Patrząc na wszytko z perspektywy rozumiem jak w życiu niczego przewidzieć nie można. Pamiętam, że kiedy byłam nastolatką nigdy nie ciągnęło mnie na dyskoteki jak moje koleżanki i kolegów. Wolałam raczej czytać książki, spędzać czas na łonie natury, jeździć konno, czasem pływać w basenie. Mimo to zawsze byłam lubiana przez otoczenie, miałam wiele koleżanek i kolegów, ale również kilku adoratorów. Studia minęły mi strasznie szybko - studiowałam marketing i zarządzanie na SGH w Warszawie.
Tyle mówi się o studenckim życiu imprezowym, ludzie z roku bez przerwy chcieli mnie gdzieś wyciągnąć, ja jednak nie miałam na to zbytniej ochoty to też korzystałam z tych imprezowych możliwości dosyć rzadko. Pamiętam jak moja przyjaciółka Marta ze studiów mówiła: "gdybym ja miała taką figurę jak ty nie marnowałabym jej przy książkach i znalazłabym sobie jakiegoś faceta". Faktycznie wiem, że podobałam się facetom. Podobno mam bardzo ładną twarz i ponętne szerokie usta. Zawsze właściwie jak szłam ulicą widziałam oglądających się za mną mężczyzn.
Mam 170 cm wzrostu, długie włosy - jasny blond, niebieskie oczy, 94cm w biodrach i chyba całkiem ładne piersi do których osobiście nigdy nie miałam zastrzeżeń, stanik o rozmiarze c75 od mniej więcej 18 roku życia był dla mnie idealny. Nie powiem, mnie też od czasu do czasu zaintrygował jakiś przystojniak to też odpowiadałam mu najładniejszym jakim potrafiła uśmiechem. W końcu przyszedł piąty rok studiów, miałam więcej czasu na zainteresowania, 24 lata i brak wymówek że muszę się uczyć bo z zajęć pozostało mi jedynie seminarium magisterskie. W końcu Marta wyciągnęła mnie na imprezę. Poszliśmy do całkiem fajnego studenckiego klubu, milo mi się rozmawiało, Marta porozumiewawczo mrugała do mnie pokazując na kolejnych chłopaków którym niby wpadłam w oko, było w tym śmiechu co niemiara.
Jednak w końcu jeden z nich przyciągną mój wzrok. Był ładnie zbudowany miał ponad 180cm wzrostu brązowe oczy, ciemno - blond włosy i ciepły niski głos. Był inżynierem opowiadał mi o tym jak się buduje mosty ale tak, że aż chciało się go słuchać. Wieczór mijał szybko, towarzystwo się wykruszało sukcesywnie aż zostałam ja, Marta i dwóch facetów. Ja tez chciałam już wracać i powiedziałam o tym Marcie.
Ale ona postanowiła wracać w towarzystwie poznanego dziś chłopaka. Było mi trochę niezręcznie, nie chodziłam przecież na imprezy a teraz wyglądało na to, że zostanę za chwile sama razem z całkiem miłym ale jednak świeżo poznanym mężczyzną. Trudno wytłumaczyć co wtedy czułam, niezadowolenie z jednej strony ale tez radość że będę miała takie miłe towarzystwo tylko dla siebie. Marta już wyszła. Po jakiś 10 minutach wyszłam razem z Andrzejem który miał mnie odprowadzić do postoju taksi.
Po chwili zdałam sobie sprawę, że nie mam z sobą żadnych pieniędzy przecież umówiłyśmy się z Martą ze ona będzie płaciła za nas dwie, a potem się rozliczymy. Nie wiedziałam co robić mieszkałam bowiem na drugim końcu Warszawy i nie miałam jak wrócić. Andrzej zaproponował ze mogę przeczekać do rana u niego i potem spokojnie wrócę. Nie miałam zbyt dużego wyboru a on jeszcze tak miło mnie zapraszał - zgodziłam się. Poszliśmy do niego.
