Władysław nigdy nie przypuszczał, że w tym wieku jeszcze kobieta będzie w stanie tak na niego podziałać. A jednak. I to kto. Jego własna synowa. Ale zacznijmy od początku.
Władysław sześćdziesiątkę miał już za sobą. Mieszkał z żoną Barbarą na wsi w domku jednorodzinnym. W tym domu wychowało się dwoje ich dzieci: Henryk i Krystyna. Obydwoje założyli już rodziny i mieli swoje dzieci. Władysław i Barbara byli więc dziadkami.
Krystyna z mężem Jackiem i synem Robertem mieszkali nadal z nimi. Henryk natomiast wyprowadził się daleko do miasta na drugi koniec Polski. Tam się ożenił z Joanną i założył rodzinę. Ponieważ mieszkali daleko od dziadków, toteż odwiedzali ich niezmiernie rzadko. Tego lata jednak postanowili na trzy tygodnie przyjechać na wieś.
Tak się złożyło, że Krystyna i Jacek w tym czasie też wyjeżdżali na urlop. Roberta zostawili pod opieką dziadków. Henryk i Joanna spędzą więc kilkanaście dni z dziadkami i Robertem. Był tam duży ogród i sad, więc pomogą dziadkom w pracach gospodarskich. Byłby to całkiem normalny urlop na wsi u rodziców, gdyby nie pewna kwestia.
Joanna, która była niezwykle atrakcyjną kobietą w wieku trzydziestu ośmiu lat wywierała niezwykle silny wpływ na swojego teścia, Władysława. Ten zaczął łapać się na tym, że obserwuje ją na każdym kroku. Patrzy jak się porusza, jak siada zakładając nogę na nogę, jak chodzi poruszając zgrabnym tyłeczkiem, jak się pochyla powodując, że jej zgrabne piersi zwisały swobodnie, kusząc i nęcąc go niezwykle mocno. Na obserwacjach jednak się zawsze kończyło. No, może jeszcze z wyjątkiem kilku wieczorów, kiedy to skradał się jak nastolatek korytarzem pod drzwi sypialni Joanny i Henryka.
I nie zawiódł się. Słyszał jak się kochali. Słyszał jak jego syn sapie, jak Joanna od czasu do czasu cichutko pojękuje. Cmokanie pocałunków i skrzypienie wysłużonego już łóżka. Świadomość, że tuż obok za drzwiami, kilka metrów od niego ta cudowna kobieta uprawia teraz seks była dla niego bardzo silnym bodźcem.
Po prostu miał erekcję. Stał tak pod drzwiami w piżamie z okazałą wypukłością w spodniach. W jego wieku erekcję miewał już rzadko. Ale to było zupełnie co innego niż jego dotychczasowe życie. I tak mijały kolejne dni.
Aż do czasu, gdy okazało się, że Henryk musiał nagle wrócić na kilka dni do pracy. Potrzebowali go pilnie w firmie. Od tej pory Władysław poczuł się pewniej i śmielej zaczął sobie poczynać. Zaczął rozmawiać z Joanną częściej niż zwykle. Towarzyszył jej coraz dłużej przy zwykłych pracach gospodarskich, w ogródku.
Chodzili na dłuższe spacery do sadu. Nikt, z Joanną włącznie, niczego podejrzanego w jego zachowaniu nie zauważył. Władysław jeszcze się kontrolował. Przez cały czas chłonął jednak jej widok, jej zgrabnego ciała ubranego w cienkie, przewiewne spodenki, bluzeczki czy sukienki. Wyłapywał spod nich wzrokiem jej kontury.
Na trzeci dzień po wyjeździe Henryka to mu jednak już nie wystarczało. Chciał zobaczyć więcej. Chciał ją zobaczyć nago. To było jego marzenie, a stało się prawie jego obsesją. To dlatego, po raz kolejny zachowując się jak nastolatek, przesunął firankę w oknie łazienki tak, aby stojąc pod oknem można było przez utworzoną szparkę zajrzeć do środka.
Zrobił to jednak nieznacznie i pierwszego wieczoru, kiedy chciał ją podglądnąć podczas natrysku, nic nie zobaczył. Widział tylko niewielki fragment łazienki, w którym na dodatek Joanna się w ogóle nie pojawiła. Postanowił na drugi dzień szparkę poszerzyć. W międzyczasie niespodziewanie jednak zdarzyło się coś innego. Przechodząc rano obok sypialni Joanny zauważył, że drzwi są uchylone.
A w środku dostrzegł swoją synową krzątającą się po pokoju w samej bieliźnie. Ten widok od razu go zelektryzował. Jej cudowne, zgrabne piersi okryte były dwiema miseczkami z delikatnej, białej koronki, a leciutko zaokrąglony brzuszek opinała równie delikatna koronka majtek. Pośladki tylko częściowo były zasłonięte poprzez wpinający się między nie materiał. Joanna właśnie sięgała po krótkie spodenki.
Założyła je, po czy sięgnęła jeszcze po bluzkę. I to był koniec przedstawienia. Władysław, który stał przez chwilę na korytarzu jak zamurowany, ruszył pospiesznie dalej. Podniecony i zawiedziony. Nie dawała mu spokoju świadomość, że być może gdyby pojawił się w drzwiach minutę wcześniej, to zobaczyłby jak ubiera bieliznę.
A wcześniej - TAK - wcześniej widziałby ją nagą. Boże. Musi dzisiaj powiększyć tą szparkę w firance w łazience. Do wieczora zastało jednak sporo czasu. Przy śniadaniu Władysław napomknął, że śliwki, które już dojrzały zaczynają opadać.
- Tak, racja Władziu, musimy je oberwać - potwierdziła jego żona - Barbara.
- Pomogę mamie, będzie szybciej, a potem zrobimy powidła - zaoferowała Joanna zawsze skora do pomocy.
- Wspaniale. Władziu, postaw nam tylko drabinę pod śliwą.
- Zrobi się - odrzekł Władysław z uśmiechem.
Oczyma wyobraźni widział Joannę w kusej sukience stojącą wysoko na drabinie. Poczuł przyjemne ciepło rodzące się w kroczu. Po śniadaniu Władysław zaniósł drabinę pod śliwę. Po chwili zjawiła się tam Barbara z Joanną. Zaczęły obrywać śliwki.
Kiedy napełniły jeden koszyk, zrywały do następnego. Po napełnieniu dwóch Barbara stwierdziła, że pójdzie zanieść obydwa do domu. Władysław, napotkawszy żonę zaproponował jej, żeby zaczęła już obierać zerwany owoc, a on pójdzie pomóc Joannie. Barbara zgodziła się wiedząc, że to przyspieszy przygotowywanie powideł. Gdyby tylko domyślała się prawdziwej przyczyny chęci pomocy Władysława.
A on ochoczo poszedł do sadu. Z daleka zauważył synową, która wyzbierawszy już wszystkie śliwki z najniższego poziomu weszła na drabinę.
- Hej!
Asia!
Nie powinnaś tak sama stać na drabinie. Możesz spaść. Ona już jest stara i może się połamać.
- Jeszcze tylko trochę śliwek i schodzę.
- Poczekaj. Przytrzymam ci drabinę. Będziesz bezpieczniejsza.
- Dziękuję.
Podszedł do drabiny i schwycił ją mocno. Na wysokości wzroku miał łydki Joanny. Spojrzał do góry. Ponad nim rozpościerał się cudowny widok jej zgrabnych nóg. Fantastyczne uda znikały w nogawkach krótkich spodenek.
