - kapitalny naiwniak.
Boże, co ja teraz zrobię - pomyślałem. Próbowałem jakoś zebrać myśli. Wyskoczyłem z samochodu i usiłowałem zatrzymać jakiś pojazd, aby zapewnić sobie pomoc.
Na szczęście miałem szczęście, już szósty czy siódmy samochód stanął, a kierowca miał telefon komórkowy i znał numer pomocy drogowej. Poprosiłem kierowcę, aby wezwał pomoc drogową, która odholuje mój samochód do najbliższego warsztatu. Podziękowałem za pomoc, wsiadłem do swojego wozu i czekałem na pomoc. Wydawało mi się, że czas okropnie się dłużył, ale w końcu po następnej godzinie doczekałem się. Kiedy z przybyłego dźwigu wyskoczył kierowca, o mało co nie zemdlałem.
Była to dziewczyna, młoda i ładna, z długimi, jasnymi włosami. Przywitaliśmy się, a ona zapytała, co się stało. - Obawiam się, że to całkowita wysiadka silnika - odpowiedziałem.
Zobaczysz, że nie bez powodu rozkraczył się właśnie tutaj - pomyślałem sobie. Usiadłem obok najpiękniejszego kierowcy, jakiego kiedykolwiek widziałem w życiu.
Tego przynajmniej byłem absolutnie pewien. Beata odwiozła mnie do najbliższego warsztatu, odległego zaledwie o kwadrans drogi. Zwróciłem uwagę, że w czasie jazdy posyłała mi znad kierownicy uwodzicielskie spojrzenia. Nie było wątpliwości, miała na mnie ochotę. Włączyła kasetę z Bon Jovi.
Nagle powiedziała:
- Kiedy odholuję już twój samochód, kończę pracę w tym tygodniu. Więc jeśli miałbyś chęć pojechać ze mną do domu i dotrzymać mi towarzystwa, to jesteś mile widziany.
Przez kilka następnych minut nie mogłem wydusić z siebie ani słowa. Wydawało mi się, że śnię, i że to, co ona powiedziała przed chwilą, to nieprawda. W końcu jakoś się pozbierałem.
Powiedziała, że mieszka w wynajętym mieszkaniu tuż za miastem. Przesiedliśmy się do jej wozu i pojechaliśmy do przytulnego gniazdka Beaty. Po drodze poprosiłem, żeby zatrzymała się przy sklepie. Chciałem kupić parę zgrzewek piwa, żebyśmy mieli czym gasić pragnienie.
- Jasne, że to nam będzie potrzebne - powiedziała z uśmiechem.
Zanim ponownie wyruszyliśmy w drogę do jej mieszkania, ruszając otrzymałem niespodziewany pocałunek w usta. Ach, jak on smakował!
W domu poprosiła mnie, abym usiadł w salonie i czuł się jak u siebie. Zanim to zrobiłem, wniosłem do korytarza zgrzewki z piwem. Czułem, że Beata chce najpierw zrzucić z siebie robocze ubrania i nałożyć coś bardziej seksownego. Usadowiłem się wygodnie na sofie i otworzyłem dobre, zimne piwo, które po wszystkich wydarzeniach dnia smakowało mi cudownie.
Już wyobrażałem sobie Beatę w wyzywającym stroju. Od myślenia o tym wszystkim stanął mi natychmiast. W spodniach miałem wielkiego, gorącego kutasa. Wlewałem w siebie jedno piwo za drugim. Po chwili w drzwiach prowadzących z salonu do kuchni ukazała się Beata.
Miała na sobie śliczną, błękitną sukienkę. Oczywiście suknia była zupełnie przezroczysta. Widok ten tak mnie rozpalił, że myślałem, że mi nogę urwie i sam wyskoczy ze spodni. Beata uśmiechnęła się do mnie szeroko i od razu domyśliła się, w jakim jestem stanie. Poprosiła, żebym był tak dobry i otworzył też jedno piwo dla niej, co zrobiłem z radością.
Spojrzała na mnie prowokująco i zapytała, czy nie za ciepło mi jest w tych wszystkich ubraniach. Zrozumiałem natychmiast aluzję i zacząłem rozbierać się powoli. W końcu stałem przed tą śliczną dziewczyną zupełnie nagi. - Czy wiesz, że twoje oczy zdradzają wyraźnie, o czym myślisz stojąc tutaj?
Tak, tak, one po prostu błyszczą pożądaniem - stwierdziła Beata i zaczęła śmiać się głośno.
Roześmiałem się razem z nią i powiedziałem: - Doprowadzasz mnie do szaleństwa.
Mam ochotę wyjebać cię porządnie.
Beata nie zareagowała na moje słowa. Powiedziała tylko, że też ma na mnie ochotę. I znów rozległ się jej zmysłowy śmiech. Była to najdziwniejsza i najwspanialsza dziewczyna, jaką kiedykolwiek spotkałem.
Nagle - nie wypowiedziawszy ani słowa - pozwoliła sukience opaść na podłogę. Stała teraz przede mną całkowicie naga. Och, jakże fantastyczny był to widok. Kutas zesztywniał mi jeszcze bardziej i wyprężył się jak struna. Opletliśmy się ramionami stapiając się w słodkim, mokrym pocałunku z języczkiem.