Wynajmował mieszkanie jakieś 10 minut drogi od klubu w którym spędziliśmy wieczór. W środku napiliśmy się kawy trochę mnie pobudziła. Andrzej zaproponował mi prysznic i łóżko a on natomiast miał się przespać na podłodze. Nie zgodziłam się na żadną z tych rzeczy ale zmęczenie dopadało mnie coraz bardziej. W końcu stwierdziłam że faktycznie muszę zmrużyć na chwilę choćby oczy.
Dostałam czysty ręcznik, wzięłam prysznic. Po takim orzeźwieniu w samej bieliźnie i ręczniku wyszłam z łazienki i położyłam się do łóżka. Andrzej wkrótce również wrócił z kąpieli i położył się na podłodze. Było mi głupio ja leżę sobie wygodnie a on przeze mnie musi męczyć się na podłodze. Powiedziałam żeby nie męczył się na tej podłodze i że jakoś się zmieścimy na tym łóżku.
On bez słowa położył się koło mnie. W sumie sama nie wiedziałam co się dzieje. Leżałam w łóżku z facetem poznanym kilka godzin wcześniej. Odechciało mi się spać. Ogarniało mnie stopniowo coraz większe podniecenie.
Moje piersi nabrzmiały, sutki zrobiły się twarde. Czułam coraz bardziej wilgoć w środku. Myślałam tylko żeby nic nie poznał. Był tak blisko. Niby to przypadkiem dotykał nogą moją nogę, czasem ręką moją rękę, czasem pierś.
W końcu położył swoja dłoń na moim brzuchu. Nie zareagowałam chociaż powinnam. Poruszył ją w górę do piersi, i w dół. Nie chciałam żeby przestawał. Zszedł niżej aż do majtek, wiem nie powinnam mu pozwalać na to jednak nie dałam rady się oprzeć.
Nagle on obiją mnie i rozpiął stanik po czym zdjął go i zaczął całować i ssać mi piersi. To było bardzo przyjemne. Zszedł niżej i jednym sprawnym ruchem rozdarł mi majtki. Przez chwile zapaliło się w mojej głowie czerwone światło ale po tym jak zaczął językiem wiercić w mojej ogolonej cipce już nie chciałam się opierać. Było mi cudownie.
Nie tak jak za moim pierwszym razem kiedy miałam 18 lat. Straciłam wtedy dziewictwo jednak nie ma właściwie co wspominać. Andrzej był naprawdę przystojny miałam wtedy taką ochotę na niego. Przestał mnie pieścić i zsuną swoje majtki. Moim oczom ukazał się męski wyprężony penis.
Andrzej spojrzał mi w oczy, zahipnotyzował mnie mógł zrobić ze mną co ze chce. Wiedział o tym. Ugięłam nogi w kolanach i rozchyliłam szeroko. Nie zastanawiał się długo wsuną swoją olbrzymią pałę we mnie. Popychał tak, że czułam go coraz głębiej.
Jęczałam z rozkoszy, orgazm dostałam nagle jak wulkan. Pieścił całe moje ciało i pracował równomiernie swoim tłokiem cały czas w mojej cipce, było cudownie nagle się wyprężył, poczułam silne uderzenie jego spermy głęboko w sobie, jeszcze kilka skurczów i wyszedł ze mnie. Sama nie wierząc co zrobiłam, po chwili ogarnęła mnie błogość i zasnęłam. Rano obudziłam się widząc przystojnego faceta śpiącego obok mnie. Nie wiem czy byłabym wstanie spojrzeć mu w oczy ostrożnie wymknęłam się z łóżka i z jego mieszkania tak by go nie obudzić.
Wróciłam do domu a po południu zadzwoniła do mnie Marta opowiadając jakiego fajnego chłopaka poznała. W końcu w którymś ze zdań zapytała "a ty jak wróciłaś?
powiedziałam, że taksówką i nawet jej do głowy nie przyszło, że przecież nie miałam gorsza przy sobie. Ucieszyła się i dodała jeszcze - fajny ten Andrzej co?
tylko szkoda że zajęty. - jak to - zapytałam - no ma zonę i dzieci, nie wiedziałaś?
nie - odpowiedziałam, po czym dodałam - No to dobra na razie. i rozłączyłam się.