Żałował, że synowa nie jest w spódniczce. Dojrzałby wtedy jej majtki. Dostrzegł jednak, że koszulka Joanny nie była włożona do spodenek. Zwisała jedynie luźno i za każdym razem, gdy kobieta sięgała po śliwkę odchylała się dość znacznie od ciała. Władysławowi wystarczyło odchylić się nieco od drabiny by zajrzeć jej pod bluzkę.
Dostrzegł tam dwie cudowne piersi okryte koronkowym staniczkiem. Widok był przecudny. Miał wielką ochotę wdrapać się na też drabinę, stanąć tuż za Joanną i objąć ją obiema rękoma chwytając w dłonie te przecudne półkule. Stał tak zapatrzony w synową kilkanaście minut póki ona nie zerwała wszystkich śliwek. Od czasu o czasu wymieniali jakieś zdawkowe uwagi.
W końcu Joanna zeszła na ziemię. Otarła się przy tym u dołu drabiny o Władysława powodując u niego dodatkowe podniecenie. Zabrali koszyki ze śliwkami i ruszyli w stronę domu. Tego wieczoru Władysław z wypiekami na twarzy pobiegł pod okno łazienki. Jest!
Była tam, stała przed lustrem i rozczesywała włosy.
Stała tyłem do okna. Władysław na myśl o czekających go widokach dostał już wzwodu. Widział dokładnie jak zgrabnym ruchem zdjęła bluzeczkę, po chwili spodenki. I tak w bieliźnie przyglądała się swojemu odbiciu. Ujęła swe piersi w dłonie i lekko uniosła jakby oceniając ich atrakcyjność.
Po chwili zsunęła dłonie wzdłuż ciała o dotarła do majtek. Wsunęła je na podbrzusze i dalej między uda. Wygięła się lekko pod wpływem fali rozkoszy. Władysław zaczął się onanizować na dworze pod oknem. Ciągle co prawda stała tyłem do niego, ale widok i tak był maksymalnie podniecający.
W końcu rozpięła stanik i zdjęła go. Majtki też. Miała cudowne pośladki, do których miał teraz wielką ochotę się przyssać. Zgrabnym ruchem weszła do brodzika i zasunęła drzwi kabiny. Władysław ochłonął nieco.
Ma teraz chwilę czasu zanim Joanna wyjdzie. Wiedział dokładnie, że teraz wychodząc będzie musiała stanąć do niego przodem. Teraz ją ujrzy dokładnie. Zobaczy w całej okazałości jej cudne piersi i cipkę. Zobaczy ją nago!
Ciekawe, czy jest tam wygolona.
Na myśl, że być może jest i zobaczy jej nagą szparkę, dotknął raz jeszcze pokaźniej wypukłości w spodniach. Wtem usłyszał kroki. Zbliżały się.
- Hej dziadku!
- To Robert wracał z wieczornej włóczęgi po sadzie.
- No, co urwisie - próbował ukryć zakłopotanie - powinieneś już spać.
- Właśnie idę. Ty też?
- Tak, tak. Wyszedłem tylko na chwilkę popatrzeć na gwiazdy. Chodźmy do domu. Władysław był wściekły jak diabli, że mu przerwano tak cudowny pokaz.
Tej nocy śnił o swojej synowej, o jej nagim, kuszącym ciele. Robert doskonale wiedział, że tam, gdzie zastał dziadka było okno do łazienki. Domyślił się też, że w środku w tym czasie była Joanna.
- Czyżby dziadek podglądał ciocię?
zastanawiał się leżąc już w łóżku - Eee, zwariowany pomysł - ta myśl wydała mu się niedorzeczna.
Chociaż sam z chęcią popatrzyłby jak ciocia Asia się kąpie.
Był już w tym wieku, kiedy chłopcy interesują się kobietami, a musiał przyznać, że Joanna była niezwykle atrakcyjna. Zauważył, że się podniecił na tę myśl. Zanim zasnął pofantazjował jeszcze o kąpiącej się cioci. Następnego dnia wieczorem Władysław nie chciał ryzykować drugi raz przyłapania go przez wnuka na podglądaniu. Jeszcze by się zaczął domyślać.
Wymyślił jednak inny sposób. Specjalnie poszedł się myć szybciej, przed Joanną i celowo zostawił na półce pod lustrem zegarek. Po nim poszła do łazienki Joanna. Tego wieczoru miała wziąć kąpiel w wannie. Władysław poczekał aż Joanna napuści wody, rozbierze się i wejdzie do wanny.
Wnioskował to po odgłosach dochodzących z łazienki. Potem wziął głęboki oddech i podszedł do drzwi.
- Joasiu, bardzo cię przepraszam, ale czy mogę wejść?
wiedział, że nie zamknęła drzwi, gdyż zamknięcie było zepsute - zostawiłem zegarek.
- Teraz jestem w wannie. Niech tata poczeka aż skończę.
- Tylko na chwilkę wejdę po zegarek. Nie będę na ciebie patrzył. Obiecuję. Joanna nie zdążyła po raz drugi zaprotestować, kiedy drzwi się uchyliły i Władysław wślizgnął się do środka. Jego wzrok od razu pobiegł ku wannie.
Ich spojrzenia spotkały się. Oboje się zrumienili. Joanna spuściła oczy. Władysław z rozczarowaniem stwierdził, że poza głową reszta ciała Joanny skryta jest pod wodą pod warstwą gęstej piany. Podszedł do lustra i wziął zegarek.
Odchodząc raz jeszcze rzucił zawiedzione spojrzenie ku synowej i wyszedł zamykają z sobą drzwi.
- Czyżby zrobił to specjalnie?
zaczęła się zastanawiać Joanna. Dostrzegła wypukłość w spodniach teścia. Świadomość, że jest dla niego atrakcyjna lekko ją podniecała, chociaż była zawstydzona faktem, że jest podglądana. Postanowiła sprawdzić swoje domysły.
Kolejnego dnia rano ubrała się celowo w spódniczkę mini i rozpinaną bluzkę. Po śniadaniu poszła popracować przy rabacie. Jak przypuszczała, teść po krótkim czasie zjawił się pod byle pretekstem. Zaczął jej towarzyszyć. Zaczął ją obserwować.
Kusa spódniczka co chwilę unosiła się niesfornie odsłaniając znaczną część jej wspaniałych ud. Raz po raz Władysławowi udawało się dostrzec fragment jej białych majtek. No i ta bluzeczka, która była za bardzo rozpięta o co najmniej jeden guziczek. Cudowne piersi w białej koronce próbowały uwolnić się z uprzęży. Zauważyła jak Władysław na nią patrzy.
Jak pożera wzrokiem te odsłonięte części jej bielizny. Bawiło ją to i lekko podniecało. Władysław opowiadał coś, a Joanna śmiała się co chwilę. Tak mijał im czas przedpołudniowy. Całą tę akcję zauważył Robert.
Po chwili obserwacji połapał się w sytuacji.
- A więc to prawda - wywnioskował - ciocia rajcuje dziadka. A teraz flirtują ze sobą. Podnieciła go ta myśl. Sam chętnie by z nią poflirtował w tej rabacie.
Wyglądała niezwykle ponętnie. Postanowił z daleka obserwować rozwój wypadków. A wypadki potoczyły się błyskawicznie i nieoczekiwanie dla wszystkich. Joanna zauważyła brak małej motyczki. Przypomniała sobie, że widziała ją wczoraj w komórce na narzędzia.