- Jesteś najładniejszą i najfajniejszą dziewczyną, jaką spotkałem od bardzo dawna - powiedziałem. Wtedy Beata znów się uśmiechnęła, ale tym razem chciała czegoś zupełnie innego niż tylko pocałunku. Miała małe piersi, cudowne do masowania, ściskania i gryzienia. Położyła się płasko na sofie, a jej słodka cipa aż prosiła się o wypełnienie. Zareagowałem natychmiast kładąc się na niej.
Skierowałem mojego twardego jak kamień kutasa w pizdę Beaty i zacząłem od lekkich, ostrożnych poruszeń w tył i w przód. Po pewnym czasie zwiększyłem tempo i nadałem ruchom gwałtowny rytm. Teraz rżnąłem ją na całego. Głośno stękała z rozkoszy czując w pochwie mojego wielkiego, sztywnego członka. Wyciągnąłem z niej fiuta pytając, czy nie zechciałaby pojeździć na mnie konno.
- O, tak, chętnie - odpowiedziała. Tak też się stało. Wskoczyła na mnie jak wytrawna amazonka. Rozgrzana, roześmiana, usiadła na mnie tak, że żołądź akurat dotykała jej warg sromowych. Równocześnie pieściłem jej piersi.
Powoli i w coraz większym napięciu ślizgała się po moim kutasie, nie biorąc go jednak jeszcze całkowicie do środka. - Jeszcze nie wpuszczę cię do mojej piczki. Najpierw musi się trochę bardziej zmoczyć, żeby było ci w niej przyjemnie. Poza tym muszę cię porządnie rozkręcić. Rozgrzać cię tak, żeby twój chuj był jak największy i jak najbardziej stojący.
- Stojący chuj - wyjęczałem leżąc pod nią i zagłębiając ręce w jej uroczych pośladkach.
- Rany, jaki cudowny wzwód!
Przecież on zaraz eksploduje!
- wykrztusiła Beata. - Nic gorszego nie mogłoby nam się przytrafić - jęknęła i kazała mi poczuć, jak bardzo jest już wilgotna. Mój członek leżał na mnie jak gorąca parówka i drgał za każdym jej poruszeniem.
- Dawaj go do środka - powiedziałem i stęknąłem - wskakuj i wsadź go tam, gdzie jego miejsce, bo inaczej zaraz skończę!
Dawno już zapomniałem o awarii silnika i o tym, że za tydzień powinienem odebrać samochód.
- Ach, tak, sam powiedziałeś przecież, że to ja mam decydować. Że to ja mam cię wyjebać, a nie odwrotnie - rzekła Beata.
- Tak, tak, tak, ale chodź wreszcie tutaj!
Proszę, chodź!
Wsiądź mi porządnie na kutasa i jedź!
Pozwól mu wwiercić się głęboko w twoją słodką cipę!
Oczywiście rzuciła się na mnie, byłem pewien, że teraz to zrobi. Uniosła się nieco i przechyliła do przodu, opierając ręce na moich ramionach. Jej mokra dziura jeszcze raz podrażniła czubek mojego fiuta, a potem opadła na niego aż do końca.
Ponieważ robiła to powoli, mogłem centymetr po centymetrze obserwować, jak kutas znika w jej rozpalonej cipie. Widziałem też, jak zetknęły się nasze włosy. Widziałem rozchylone wargi sromowe obejmujące nasadę członka oraz łechtaczkę, wokół której było jeszcze akurat dość miejsca na moją rękę. - Och, jaka jestem napalona - wyszeptała i spojrzała na mnie zamglonymi oczami. - Och, jaka jestem rozgrzana!
Czy czujesz jak cudownie jest jebać, jebać, mieć potężnego chuja głęboko w cipie!
- Tak, w twojej wspaniałej cipie - jęknąłem - masz taką ciasną, doskonałą do ruchania pizdę.
Najlepsza dziura, w jaką kiedykolwiek wsadzałem. Teraz Beata była już w swoim własnym świecie. Jechała na moim twardym kutasie, za każdym ruchem coraz lepiej nasmarowanym sokami cieknącymi z jej cipki. Widziałem, jak jej otwór rozszerza się coraz bardziej, słyszałem i czułem, jak z niej ciekło.
Dźwięki dobywające się z jej pipy podnieciły nas oboje jeszcze bardziej, a rytm jazdy Beaty stał się teraz gwałtowniejszy.
Zacząłem odczuwać, jak nasienie rozsadza mi worek. Musiałem się spuścić. - Chodź!
Chodź!
Chodź!
Chcę dostać wszystko, co masz!
- krzyknęła Beata znienacka.
Siedziała na moim straszliwie twardym kutasie i obejmowała jego czułą żołądź. Pieprzyliśmy się zajadle.
W końcu nie mogłem już dłużej wytrzymać i zacząłem strzelać jednym grubym strumieniem ciepłego nasienia po drugim. Głęboko w jej cipie wylądowała cała masa cudownych soków. Beata jęczała i prężyła się z rozkoszy. - To najlepsze ruchanie, jakie kiedykolwiek przeżyłam - wypaliła z szerokim uśmiechem, całując mnie w usta w podzięce za wspaniały numerek. Później oboje byliśmy tak zmęczeni, że usiedliśmy na sofie, aby odpocząć.
Paliliśmy papierosy i piliśmy wspaniałe, zimne piwo. Była to w każdym razie najlepsza sofa, na jakiej kiedykolwiek jebałem. Następnego dnia musiałem pożegnać się z Beatą. W domu czekało na mnie wiele ważnych spraw do załatwienia. Ale - jak się domyślacie - umówiliśmy się na powtórkę tej historii przy odbiorze samochodu w następnym tygodniu.