Chciało mi się płakać, mam za swoje.
Aby o tym wszystkim nie myśleć, zajęłam się przygotowaniami do mojej obrony którą miałam mieć za dwa miesiące. Minęło kilka dni, tydzień, dwa, trzy a ja ciągle nie miałam okresu. Zaczęłam się denerwować. W końcu nie wytrzymałam i kupiłam test.
Sprawdziłam - okazało się że jestem w ciąży. Na początku spanikowałam, ale za chwile po prostu byłam w euforii, szczęśliwą jak nigdy przedtem. Będę miała dziecko!
tylko co ja zrobię?
Moje dziecko przecież musi mieć ojca. Umówiłam się następnego dnia z chłopakiem z roku. Spędziłam z nim noc.
Nie było to to samo co z Andrzejem ale cóż. Po dwóch tyg. powiedziałam mu że jestem w ciąży. Pobraliśmy się 3 miesiące później już po mojej obronie. Urodziłam córeczkę, podobną do mnie, nikt się nie zorientował.
Byłam szczęśliwa, jednak czasem nie dawała mi spokoju myśl, że wychowuje dziecko nie męża. Bez przerwy na ulicy, w sklepie podświadomie zwracałam uwagę na innych mężczyzn (szukając tamtego?
) sama nie wiem. Oddawałam im swoje spojrzenie gdy oni patrzyli na mnie. Po urlopie macierzyńskim zaczęłam pracować w banku. Średnio mi się układało z koleżankami, za to rozumiałam się bardzo dobrze z tymi nielicznymi mężczyznami którzy pracowali w moim oddziale.
Wiedziałam, ze po prostu mnie adorują bo im się podobam ale nie przeszkadzało mi to. Dyrektor oddziału cały czas się kręcił koło mnie i choć dawałam mu odczuć, że na nic nie powinien liczyć bo mam męża nie zrażało go to. Tomek - bo tak się nazywa - jest przystojnym, czterdziestoletnim mężczyzną, sam ma dwójkę kilkunastoletnich dzieci oraz żonę. Niewątpliwie ma to coś w oczach. Często udzielał mi rad, pytał się jak mi się pracuje czy już się zaaklimatyzowałam itd.
Czasem kiedy nie było nikogo w pobliżu obejmował mnie przyjacielsko. Ciągnęło mnie do niego, mimo to trzymałam moje emocje na wodzy. Dość szybko zostałam wysłana na 3 dniowe szkolenie do Krakowa. Pomyślałam super, dowiem się czegoś z prawa bankowego no i pozwiedzam może trochę, tylko córkę będę musiała zostawić pod opieką męża. Jak pomyślałam tak też zrobiłam.
W dzień wyjazdu dowiedziałam się, że razem ze mną jedzie Tomek. Ucieszyłam się bo to miłe towarzystwo. Do Krakowa przyjechaliśmy rano w piątek. Zamieszkaliśmy w hotelu ja w jednym, a on drugim pokoju. Po kilkugodzinnych wykładach razem z innym uczestnikami wykładów poszliśmy na rynek na piwo.
Był wieczór i byłam już zmęczona do hotelu wracałam towarzystwie Tomka, który obejmował mnie ramieniem, zabawiał mnie dowcipami i opowieściami o krakowskich zwyczajach. Otwierając drzwi do pokoju chciałam się pożegnać i kiedy otwierałam już usta żeby powiedzieć "dobranoc" on objął mnie i pocałował i tak weszliśmy razem do środka. Wszystko dalej działo się jak na filmach on i ja w pośpiechu zrzucaliśmy z siebie ubranie. Właściwie nadzy wylądowaliśmy na łóżku. Dopadł do mnie jak dorodny samiec.