Wstała więc i przeprosiwszy teścia na chwilę, udała się do komórki. Weszła w półmrok, doszła do końca, gdzie leżała motyczka i odwróciła się. Chciała wrócić, ale. zauważyła teścia stojącego w drzwiach komórki. Zawahała się przez chwilę.
- Nie, to niedorzeczne - pomyślała - to przecież mój teść, nic mi nie grozi - uspokajała się i ruszyła w stronę wyjścia. Władysław zrobił krok w głąb komórki i drzwi za nim się zamknęły. Zrobił się półmrok. Joanna szła ku drzwiom. Musi przejść obok teścia.
Po co on tu przyszedł?
I dlaczego tak stoi w milczeniu wpatrzony w nią. Zbliżając się uśmiechnęła się do niego, chcąc rozładować napiętą sytuację. Robert widział jak ciocia wchodzi do komórki. Po chwili zobaczył dziadka wchodzącego za nią. Drzwi się za nimi zamknęły.
- Co teraz?
Co oni robią?
Czy do czegoś tam dojdzie?
myśli kłębiły mu się w głowie a podniecenie rosło. Postanowił podbiec do ściany komórki. Przez drewniane ściany na pewno coś usłyszy. Joanna zbliżała się do teścia. Będąc krok od niego zauważyła wypukłość w jego spodniach.
Chciała uskoczyć w bok, ale było już za późno. Władysław nie kontrolował swoich ruchów. Działał jak w transie. To było silniejsze od niego. Postąpił krok na przód i znalazł się twarzą w twarz z synową.
Poczuł zapach jej perfum. To go podnieciło jeszcze bardziej. Błyskawicznie lewą dłonią chwycił za jej biust. Jednocześnie prawą położył na jej pośladku. Przycisnął ją całą do siebie.
Zanim Joanna zdołała krzyknąć on zamknął jej usta silnym pocałunkiem. Joanna zaskoczona upuściła motyczkę. Znalazła się w kleszczach. Stalowych kleszczach. Był bardzo silny jak na swój wiek.
Czuła jego dłonie na swojej piersi i na tyłku. Nie mogła krzyczeć. Nie mogła oddychać. Zaskoczenie było maksymalne. Władysław zaczął ugniatać jej biust i pośladek.
Poczuła jak wsuwa jej do ust swój język, jak penetruje nim wnętrze jej ust. Była bezsilna. Zimny pot wystąpił na jej ciele. Władysław działał mechanicznie, pod wpływem impulsu. Oto miał w ramionach to cudowne ciało.
Czuł jej pierś i tyłeczek. Smakowała wybornie. Takie gorące usta. Ocierał się penisem o jej podbrzusze. Cudowna, gorąca, kocica.
Puścił ją i pchnął do tyłu. Zatoczyła się i oparła o stary stół. Doskoczył do niej.
- Tato, proszę, nie.
- Cicho, nic nie mów.
- Tato, przestań proszę.
- Jesteś fantastyczna, wiesz?
- Proszę, zostaw mnie. Ale już kusa spódniczka powędrowała do góry. Władysław napawał się teraz widokiem jej podbrzusza i wzgórka łonowego opiętego białymi majtkami, które znikały pomiędzy zwartymi udami opinając ciasno jej szparkę. Władysław wsunął dłoń między jej uda i przesunął po majtkach.
Pod palcami poczuł niewiarygodnie miękką i gorącą muszelkę. Przywarł swoimi biodrami do jej podbrzusza, przyciskając ją silnie do stołu. Dzięki temu zwolnił ręce, które błyskawicznie rozpięły całą jej bluzkę. Rozchylił ją na boki. Delektował się widokiem jej cudnych piersi w białej koronce, po czym ujął je w obie dłonie.
Zaczął je pieścić.
- Przestań, tato - Joanna czuła na podbrzuszu jego wypukłość - co ty robisz?
Po raz kolejny pocałował ją gorąco. Już sięgał do zapięcia stanika, aby go zdjąć, gdy usłyszeli jakiś stuk w ścianę. To Robert podsłuchujący za ścianą podniecił się do tego stopnia, że onanizując się stracił równowagę i musiał się podeprzeć o ścianę. Władysław zamarł nasłuchując ponownego odgłosu, a Joanna wykorzystując chwilę przerwy zebrała wszystkie siły i odepchnęła teścia.
Wybiegła pędem z komórki. Spódniczka opadła, ale rozpięta bluzka była niezbitym dowodem zaszłych wydarzeń. Potwierdziły się domysły Roberta.
- Wymacał ją - pomyślał zazdrosny chłopiec - wymacał i chciał ją przelecieć. Pewnie by to zrobił gdybym mu nie przerwał.
Miał mieszane uczucia. Z jednej strony pragnął, aby dziadek przeleciał ciocię, Robert byłby świadkiem niesamowitych odgłosów. Z drugiej jednak strony żal mu było cioci. A najchętniej sam by się z nią zabawił. Był już na tyle dojrzały, że mógłby dać rozkosz takiej kobiecie.
Do końca dnia Joanna unikała Władysława jak ognia. A on się jej nie narzucał. Barbara niczego nie zauważyła. Władysław nawet nie próbował podglądać jej w łazience. Miał już całkiem inny plan.
Joanna leżąc w łóżku wspominała zaszłe wydarzenia. Musiała przyznać, że zaloty teścia ją podniecały. Już minął tydzień odkąd Henryk wyjechał, a ona odczuwała potrzebę mężczyzny. Jednak taki układ w ogóle nie wchodził w rachubę. Nie dopuszczała żadnej myśli o zdradzaniu męża, a co dopiero z jego własnym ojcem.
Zmęczona wydarzeniami zasnęła. Obudziła się w środku nocy. Leżała na boku. Na pograniczu snu i jawy miała wrażenie jakby ktoś za nią leżał. Jakby wsunął się pod kołdrę i do niej się przytulał.
Miała na sobie majtki i koszulę nocną sięgającą kolan. I teraz poczuła jakby ta koszula wędrowała do góry. Odsłoniła jej uda i szła wyżej. Wyżej. Odsłoniła majtki i zatrzymała się.
Teraz czyjaś ręka zaczęła sunąć po jej nodze. Kolano, udo, wyżej, zsunęła się na wewnętrzną część uda i sunęła w górę. Joanna poczuła rosnące podniecenie w miarę jak zbliżała się do jej sekretnej norki. Ale dłoń musnęła tylko jej majtki i po brzuchu powędrowała pod koszulą w górę. Ciągle nie była pewna, co to jest.
Czy to jej się śni?
Czy też Henryk próbuje ją rozpalić?
Zaraz. Henryk?
Przecież go tu nie ma!
To kto to jest?!
W jednej chwili stanęły jej przed oczyma wydarzenia minionych dni. Władysław!
Nie zdążyła się wyrwać gdyż w tym momencie dłoń teścia dotarła do jej biustu. Chwyciła go. Znowu Władysław miał w dłoni jej cudowny biust.
Lecz tym razem zupełnie nagi. Co to była za rozkosz dotykać go, czuć pod palcami jego delikatność i miękkość. Rozkoszował się tym uczuciem. Ugniatał biust lekko. Joanna szarpnęła się.
Na próżno. Teść drugą ręką zerwał pościel na bok i położył się na niej przygniatając ją swym ciężarem. Nie miała szansy uciec. Na sobie miał tylko spodnie od piżamy. Leżała pod nim rozkoszna, z zadartą do pasa koszulą nocną.
Teraz wodził obiema rękoma po całym jej cudownym ciele.
- Proszę zostaw mnie. Jeszcze ci mało?
