Był październik. Nie znoszę jesieni. Nie widzę jej w złotych barwach, nie delektuję się zapachem wypalanych liści. A tamta jesień była gorsza niż poprzednie. Właśnie dostałam kosza od mężczyzny.
On postanowił związać się ze swoją wieloletnią przyjaciółką. Powiedział mi o tym przez telefon. Słuchawka niemal wypadła mi z dłoni. Znów byłam sama. Tamtej nocy prosiłam o śmierć.
Byłam zmiażdżona emocjonalnie, pozbawiona sił i chęci życia.
Wiedziałam, że będzie mi ciężko, bo już wielokrotnie kiedy łamano mi serce nie mogłam się pozbierać przez wiele miesięcy. Tym razem nie mogłam tego powtórzyć. Dość rozczulania się nad sobą. Niespodziewanie znalazłam w sobie resztki nadziei i siły, którą dał mi Rafał.
Siłę, która każe myśleć pozytywnie. To dzięki tej sile pozbyłam się lęków, które utrudniały mi życie przez wiele lat. Teraz postanowiłam wykrzesać ją z siebie i zawalczyć kolejny raz o swoje szczęście.
Kolejny raz założyłam konto na portalu randkowym. Już po paru dniach moją uwagę przykuło zdjęcie młodego mężczyzny.
Miał piękny szczery uśmiech. Z jego oczu biła radość życia i ciekawość świata. Zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. Wkrótce postanowiliśmy się spotkać.
Umówiliśmy się na kawę.
Miał w sobie wiele uroku. Przystojny, inteligentny i rozmowny. Facet z pasją. Był trochę jak chłopiec, robił wrażenie niewinnego i grzecznego. Spojrzenie pełne mądrości i radości.
Takich mężczyzn lubię.
Wkrótce znowu się spotkaliśmy. Przesiedzieliśmy w pubie kilka godzin. Mieliśmy wiele wspólnych tematów, dobrze nam się rozmawiało. Panowało między nami napięcie - podobaliśmy się sobie, ale trzymaliśmy się na dystans, starając się wyczuć wzajemne intencje i emocje.
Było grzecznie.
Przez kolejne dni wymienialiśmy smsy. Dwuznaczne. Tym razem napięcie przybrało charakter erotyczny.
Tamtego wieczora poszliśmy na urodziny kolegi.
Po imprezie zaprosiłam Marcina do siebie. Był już środek nocy. Wzięłam prysznic. Założyłam swoją ulubioną erotyczną halkę z czarnej koronki. Kiedy weszłam do sypialni Marcin leżał nagi w łóżku.
Położyłam się obok niego. Zaczęliśmy się namiętnie całować. Jego usta pieściły moją szyję. Podniecona usiadłam na nim okrakiem. Całowałam jego tors, paznokcie zatopiłam w plecach.
Czekałam w napięciu na jego kolejne pieszczoty. Pragnęłam go. Marcin podniósł halkę odsłaniając nagie piersi. Jego zwinny język drażnił twarde sutki. Palcami zakradł się pod moje majtki i zaczął pieścić wzwiedzioną łechtaczkę.
Poruszałam biodrami fantazjując o jego kutasie w mojej cipce. Byłam wilgotna. Jęczałam. W erotycznym uniesieniu objęłam dłonią jego sztywnego członka i poruszałam nią rytmicznie w górę i w dół. Jęczał cicho z rozkoszy.
Było nam cudownie. Zapragnęłam possać go. Odwróciłam się i zaczęłam pieścić jego członka końcem języka, zataczając na nim okręgi. Był smakowity. W końcu wsadziłam do ust.
Był tak duży, że ledwie mieścił się w buzi. Ssałam go mocno, liżąc jednocześnie jego koronę. Tymczasem Marcin wbił się ustami w moją cipkę. Masował językiem moją łechtaczkę, poruszając nim rytmicznie. Jego palce penetrowały moją cipuszkę.
Byłam mokra. Głośno jęczałam. Czułam jak zbliża się gigantyczne tsunami. Po chwili moje ciało wyginało się w rytmie jego języka. To była ekstaza.
Prosiłam jednak o więcej:
- Zerżnij mnie proszę, chcę poczuć cię w środku.
Na szczęście Marcin nie dał się długo prosić i już po chwili nadział mnie od tyłu na swojego dużego kutasa. Moja cipka była zdrętwiała z podniecenia. Każde pchnięcie przybliżało nas do ekstazy. Oboje lubimy ostre rżnięcie od tyłu, więc dawaliśmy temu wyraz wyjątkowo głośno.
Wystarczyło kilkanaście mocnych pchnięć i Marcin eksplodował w mojej cipce. Byliśmy wyczerpani, ale szczęśliwi.
Każdego dnia łącząca nas więź umacniała się coraz bardziej. Każdego dnia spełnialiśmy swoje seksualne fantazje. Było nam ze sobą dobrze.
Byliśmy spełnieni.