Pieścił piersi usta, brzuch, całował całe moje ciało, lizał palec u nóg. Dopadł ustami do mojej cipki, zaczął ją pieścić językiem, dokładnie wylizywać, byłam cała mokra z podniecenia, robił to tak cudownie że zapomniałam o całym świecie nagle dopadł mnie wspaniały orgazm ale to było tylko preludium. On wstał i podszedł do mnie. Przed moimi oczami prężył się ogromny, gruby męski organ rozkoszy. Podstawił mi go pod usta a ja nasunęłam je na jego członka.
Ssałam lekko, czułam jego dłoń na mojej głowie oraz to jak dociska moje usta do siebie, naprawę czułam się cudownie, jak tylko pomyślałam, że uprawiam sex oralny z moim szefem ogarniało mnie jeszcze większe pożądanie. Nagle poczułam w gardle silny strumień spermy mojego kochana. Połykałam wszytko, a było tego naprawdę dużo. Sapał głośno. Cieszyłam się że daje mu taką przyjemność.
Kiedy skończył popatrzył na mnie swoimi pięknymi oczami i powiedział "miałem taką ochotę na Ciebie. ". Pała dalej mu stała jak dąb. Przewrócił mnie na brzuch i podciągną moją pupę do góry. Po chwili poczułam rozdzierającą mnie rozkosz, wszedł we mnie, za chwile jednak wycofał się i pchną mocniej, miał naprawdę ogromnego, poczułam go tak głęboko.
Zaczął rytmicznie wykonywać ruchy wysuwając się ze mnie i wsuwając na zmianę. Moja pupa lekko podskakiwała kiedy on uderzał swoimi jądrami o wejście do mojej pochwy. Czułam się jak narowista klacz brana przez dorodnego ogiera. Umysł mi odpłyną gdzieś daleko, dostałam orgazmu jeszcze intensywniejszego niż poprzednio i w tym momencie silny strumień męskiego nasienia uderzył głęboko o wejście do mojej macicy. Ogarniała mnie jedna fala rozkoszy za drugą.
On zastygł i padł na mnie całym swoim ciężarem. Zastygliśmy tak - on we mnie a ja pod nim dyszeć głęboko. Przebudziłam się nad ranem czując jak mój kochanek przekręca mnie na plecy. Uśmiechnęłam się do niego a on do mnie, rozłożyłam przed nim swoje nogi, zapraszając go do środka. Teraz miał łatwy dostęp do mojej cieśniny.
Wszedł we mnie powoli aż do końca, moją cipka była jeszcze pełna śluzu i spermy po ostatnim razie więc wszedł we mnie bez żadnego oporu. Całował mnie po szyi i piesiach jednocześnie rżnąc jak przystało na takiego ogiera. Robił to bardzo długo doprowadzając mnie znowu do orgazmu, pracował swoim instrumentem w mojej norce jeszcze chwile po czym przyspieszył i zaczął wbijać się we mnie jakby chciał przedziurawić mnie na wylot. W końcu dobił najgłębiej jak to chyba możliwe i wytrysną, zostawiając swój ładunek głęboko we mnie. Leżeliśmy obok siebie i tak zasnęliśmy.
Rano obudził nas budzik był to przecież drugi dzień szkoleń. Po śniadaniu szybko poszliśmy na sale wykładową. Drugi dzień wykładów skończył się podobnie jak pierwszy, poszliśmy najpierw pobawić się z grupą a potem wróciliśmy do hotelu. Kochałam się z nim jak opętana, cały dzień na to czekałam, czułam że robie to do czego jestem stworzona. Następnego dnia powrót do domu, mąż w progu powitał mnie buziakiem, do serca przytuliłam córeczkę do której zaczęłam już przez te ostatnie dni tęsknić.
Mąż nie miał ochoty na sex, zresztą kochaliśmy się z nim coraz rzadziej raz na tydzień, a czasem nawet tego nie. Dni mijały a ja spotykałam mężczyznę z którym przeżyłam chwile uniesienia codziennie w pracy. Wkrótce zaczęłam odczuwać, że czuję się jako dziwnie w dodatku nie dostałam okresu, sprawdziłam - moje obawy okazały się uzasadnione - byłam w ciąży. Będę miała drugie dziecko. byłam szczęśliwa, nie ważne było wtedy że biologicznym ojcem żadnego z nich nie był mój mąż.