- To była dopiero rozgrzewka. Teraz poczujesz, co to znaczy prawdziwy mężczyzna.
- Henryk się dowie.
- Henryk się nie dowie. Kto mu powie?
Ty?
Będziesz milczeć. Przecież to dla ciebie wstyd.
- Powiem mu.
- Wtedy ja rozpowiem na całej wsi jak dobra jesteś w łóżku.
Ze szczegółami.
- Nie zrobisz tego.
- Zrobię. Już słyszałem przy piwie, że chłopaki się na ciebie palą. Taka opowieść bardzo by ich rozgrzała.
Pieścił ją coraz mocniej. Joanna wiła się pod nim próbując się uwolnić, ale na próżno. Władysław czuł coraz silniejsze podniecenie. W końcu puścił ją. Ale tylko pozornie.
Usiadł na łóżku, a gdy Joanna po chwili też usiadła, chcąc uciec, chwycił jej nocną koszulę i jednym ruchem ściągnął ją z synowej. W księżycowej poświacie pięknie zakołysały się jej piersi. Rzucił się na nią. Wili się tak na pomiętej pościeli. Ona próbując się wyswobodzić, on pieszcząc ją coraz śmielej.
Miał teraz odsłonięte jej obie piersi. Joanna nie była w stanie zasłonić rękoma całego swojego ciała. Jak tu się broniła, to tam ją dotknął. Jak tam odepchnęła jego rękę to on atakował gdzie indziej. Wiedziała, że koniec końców będzie chciał się dobrać do jej muszelki, dlatego starała się przez cały czas trzymać uda mocno ściśnięte.
W pewnym momencie udało mu się jednak pomimo tego wsunąć między nie swoją dłoń. Niezwłocznie zaczął sunąć ku jej norce. Joanna była bezsilna. Stawiała jeszcze leki opór, ale jakby już bez wiary w powodzenie. W końcu, gdy dotknął ją przez cienki materiał majtek uległa zupełnie.
Przestała się bronić. Władysław przesunął dłonią po jej wzgórku łonowym. Jej majtki były wilgotne, a z jej ciała buchał gorący żar.
- Cudowna kobieta - pomyślał i zapragnął dobrać się do jej nagiej cipki. Jednak zdjęcie majtek nie było takie proste nawet przy braku oporu ze strony Joanny.
W końcu nie mogąc ich ściągnąć, mocnym ruchem rozerwał je na strzępy. Joanna jęknęła poczuwszy, że jest oto zupełnie bezbronna i otwarta przy tym napalonym mężczyźnie. Władysław błyskawicznie zsunął swoje spodnie od piżamy. W półmroku Joanna dostrzegła jego olbrzymiego sterczącego penisa. Boże, jaki był podniecony.
Nie przypuszczała, że może tak rozpalić sześćdziesięcioletniego mężczyznę. A teraz mu ulegnie. Weźmie ją. Bo przecież ona się nie wyrwie. A nikt inny nie przyjdzie jej z pomocą tu w środku nocy.
Poza tym, co by to był za wstyd, gdyby inni się dowiedzieli. Znowu się na nią rzucił. Przytłoczył ja swym ciężarem. Leżała pod nim. Z łatwością rozsunął jej nogi i usadowił się między nimi.
Nareszcie ją ma, nagą, gorącą, bezbronną. Poczuła dotyk jego gorących genitaliów na swoim łonie. Ocierał się o nią drażniąc ją. Jednocześnie wsparty na jednej ręce drugą pieścił jej piersi. Pocałował ją namiętnie i długo.
Znowu penetrował językiem jej wnętrze ust. Joanna poczuła jak też się rozpala. Potrzebowała mężczyzny i oto był. U bram jej rozkoszy. Ocierał się o jej krocze.
Przestała myśleć o mężu. Przestała myśleć o czymkolwiek. Poddała się całkowicie ogarniającej ją rozkoszy i pożądaniu. Pragnęła seksu. Ostrego, bezkompromisowego seksu.
Uniosła biodra w geście oddania. I wtedy nie czekając na nic więcej wszedł w nią. Jednym pchnięciem do połowy. Zatrzymał się jakby zaskoczony. Była niezwykle wilgotna i rozpalona.
On niezwykle twardy i też gorący. Oboje czuli niewysłowioną rozkosz z obcowania ze sobą. Ich spojrzenia spotkały się. Jej oczy mówiły weź mnie. I wtedy zaczął ją posuwać.
Szybko, coraz szybciej. Głęboko, do końca. Rżnął ją jak za swoich młodych lat. Ona z uniesionymi biodrami. Duże piersi rytmicznie podskakiwały w takt jego ruchów.
Całował ją po twarzy, szyi, piersiach. Trwało to jakiś czas, aż Joanna zaczęła dochodzić. Czuła cały czas jak posuwa się w jej gorącym wnętrzu i czuła nadchodzący orgazm. Jeszcze kilka ruchów, jeszcze jeden, drugi, aaachhhh. Jęknęła głośno.
Fala gorącego zniewolenia zalała ją od stóp do głowy. Wygięła się jak kotka wypinając dorodne piersi w górę. Władysław odebrał to jako zachętę do dalszych pieszczot. Zaczął ssać jej stercząc sutki. To spotęgowało i przedłużyło orgazm Joanny.
Wiła się teraz pod nim. Pragnęła by wszedł w nią jeszcze głębiej, z jeszcze większą rozkoszą. On cały czas nie przestawał ani na moment ją rżnąć. Dochodził długo. Wiek robił swoje.
Cały czas jednak jego penis był wyprężony i twardy jak kamień. Posuwał się rytmicznie w jej wilgotnej norce. W końcu dopiął swego i osiągnął orgazm. Eksplodował w jej gorącym wnętrzu z ogromną siłą. Jego członek pulsował rozkoszą.
Joanna poczuła gorącą falę rozlewającą się w jej wnętrzu. Opadł na nią i złożył na jej ustach kolejny gorący pocałunek. Całowali się jak szaleni. Liżąc się nawzajem i penetrując językami wnętrza swoich ust. Stopniowo jednak ich zapał wygasał.
Aż zaspokojeni legli na pomiętej i mokrej pościeli. Władysław jeszcze delikatnie pieścił piersi Joanny, ale niedługo po tym oboje wyczerpani zasnęli. Penis Władysława, choć opadły nadal tkwił w cipce jego synowej. Nad ranem Władysław nie budząc Joanny delikatnie wstał i wrócił do swojej sypialni. Joanna obudziła się przed dziewiątą.
Spostrzegła, że leży zupełnie nago na pościeli. Zerwała się wystraszona. Drzwi od pokoju były co prawda zamknięte na klamkę, ale w każdej chwili mógł ktoś wejść. Ktokolwiek. Jakby się wytłumaczyła z takiej pozy?
Mógł wejść Władysław.
Przecież nie widział jej w całej krasie. Kochali się co prawda parę godzin temu, ale było ciemno. Mógł wejść również Robert. Byłaby to dla niego z pewnością nie lada gratka. Zdawała obie sprawę z tego, że jest atrakcyjną kobietą dla takiego młodego chłopca.
I na pewno chciałby ją zobaczyć nago. Nawet gdyby weszła Barbara to też byłaby głupia sytuacja. Joanna założyła koszulę nocną (majtki były w strzępach) i nakryła się kołdrą. Przypomniała sobie wydarzenia minionej nocy. Miała mieszane uczucia.
