Położyłam siatki z zakupami na wysepce w naszej kuchni, a klucze wrzuciłam do koszyczka, w którym przeważnie leżały, aby nie udało mi się ich zgubić. Za oknem panowało upalne lato. Zwiewna sukienka lepiła się do mojego ciała, dlatego zanim wpierw rozpakować zakupy przeszłam do łazienki, wziąć orzeźwiający prysznic. Nie kłopotałam się zbytnim wycieraniem, na palcach kompletnie naga poszłam do naszej sypialni. Położyłam się na łóżku i chwyciłam za telefon.
Wybrałam numer i zadzwoniłam. Po trzech sygnałach w słuchawce usłyszałam Twój głos.
- Cześć kochanie, wszystko dobrze?
zapytałeś z czułością.
- Tak, tak wszystko dobrze, po prostu się stęskniłam - odpowiedziałam, moja dłoń powoli przesuwała się po miękkiej skórze - Co robisz ciekawego?
- Pracuję nad kolejnym projektem dla szefa Rybko - odparłeś i mogłabym się w tej chwili założyć, że przeczesałeś palcami włosy.
- A chcesz wiedzieć co ja robię?
zapytałam przeciągając każde wypowiedziane słówko.
Mruknąłeś coś gardłowo, zatem kontynuowałam:
- Leżę właśnie kompletnie naga w naszym przeogromnym łóżku i tak mi Ciebie brakuję, że chyba sama zrobię sobie dobrze - uwielbiałam podniecać Cię w ten sposób, bo lubiłam potem pochłaniać Twoje nieobliczalne spojrzenie.
- Kotku czy zdajesz sobie sprawę z tego, że jak wrócę do domu to Cię zabiję?
zapytałeś głosem niezwykle zachrypłym z pożądania. Zanim jednak zdołałam wyksztusić z siebie chociażby jedno słowo, usłyszałam w słuchawce odgłos przerwanego połączenia. Odłożyłam telefon na szafkę nocną. Przeniosłam się na poduszki, zamknęłam oczy i zapadłam w drzemkę.
Ze snu wyrwał mnie odgłos trzaśnięcia drzwiami. Wzdrygnęłam się, po czym machinalnie okryłam narzutą. Spojrzałam przed siebie i Cię zobaczyłam. Rozjuszony płachtą byk przy Tobie to potulny szczeniaczek. Przełknęłam głośno ślinę.
Stałeś oparty o próg drzwi, na sobie miałeś tylko rozpięte jeansy, a wyraz Twojej twarzy nie wróżył niczego dobrego. Zrobiłeś krok w moją stronę, a ja instynktownej przysunęłam się do wezgłowia łóżka.
- Skarbie, czy ty wiesz jak patrzył na mnie mój szef, kiedy jak oparzony wybiegłem z pracy?
zapytałeś siadając przy mnie na tyle blisko, byś mógł palcami dotknąć mojego policzka. Pochyliłeś się nade mną i ująłeś dłonią oba moje policzki delikatnie je ściskając. Moje usta utworzyły zgrabny dzióbek, a ty momentalnie wpiłeś się w nie.
Byłam w zbyt wielkim szoku, by zrobić cokolwiek, ale w końcu rozluźniłam mięśnie. Odczułeś to i Twoje dłonie momentalnie osunęły się pod narzutę, którą byłam przykryta. Odrzuciłeś, ją gdzieś w kąt łóżka, oderwałeś usta od moich lekko opuchniętych od pocałunków warg i otaksowałeś spojrzeniem moje ciało. Wyszeptałeś jedno słowo "piękna". Chwilę potem wstałeś i pociągnąłeś mnie za kostkę, abym wyprostowała figurę.
Teraz nade mną górowałeś, usiadłeś okrakiem na moich udach. Ująłeś ręce w nadgarstkach, po czym przeniosłeś je za burzę moich loczków rozsypanych po poduszce. Nim się obejrzałam miałam skrępowane dłonie swoją apaszką, która na moje szczęście i nie szczęście musiała tutaj wisieć. Tak odbijają się na Tobie uroki strojenia. Otworzyłam usta, aby zaprotestować, ale zamknąłeś mi je pocałunkiem.
Teraz miałam raczej inną zagadkę, skąd ty wytrzasnąłeś kolejną apaszkę. Uchwyciłam jeszcze twoje spojrzenie, w którym palił się złowrogi błysk, a potem wszystko opanowała ciemność. Nic, nie czułam ani Twojego dotyku, ani nie słyszałam głosu, zaczynałam się bać na poważnie, kiedy mruknąłeś tuż przy moim uchu:
- Będę Cię torturować dopóki nie będziesz w stanie wypowiedzieć mojego imienia. - Twoje ząbki subtelnie zacisnęły na płatku mojego ucha. Wstrząsnął mną przyjemny dreszcz, na ciele pojawiła się gęsia skórka.
Twoje palce i usta odkrywały po kolei każdą strefę erotyczną na moim ciele. Ciepły język osuwał się po naciągniętej skórze szyi kierując się na południe mojego ciała. Zahaczyłeś o dwie jędrne krągłości. Wsunąłeś w usta jedną ze sterczących brodawek i zacząłeś ssać. Czułam ja podnosi mi się temperatura.
Z chwili na chwili kręciłam się coraz bardziej niecierpliwie, coraz więcej jęków wydobywało się z mojego gardła. Nie przestawałaś nawet na chwilkę. Twoje zęby co i raz zahaczały nabrzmiały z pożądania sutek. Przestałeś, abym mogła spokojnie zaczerpnąć powietrza. A potem "uderzyłeś" z całym impetem w ośrodek największej przyjemności.
Twoje usta prześlizgiwały się między moimi nogami. Rozsunąłeś silnymi dłońmi moje uda, abyś miał do mnie lepszy dostęp, a tym samym doprowadzając mnie do czystego szaleństwa. Twój język penetrował z powoli moje wnętrze, a ja umierałam z rozkoszy.
- Błagam, błagam - zachrypiałam bo zaschło mi w ustach, przejechałam językiem po podniebieniu - Proszę, nie dam rady dłużej czekać, błagam.
Usłyszałam jedynie przeciągłe westchnienie, czułam jak łóżko ugina się pod ciężarem Twojego ciała zmieniającego pozycje.
Przez moment zapadła głucha cisza. Twoje dłonie wsunęły się pod moje pośladki i uniosły dolną cześć mojego ciała ku górze. W końcu opadły, ale już nie na materac lecz na Twoje uda, moje swobodnie opadały po obu stronach Twojego ciała. Przesunąłeś palcem po moim brzuchu, a chwile potem wdarłaś się w moje wnętrze, jednym płynnym, stanowczym ruchem. Jeśli wcześniej nie byłam wstanie wytrzymać Twoich pieszczot, to teraz byłam pewna, że trafiłam do krainy niekończącej się szczęśliwości.
Twój członek świetnie mnie wypełniał a kiedy na chwile się cofał, aby z powrotem znowu wejść zostawiał w moim ciele uczucie palącej tęsknoty. Ja już nawet nie jęczałam, brakowało mi sił, oddychałam spazmatycznie i zdecydowanie zbyt szybko. Powolne, leniwe dreszcze zaczęły ogarniać moje ciało, w końcu skumulowały całą energię w moim łonie. Krzyk rozdarł ciszę spowitą jedynie szybkimi oddechami. Chwilkę później wyprostowałeś nogi i opadłeś na moje drobne ciało ewidentnie zadowolony z życia.