Mąż uwierzył w to że to jego dziecko, poszło mi łatwiej niż sadziłam. Nie potrafiłam długo trzymać języka za zębami i powiedziałam też Tomkowi. Ku mojemu zdziwieniu nie zareagował jakoś negatywnie, przeciwnie wydawał być się zadowolonym. Obią mnie wtedy ramieniem chwycił mnie lekko za pośladek i powiedział uśmiechając się "dziękuje". Po chwili podszedł do drzwi swojego pokoju i przekręcił klucz w zamku.
Zaczął mnie pieścić i całować po szyi, robił to na tyle długo że ogarnęła mnie ogromna chęć. Widział jak na mnie działa. W pewnej chwili obrócił mnie i pchną na biurko tak że opierałam się o blat. Podwiną mi sukienkę i spuścił moje majteczki. W jednej dłoni trzymał moje piersi.
Drugą użył do zsunięcia swoich spodni. Po chwili poczułam wchodzącego we mnie członka. Przymknęłam oczy. Wszedł we mnie cały bez żadnego oporu. Dobił do końca, po czym rytmicznie pracował we mnie swoim narzędziem.
Musiałam być cicho bo przecież za ścianą w innym pokoju pracowały moje koleżanki. Mimo to raz na jakiś czas wyrywał się ze mnie stłumiony okrzyk. Było cudownie jak wtedy w Krakowie. Szczytowałam czując równocześnie wypełniające mnie coraz obficiej ciepło. To była jego sperma, jednak w tej chwili mogła już służyć tylko mojej rozkoszy gdyż niecałe dwa miesiące wcześniej stałam się brzemienną za sprawą nasienia tego samego mężczyzny z którym właśnie się kochałam.
Pamiętam, że po wszystkim Tomek powiedział, że to było podziękowanie od niego ale teraz ze względu na dziecko już nie będzie tego robić ze mną. W głębi serca żałowałam ale z drugie strony uznałam to za rozsądne gdyż muszę teraz dbać bardzo o to by moja tajemnica nie wydała się. Wkrótce dostałam też 300zł podwyżki jako że "firma jest przyjazna matkom". Miesiące mijały ciąża robiła się coraz bardziej widoczna. Wszyscy mi powtarzali, że pięknie w niej wyglądam.
Dziękowałam mówiąc (co było w zgodzie z rzeczywistością) że to dla tego, że rośnie we mnie moje nowe szczęście. I znów urodziłam dziewczynkę - oficjalnie troszkę wcześniej niż powinnam, ale w rzeczywistości idealnie w terminie. Mąż i dziadkowie zadowoleni. Po porodzie spędziłam pól roku w domu na urlopie. Do pracy wróciłam jako szczęśliwa mężatka i matka dwójki córek.
Pierwszego dnia oficjalnie przywitał mnie Tomek. Dni mijały a ja ilekroć widziałam mojego szefa przechodziły mnie dreszcze. Któregoś dnia przyszedł do mojego pokoju w którym siedziałam z koleżanką i powiedział (oficjalnie byliśmy per Pan - Pani) "Pani Marzeno za tydzień szykuję się szkolenie w Lublinie, mam nadzieje, że będzie mogła Pani pojechać choć rozumiem że teraz ma Pani dość dużo obowiązków rodzicielskich". Cóż powiedziałam, że postaram się ale nie mogę niczego obiecać. Tydzień po byłam w Lublinie z Tomkiem i choć nie przypuszczałam, że tak się to skończy spędziłam z nim noc w jednym łóżku.
Od tamtej pory minęło już kilkanaście dni, a ja siedząc tu przed komputerem piszę te słowa nie przypuszczając nawet, że ktoś w nie uwierzy. Patrzę teraz na niebieski pasek na teście ciążowym i zdumiewam się w jaki nieprzewidywalny sposób potrafi się układać życie.