Nie chciała tego zbliżenia. Ale z drugiej strony musiała przyznać, że Władysław był świetnym kochankiem. Rozpalił ją jak Henryk w pierwszych latach ich znajomości. Tylko co dalej. Jak mu spojrzy w oczy.
Jak spojrzy w oczy Barbarze i Robertowi?
Jej pierwsza myśl - to wyjechać. Wymyślić jakiś pretekst i wrócić do domu. Ale po chwili zastanowienia zmieniła zdanie. Spokojnie. Tylko spokojnie.
Oni o niczym nie wiedzą. Wystarczy zachowywać się normalnie. Jakby nigdy nic. I w stosunku do Władysława też. Tak.
To będzie najlepsze wyjście. Usłyszała odgłos silnika samochodu i podbiegła do okna. Władysław wyjeżdżał swoim pick - upem z podwórza. Poczekała jeszcze aż zniknie jej z pola widzenia, po czym ubrała się i zeszła na dół do kuchni. Barbara krzątała się w kuchni.
Dzieci siedziały przy śniadaniu.
- Dzień dobry - przywitała się jak co rano.
- Dzień dobry - odparła Barbara z uśmiechem. Rozpoczął się dzień jak co dzień. Władysław wyjechał do miasteczka.
Miał wrócić dopiero pod wieczór. Joanna odetchnęła z ulgą.
- Do wieczora mam spokój - pomyślała. Wieczorem będąc w łazience Joanna usłyszała samochód Władysława podjeżdżający pod dom.
- Teraz tu wejdzie - pomyślała lekko wystraszona.
Strach mieszał się z podekscytowaniem. Na drżących nogach wyszła nago z wanny i podeszła do wieszaka z ręcznikami. Zastanawiała się co by było, gdyby teraz teść wszedł. Chwilę by się je przyglądał, a potem by do niej doskoczył. Wziąłby ją w objęcia.
Pieściłby ją. Dotykałby jej wyeksponowane piersi, nagie plecy, ramiona, brzuch, dotykałby z pewnością jej podbrzusza, przesunąłby dłonią po jej wzgórku łonowym i w końcu pieściłby palcami jej muszelkę. Na samą myśl zrobiła się wilgotna.
- Boże - pomyślała wystraszona - co ja robię. Fantazjuję o nim.
Nic się jednak nie stało, Władysław się nie pojawił i Joanna nie niepokojona założyła majtki i nocną koszulę, po czym w poranniku wyszła z łazienki i udała się do swojego pokoiku. Trochę się jeszcze krzątała, po czym położyła się do łóżka. Leżała wpatrując się w drzwi i zastanawiała się, czy tej nocy teść do niej przyjdzie. Bezwiednie pieściła przy tym delikatnie swoją muszelkę. Nie doczekawszy się jednak wizyty - zasnęła.
Zbudził ją jakiś ruch w jej łóżku. Gdy oprzytomniała zdała sobie sprawę, że kołdra jest odrzucona na bok, a ona jest w objęciach jakiegoś mężczyzny. Mężczyzna był całkiem nagi. Przywarł do niej mocno obejmując ją i nie dając szansy na ucieczkę. Jego dłonie penetrowały niecierpliwie jej ciało.
Dotykał ją, pieścił ją przez cienki materiał nocnej koszuli. Czuła na twarzy jego gorący, przyspieszony oddech. Gdzieś na dole, na udzie czuła dotyk jego genitaliów. Były ogromne. Był mocno podniecony.
W półmroku nie widziała jego twarzy. Tylko kontury. Ale domyślała się, że to Władysław kolejny raz do niej się dobiera. Jego pieszczoty sprawiły, że zwilgotniała. Była coraz bardziej podniecona.
Rozpalał ją. Ugniatał obie je piersi znowu rozkoszując się ich delikatnością. Coraz bardziej sztywne sutki prężyły się pod jego palcami. Zadarł jej koszulę nocną do góry i rozpoczął pieszczoty jej bioder, brzucha, pośladków. Teraz już się nie broniła.
Pragnęła seksu. Z resztą i tak by to nic nie dało. Rozchyliła nieco uda. Władysław wsunął tam natychmiast dłoń i przeciągnął nią po rozpalonym wzgórku łonowym Joanny. Westchnęła.
Władysław ponowił ten ruch, po czym zaczął ją tam pieścić. Jednocześnie gorąco pocałował ją w usta. Penetrował językiem jej wnętrze. Trwało to kilka minut, aż mężczyzna uznał, że Joanna jest dostatecznie rozpalona. Wtedy chwycił oburącz za jej majtki i zdjął je delikatnie.
Potem posadził ją i zgrabnym ruchem przez głowę zdjął jej koszulę. Miał ją znowu przed sobą całkiem nagą. Całując ją po całym ciele ustawił ją na czworakach z wypiętą rozkosznie pupcią. Sam usadowił się za jej tyłeczkiem. Lekko rozchylił jej uda i pośladki.
Wsunął między nie dłoń i ponownie przesunął po jej nagim tym razem wzgórku łonowymi, po jej wilgotnej muszelce. Czuł jej żar. Zbliżył się do niej swoim wyprężonym penisem. Otarł się o nią. Joanna zadrżała, a on drażnił czubkiem penisa wejście do jej norki.
- Weź mnie - jęknęła
- Słucham?
Co powiedziałaś?
- Weź mnie. Przeleć mnie. Wsadź go we mnie. Tego mu było trzeba. Wszedł w jej gorącą norkę jednym pchnięciem.
Poczuł jaka jest gorąca i wilgotna. Ona z kolei czuła w sobie jego twardego, dużego penisa. Wszedł w nią do końca. Wygięła się z rozkoszy jak kotka. Zaczął ją posuwać.
Początkowo dłonie miał na jej biodrach trzymając ją mocno. Później obiema rękoma chwycił od dołu jej jędrne piersi i pieścił intensywnie. Joanna jęczała z rozkoszy. Podskakiwała w rytm ruchów teścia. Rżnął ją mocno.
Mocno i szybko. Z każdym jego ruchem podniecenie Joanny rosło i rozkosz była większa. Tym bardziej, że cały czas stymulował jej piersi. Uwielbiała to. Po paru minutach Joanna poczuła już, że dochodzi.
Fala gorącego orgazmu zalała jej ciało w kilka chwil. Na moment straciła oddech. Omdlała i padła na pościel w konwulsjach rozkoszy. Władysław trzymał jednak mocno jej tyłek i tylko dlatego mógł ją rżnąć dalej. Poczuł na swoim penisie silne, rytmiczne skurcze jej pochwy.
Miał ją. Zerżnął ją znowu. I oto ma orgazm. To było niesamowite. Wytrysk przyszedł nagle.
Trysnął do jej wnętrza z olbrzymią siłą. Wypełnił jej całą pochwę gorącym nasieniem. Rżnął ją jeszcze przez kilka długich chwil, jęczała przed nim z rozkoszy. Oddana, otwarta, całkowicie zniewolona. W końcu opadł na nią wyczerpany, ale zaspokojony.
Leżała pod nim pół na brzuchu, pół na boku. Jeszcze pieścił jej odsłoniętą jedną pierś. Jeszcze odwrócił jej głowę i złożył na ustach gorący pocałunek, po czym oboje zasnęli zmęczeni. Leżeli tak na łóżku nago zespoleni ze sobą do rana. Zbudziło ją pukanie do drzwi.
- Ciociu!
- Joanna budziła się powoli. Próbowała pozbierać myśli.
- Ciociu!
- ktoś ją woła. Robert. Gdzie on jest?
Puka do drzwi.
