Była już połowa turnusu, czas leciał leniwie, sielanka trwała, pogoda dopisywała a ja ciągle myślałem o Pani Kasi - koleżance mojej mamy z pracy i sąsiadce z namiotu obok. Od czasu naszych dwóch zabaw na początku turnusu nie było okazji nic zdziałać. Bo to albo mąż Pani Kasi był ciągle przy niej albo ja siedziałem z rodzicami. Mijaliśmy się codziennie, wymienialiśmy kilka zdań, uśmiechaliśmy się do siebie i widać było że nie tylko ja myślę o dalszej zabawie. Wieczorem zaplanowane było wielkie ognisko na sąsiednim polu namiotowym, dla wszystkich wczasowiczów ze wszystkich pól namiotowych.
Każdy cały dzień zbierał prowiant, stroił się i przygotowywał alkohol. Ja również. Około 20 ognisko zaczęło się i wraz z rodzicami, wzięliśmy torby z jedzeniem i piciem poszliśmy na sąsiednie pole namiotowe. Wzięliśmy jakieś rozkładane krzesła żeby nie siedzieć na ziemi. Nie my jedyni wpadliśmy na ten pomysł bo za nami biegła Pani Kasia z mężem Krzysztofem targający w rękach torby i krzesła.
Poszliśmy więc razem. Całą drogę zerkałem dyskretnie na Pania Kasię i uśmiechałem się, podziwiając jej strój. Ze względu na porę wieczorowa miała na sobię obcisłe jeansy, i koszulę na długi rękaw. W tych spodniach miała niesamowity tyłek, nie mogłem oderwać od niej wzroku i zauważyłem że ona ode mnie też. No ale cóż, nie ma ani czasu ani miejsca na jakieś figle.
Gdy doszliśmy na miejsce okazało się że niepotrzebnie taszczyliśmy te wszystkie krzesła gdyż wokół ogniska było poustawianych dziesiątki drewnianych balików, które na pewno były bardziej pasujące do otoczenia niż kolorowe plastikowe krzesełka. Widząc to moja mama powiedziała do mnie:
Marku wiesz co weź te krzesła i jednak zanieś je z powrotem do namiotu, będziemy wracać późno to nikomu nie będzie się chciało po nocach tego wszystkiego taszczyć.
Powiedziałem że nie ma sprawy i zaoferowałem że zabiorę tez krzesła Pani Kasi i Pana Krzysztofa. Pani Kasia natomiast szybko odparła:
no coś ty sam 5 krzeseł chcesz dźwigać, pójde z toba ci pomoge i wezme więcej piwa po drodzę bo widze że niezła impreza się tu gotuje prawda Krzysiu?
Co prawda to prawda - odparł mąż - to leć i weź tą dużą reklamówkę a ja zajmę nam miejsce.
Pomyślałem sobie, co ta Pani Kasia kombinuje ale nie zapytałem.
Doszliśmy do pola namiotowego, schowaliśmy najpierw krzesła do mojego namiotu a później poszliśmy do Pani Kasi.
Mareczku wejdź ze mną, odłożę te krzesła i poszukam tej reklamówki na piwka.
Jak poprosiła tak zrobiłem, wtem powiedziała.
specjalnie poszłam z tobą, od paru dni pragnę cię tak niesamowicie że nie mogę się na niczym skupić
wiem co Pani czuje ja mam to samo
Nie czas i miejsce na poważne zabawy i ostry seks bo czekają na nas ale zrób coś dla mnie: weź mnie szybko i ostro tu i teraz od tyłu, nie wytrzymam już więcej bez twojego kutasa w sobie.
Nie czekając na odpowiedz odwróciła się tyłem, rozpięła spodnie i zsunęła je do kostek, po czym kleknęła i wypięła tyłek gotowy na rżnięcie.
Nie zastanawiając się długo wyjąłem swojego sztywnego już kutasa, pośliniłem cipkę Pani Kasi i główkę penisa po czym wbiłem go gwałtownie w jej ciasna dziurkę, aż stęknęła z bólu. Chyba jej się ten ból podobał bo sama zaczęła się nabijać na pałę. Trzymałem ją mocno za biodra i pieprzyłem ostro i głęboko. Stekała coraz głośniej, mogła sobie na to pozwolić bo całe pole namiotowe było teraz puste, jej głos mieszał się z dźwiękiem obijających się pośladków Pani Kasi o moje biodra. Po kilku minutach gdy wiedziałem że zbliża się wytrysk powiedziałem:
nie mam gumki!
nie szkodzi spuść się we mnie biorę pigułki
Zadziałało to na mnie piorunująco i nagle eksplodowałem w jej wnętrzu, zalałem ją gorącą i niesamowita ilością spermy.
Jeszcze chwile poruszałem się w cipce i wyszedłem. Z wnętrza Pani Kasi wyciekała cienka stróżka nasienie, nie chcąc poplamić wnętrza namiotu podsunęła rękę pod ta strużkę, zebrała resztki ociekającej spermy i oblizała rączkę.
ciągle tak samo smaczny - powiedziała z uśmiechem połykając resztki spermy - ale lećmy już bo zaczną coś podejrzewać że tak długo nie wracamy.
Ubraliśmy się, a raczej wciągnęliśmy tylko nasze spodnie i poszliśmy. Wchodząc na pole namiotowe gdzie odbywało się ognisko Pani Kasia szepnęła mi coś do ucha, ale to w następnej części opowiadania.