Aha. Jest za drzwiami.
Wtem Joanna przypomniała sobie ostatnią noc. Błyskawicznie zerwała się z pościeli, usiadła na łóżku i rozejrzała się po pokoju. Władysława już tu nie było.
A ona siedziała nagusieńka na łóżku. Dookoła niej leżała pomięta pościel. Boże!
Robert może tu zaraz wejść!
Pospiesznie uporządkowała nieco kołdrę i poduszkę. Rozglądała się za swoją nocną koszulą. Zauważyła ją leżącą na podłodze, pod oknem.
Chciała po nią sięgnąć, ale wtedy drzwi pokoju otworzyły się. Joanna błyskawicznie wskoczyła pod kołdrę. Zdążyła w ostatniej chwili. Robert stanął w drzwiach.
- Ciociu, babcia kazała ci przekazać, że musiała wyjechać do miasteczka.
- Robert zanim wszedł, usłyszał jakieś szmery w pokoju, teraz zastanawiał się, co ciocia robiła zanim on wszedł - Prosiła, abyś dzisiaj nazrywała trochę wiśni na placek. - Dopiero teraz zauważył, że ciocia leży pod pościelą, ale ma odkryte, nagie ramiona. A koszula nocna?
Rozejrzał się po pokoju. Jest!
Leży przy oknie!
Są tam też majtki. A więc ciocia nie ma teraz nic na sobie.
Jest golusieńka pod tą kołdrą. Zrobiło mu się gorąco. Spojrzał na nią zaczerwieniony.
- Czy ty nie wiesz, że się nie wchodzi dopóki ktoś cię nie poprosi?
zganiła go też się czerwieniąc. Domyśliła się, o czym on myśli.
Robert zapragnął podbiec do łóżka i zerwać z cioci kołdrę. Chciał zobaczyć jej cudowne ciało. Jej piersi, uda. Jednak nie odważył się.
- Przepraszam - wyjąkał - już wychodzę - i wyszedł zamknąwszy drzwi za sobą.
Joanna odetchnęła z ulgą. Smarkacz. Mało nie brakowało, a przyłapałby ją na łóżku nagą. To by była dla niego frajda. Zaraz, ile on ma lat?
Szesnaście.
No tak. To jest już ten wiek. Na pewno chciałby zobaczyć ją nago.
Robert w tym czasie kucnął pod drzwiami i podglądał ją przez dziurkę od klucza.
- No dalej - poganiał ją w myślach - wstań, pokaż mi to cudowne ciało - był podniecony, miał świadomość, że jeśli nikt mu nie przeszkodzi, to zaraz zobaczy ciocię Asię jak wstanie z łóżka.
Ciocia odczekała jeszcze kilka chwil, po czym odrzuciła kołdrę na bok, aby wstać i się ubrać.
- Jest!
- krzyknął w duchu Robert - jest!
- sięgnął ręką do krocza i zaczął się dotykać. Widział jak odrzuca kołdrę, jak siada na łóżku. Pełne piersi cudownie kołysały się przy każdym jej ruchu. Usiadła na brzegu łóżka, przesunęła dłonią po włosach w zamyśleniu spoglądając przez okno.
- Cudowna, fantastyczna - pieścił się coraz intensywniej.
W końcu Joanna wstała i podeszła do krzesła, na którym leżało jej ubranie. Robert widząc ciemny trójkącik zarostu na jej łonie omal nie wytrysnął. Nie widział co prawda dokładnie jej muszelki, ale i tak to co zobaczył przekroczyło jego najśmielsze oczekiwania. Co za cudowna kobieta.
Obserwował jeszcze jak zakłada majtki, stanik, spódniczkę. Dłużej już nie czekał. Po cichutku odszedł od drzwi i z pokaźną wypukłością w spodniach udał się do swojego pokoju. Położył się tam na łóżku i dał upust swoim fantazjom. Wyobraził sobie jak podchodzi do jej łóżka, odsuwa kołdrę, pochyla się i dotyka jej piersi.
Po chwili zaczyna ją całować i pieścić coraz mocniej. Jego dłonie pieszczą jej obie piersi, szyję, ramiona, brzuch, uda. Wsuwa dłoń między jej uda i dotyka jej szparki (był coraz bardziej podniecony). Rozpina swoje spodnie i wyjmuje nabrzmiałego penisa (rzeczywiście to zrobił). Kładzie się na zaskoczonej cioci dotykając penisem jej cipki (zaczął się masturbować).
Nie zdążył sobie wyobrazić jak wchodzi w nią, gdyż w tym momencie silnie wytrysnął sobie w dłoń, brudząc pościel na swoim łóżku. Skulił się w silnej ekstazie i znieruchomiał. Po śniadaniu Joanna zgodnie z prośbą babci Barbary poszła do sadu po wiśnie. Najpierw pozrywała te rosnące niżej. Później musiała zrywać z drabiny.
Robert w tym czasie kręcił się w pobliżu. Twierdził, że ma do pozbierania gałęzie, które opadły na ziemię. Zbierał je tak, że raz po raz przechodził w pobliżu Joanny. Gapił się wówczas na jej delikatną koszulkę ledwo okrywającą cudowne piersi i na te nogi znikające pod kusą spódniczką. Kiedy Joanna weszła na drabinę, Robert bezczelnie kręcił się pod spodem.
Udało mu się dostrzec pod spódniczką jej białe, cieniutkie majtki. Boże, co to była za pokusa. Czuł jak jego podniecenie narasta. Nie trwało to jednak długo. Nadszedł bowiem dziadek.
- Robert, idź do domu i napraw w końcu ten cieknący kran w kuchni. Proszę cię o to już od paru dni.
- Dobrze, już idę - odrzekł niepocieszony chłopiec.
- Jak tam wiśnie?
Władysław zagaił Joannę patrząc za oddalającym się wnukiem.
- Już kończę zrywać, tyle co mam wystarczy - odparła drżącym głosem.
Wiedziała, że Władysław jej nie popuści, jak zostaną sami. Od czasu tej pierwszej nocy zawsze, gdy nikt nie widział obłapywał ją, chwytał za tyłek, biust, czy wręcz całował ją mocno w usta. Teraz jak Robert zniknął za zakrętem ścieżki prowadzącej do domu Władysław wszedł na drabinę i stanął za Joanną.
- Proszę, nie. Nie tutaj.
Ale on już zadarł jej spódniczkę i zaczął pieścić jej pośladki.
- Przestań. Ktoś może zobaczyć.
- Nikogo tu nie ma oprócz nas. Uspokój się i odpręż.
Czyż to nie jest przyjemne?
przywarł teraz biodrami do jej pupci. Poczuła jak jego penis w spodniach sztywnieje, a on chwycił ją od tyłu za obie piersi.
- Boże, tato przestań - wyszeptała sapiąc już z podniecenia. Robert domyślał się, o co dziadkowi chodzi i zamiast iść do domu uszedł tylko parę kroków, po czym zawrócił, skradając się za krzakami porzeczki. To, co zobaczył przeszło jego najśmielsze oczekiwania.
Dziadek stał na drabinie za ciocią. A ona z podciągniętą spódnicą, z pupcią na wierzchu. Dziadek ją dotykał. A teraz, o Boże, wtulił się w nią i chwycił jej piersi. A ona mu na to pozwala.
Robert miał błyskawicznie wzwód. Obserwując ich zaczął się onanizować. Władysław rozejrzał się dookoła. Co prawda nikogo nie było widać, ale niebezpiecznie było kontynuować dalszą zabawę tu na drabinie.
- Zejdźmy na ziemię - zszedł, a Joanna posłusznie za nim.
- Chodźmy pokażę ci fajne miejsce - chwycił ją za rękę i pociągnął w głąb sadu. Tam na końcu rosły gęste krzewy jeżyn. W środku wykarczowana była mała polanka. Na niej leżał rozłożony koc.
- Widzę, że wszystko zaplanowałeś - odezwała się Joanna na widok koca.
- W nocy to w nocy. Ale w dzień jest zupełnie inaczej. Zobaczysz.
- Coś ty, tato. Teraz, tak biały dzień mamy się kochać?
- Tu nikt nie przychodzi.
Chcę cię wziąć tutaj. W tym gorącym słońcu. I ty jesteś taka gorąca. - rzeczywiście tego dnia było piękne słońce. Na niebie ani jednej chmurki.
Władysław wciągnął Joannę na koc i zaczął dobierać się do jej piersi.
- Nie, przestań - próbowała protestować, ale już leżała na kocu, podciągnął jej spódniczkę, rozwarł uda i zaczął buszować po jej wzgórku łonowym. Cudowny, delikatny, okryty białą koronką majtek. Joanna westchnęła poddając się jego pieszczotom. Robert oczywiście nie omieszkał podążyć za nimi.
Aby móc zaglądać do wnętrza polanki musiał usadowić się dokładnie na wprost wejścia. Było to trochę ryzykowne, gdyż nie było tam żadnego krzaka, za którym mógłby się skryć. Przykucnął więc za pniem niewielkiej jabłoni. Jednak dziadek i ciocia byli tak zaabsorbowani sobą, że nie zwracali uwagi na nic innego. Dla Roberta zapowiadały się wspaniałe widoki.
A dziadek nacieszył się chwilowo kroczem Joanny i powrócił do jej piersi. Zdjął jej koszulkę. Zaczął pieścić jej piersi przez stanik. Był jednak bardzo podniecony i niecierpliwy. Odkrywszy zapięcie z przodu, szybko się z nim uporał, uwalniając te dwie cudowne półkule.
Dobrał się do nich z pomrukiem rozkoszy. Joanna z odrzuconą do tyłu głową poddawała się jego pieszczotom. Oddychała głośno. Jej sutki zesztywniały zdradzając podniecenie seksualne. Władysław teraz całował i ssał jeden sutek, drugi pieścił palcami.
A drugą ręką powrócił do jej łona. Wsunął dłoń w jej majtki dotykając nagiej muszelki. Joanna wyprężyła się pod silnym bodźcem dotyku. Chwilę Władysław ją tak pieścił, po czym przerwał całując ją gorąco w usta. Następnie zdjął z niej od razu spódniczkę i majtki.
Joanna pomogła mu unosząc nieco biodra do góry. Ten ruch bardzo podniecił Roberta. Tak bardzo chciałby być teraz na miejscu dziadka. Póki co oglądał dalej przedstawienie, onanizując się z dłonią w spodniach. A Władysław ułożył zupełnie już teraz nagą Joannę na kocu.
Rozsunął jej nogi i usadowił się między nimi.
- Boże, jaka ty jesteś piękna - wyszeptał. Pierwszy raz zobaczył ją w całej okazałości. W świetle dziennym. Widział teraz dokładnie każdy kuszący zakamarek jej ciała.
Cudowne piersi ze sztywnymi sutkami, spragnione rozkoszy. I jej różowa, wilgotna cipka, lekko wygolona, rozwarta teraz i wyeksponowana na jego widok. Leżała nieco bokiem do Roberta, czego ten nie mógł odżałować. Z resztą z tej odległości i tak nie zobaczyłby szczegółów.
- Dotykaj siebie.
- Słucham?
- Dotykaj siebie, onanizuj się. Chcę widzieć jak się sama zaspokajasz.
Władysław wstał i zaczął się rozbierać. Joanna w tym czasie jedną rękę położyła na piersi, a drugą sięgnęła do krocza. Zaczęła się masturbować.
Widać było, że ma w tym wprawę. Zamknęła oczy i dała upust swoim pragnieniom. Nie raz się masturbowała. Ale zawsze sama. W łóżku pod kołdrą.
Czasami przed lustrem. To było jednak zupełnie co innego. Teraz jej teść na nią patrzył. Rozpalała go. Zaraz ją weźmie.
Tak jak w nocy. Boże, pieściła się jak szalona, wiła się przed nim na kocu. Władysław w międzyczasie rozebrał się i nagi uklęknął między jej rozwartymi nogami. Robert zaszokowany wpatrywał się w jego potężnego penisa sterczącego teraz ku górze w silnej erekcji. Zaraz dziadek ją przeleci.
Władysław pochylił się nad rozpaloną kobietą. Dotknął penisem jej norki, otarł się o nią.
Joanna zaprzestała się pieścić i rozłożyła uda jeszcze szerzej, zapraszając go do wnętrza. Uniosła przy tym nieco biodra do góry. Takiej pokusie Waldemar nie mógł się oprzeć.
Czuł, ocierając się o jej cipkę, na swoim penisie ten niesamowity żar i tę niesamowitą wilgoć wyciekającą ze środka. Przesunął nim jeszcze raz wzdłuż jej szparki, po czym jednym pchnięciem wszedł w nią na całą głębokość. Joanna jęknęła dość głośno i wygięła swoje ciało w łuk z silnej rozkoszy. Oboje byli maksymalnie podnieceni. Władysław zaczął ją posuwać rytmicznymi ruchami.
Rozkoszował się tą niesamowitą wilgocią i gorącem w jej wnętrzu. Joanna czuła wyraźnie posuwającego się w niej, twardego i potężnego penisa. Rozciągał jej ciasną szparkę powodując niesamowitą rozkosz. Rżnęli się tak prze kilka chwil, po czym Władysław wsunął ręce po nią, ujął jej ciało i posadził ją sobie na kolanach. Był niesamowicie silny, podrzucił ja jak piórko.
Ciągle w niej był. Siedziała teraz okrakiem na nim nabijając się na jego lancę na całą głębokość. Ich ciała zespoliły się. Ich oddechy się zmieszały. Chwycił ją od tylu za włosy i pocałował namiętnie w usta.
Wsunął jej język i penetrował również ten otwór. Cały czas nie przestawał jej rżnąć. Oboje dochodzili. Czuli nadciągającą falę orgazmu. Joannę dodatkowo stymulowały twarde sutki ocierające się o nagi tors mężczyzny.
I doszedł. Wystrzelił. Wtłoczył w nią potężną dawkę spermy. Joanna poczuła rozlewające się w jej wnętrzu gorące nasienie. Nie przestawał jej posuwać.
Sperma wyciekała z niej. Ściekała po jego penisie i jądrach na koc. Rżnął ją dalej mocno, aż poczuł jak mu sztywnieje w ramionach. Na swoim penisie poczuł kilkanaście silnych skurczów jej pochwy. Szczytowała.
Miała orgazm. Jęknęła głośno, po czym wtuliła się mocno we Władysława. Zawsze w takich momentach chciała czuć bliskość mężczyzny. Jego mięśnie, jego siłę. Czuła się wtedy taka słaba, bezbronna, a jednocześnie bezpieczna.
Całkowicie mu oddana, zdana na jego łaskę i niełaskę, tak bezbronna, obnażona, otwarta, jego penis tkwił w jej najintymniejszym zakątku. Wpuściła go tam, pozwoliła mu tam wejść, zaufała mu. A on to wykorzystał. W leniwej rozkoszy, zaspokojeni zamarli w swoich objęciach. Robert onanizował się i wytrysnął w spodniach.
Następnego dnia rano zadzwonił Henryk. Oznajmił, że załatwił wszystkie sprawy we firmie i wraca do nich na wieś. Władysława nie ucieszyła zbytnio ta wiadomość. Powrót syna oznaczał koniec jego igraszek z Joanną. Co teraz będzie?
Jak da upust swojemu pożądaniu w obecności syna?
Musi coś wymyślić.
Henryk przyjechał wczesnym popołudniem. Minęła pora obiadowa, popołudnie, nastał wieczór, a Władysławowi żaden konkretny plan nie przychodził do głowy. Patrzył tylko pełnym pożądania wzrokiem na Joannę, obejmującą się z Henrykiem jak na przykładną i stęsknioną żonę przystało. Władysław wiedział, że nadchodząca noc bez seksu z Joanną będzie dla niego ciężka. Kiedy wszyscy położyli się do łóżek, odczekał, aż Barbara zaśnie, po czym wymknął się na korytarz.
Skradając się na palcach zbliżył się do drzwi sypialni Joanny. Nie musiał zbytnio nasłuchiwać, aby usłyszeć odgłosy kochającej się pary. Posuwał ją. Henryk kochał się z Joanną. Boże, jak Władysław mu teraz zazdrościł!
Powrócił do łóżka, ale nie mógł zasnąć.
Leżał tak bez szansy na sen, a godziny leniwie mijały. W końcu powziął decyzję. Około trzeciej nad ranem, gdy zaczęło świtać, zbliżył się na palcach do ich pokoju. Przystanął pod drzwiami i przez chwilkę nasłuchiwał. Nic.
Cisza. Władysław wiedział, że jego syn ma mocny głęboki sen. I tylko dlatego się odważył tu przyjść. Liczył na to, że Henryk się nie obudzi, a on zdoła nakłonić Joannę, aby na chwilę wyszła. Gdziekolwiek.
Do łazienki, kuchni. Obojętnie. Byle by tylko w ustronne miejsce. Byleby byli sami. Byle by mógł ją jeszcze raz wziąć w swoje ramiona.
Byle by mógł wziąć ją całą. Otworzył po cichu drzwi. Z mroku dobiegało pochrapywanie Henryka i ciche sapanie Joanny. Spali. Na pewno zmęczeni wieczornym seksem.
Podszedł do łóżka od strony gdzie leżała Joanna. Chciał ją dotknąć za ramię i obudzić, ale poczuł dziwne podniecenie. A gdyby tak wziąć ją tu, przy Henryku. To by dopiero było coś. Przecież on się nie obudzi.
Zawsze miał mocny sen. Położył się delikatnie za Joanną. Uniósł kołdrę i wsunął się do środka. Było tu rozkosznie ciepło. I oto znów miał ją przed sobą.
Leżała na boku, tyłem do niego. Wyciągnął rękę. Dotknął jej biodra. Zsunął ją na brzuch i dalej wyżej w kierunku piersi. Dotarł do nich i delikatnie chwycił w dłoń jej biust.
Był jak zwykle cudowny. Pieścił go przez cienki materiał koszuli nocnej. I czekał aż Joanna się obudzi. Nie obudziła się. Rozpiął więc tych kilka guziczków, które miała z przodu koszuli nocnej i wsunął dłoń pod rozgrzany materiał.
Chwycił teraz już nagą pierś synowej, po raz kolejny rozkoszując się jej wspaniałym kształtem i delikatnością. Pieścił ją coraz intensywniej. To lewą pierś, to prawą. Zapragnął ją całą. Dłoń wysunęła się więc z dekoltu i powędrowała w dół.
Znowu dotykał ją przez materiał. Przesunął się po jej brzuszku, na podbrzusze. Chciał dotknąć jej łona, ale zwarte uda nie pozwoliły mu wsunąć się głębiej. Dłoń powędrowała wobec tego po udzie jeszcze niżej. Aż dotarła na skraj koszuli nocnej.
Gdzieś w połowie uda. Tu wsunęła się pod koszulę i rozpoczęła powrotną wędrówkę, tym razem po nagiej skórze. Dotarł do pachwiny. Nie miała na sobie majtek. Oczywiście.
Po takim wieczorze, kto by tam je zakładał. Znów mógł buszować tylko po jej podbrzuszu, gdyż zwarte uda nie pozwalały na nic więcej. Władysław był już na tyle podniecony, że mógł ją wziąć. Teraz był już zdecydowany, że zrobi to tutaj. I teraz.
Po cichu, dyskretnie, weźmie ją obok Henryka. To dopiero będzie rozkosz. Zsunął spodnie od swojej piżamy. Wyeksponował swojego sterczącego penisa i przysunął się znowu do Joanny. Pozostawił wcześniej zadartą jej koszulę, dzięki czemu mógł przywrzeć penisem do jej nagiej pupci.
Co za rozkosz. Czuć znowu jej gorące ciało. Była fantastyczna. Chwycił jej lewą nogę i uniósł nieco do góry. Dzięki temu stała się bardziej dostępna.
Wykorzystał to, od razu wsuwając między jej uda sterczącego penisa. Dotknął żołądziem jej muszelki. Wystarczy. Opuścił jej nogę. Uda kobiety zwarły się na jego penisie potęgując rozkosz, jaką odczuwał.
Z takiej pozycji mógł już bez problemu w nią wejść, ale jeszcze nie teraz. Jeszcze chwilkę. Dłoń powróciła teraz do jej piersi. Nagie, wyeksponowane pieścił pod kołdrą coraz śmielej. Jednocześnie lekko posuwał biodrami drażniąc jej norkę.
Joanna jęknęła i poruszyła się. Budziła się. Przeciągnęła się jak kotka. Rozkosznie było mieć ją teraz w swych objęciach. Zintensyfikował pieszczoty.
Joanna zaczęła cichutko pojękiwać jak to miała w zwyczaju, kiedy była pieszczona. Władysław położył dłoń na jej ustach, chcąc ją uspokoić. Henryk mógłby się zbudzić. Wtem Joanna zamarła w bezruchu. Powoli docierało do niej, co się dzieje.
Widziała w półmroku leżącego przed nią męża, a jednocześnie czuła, że jest w objęciach jakiegoś mężczyzny. Władysław!
Jej teść!
Teraz przeszedł już samego siebie. Chce ją przelecieć tu, przy swoim synu!
Na pewno bardzo go podnieca, ale bez przesady.
- To ty?
spytała sennym głosem.
- Musiałem tu przyjść - odparł szeptem.
- Ale co ty robisz. Tato przestań.
- Zróbmy to tu. Teraz. Henryk śpi twardo.
Muszę cię mieć.
- Proszę, nie, proszę - była podniecona, owszem, ale obecność męża.
Władysław widząc jej wahanie postanowił działać. Odsunął się nieco od niej, po czym obrócił ją na wznak. Odrzucił z niej kołdrę.
W szarym półmroku budzącego się poranka chłonął widok jej fantastycznego ciała. Joanna zaskoczona ledwo próbowała protestować. No próżno. Nagie, sterczące piersi w rozpiętym dekolcie, podciągnięta reszta nocnej koszuli i delikatny zarost jej szparki. To był to, czego on teraz pragnął.
Szybko zdjął górę swojej piżamy i z opuszczonymi tak jak poprzednio spodniami położył się na synowej, rozsuwając jej nogi nieco szerzej. Przywarł gorącym penisem do we