芒聙職Walizk臋 spakowa艂am wczoraj - sukienka z koronkow膮 wstawk膮 nad biustem, nowy komplet 艣nie偶nobia艂ej bielizny, perfumy, kosmetyki, ksi膮偶k臋, 偶eby zaj膮膰 czym艣 my艣li podczas podr贸偶y poci膮giem. Nic takiego, a jednak - ka偶dy szczeg贸艂 zosta艂 dok艂adnie przemy艣lany. W walizce jest wszystko, co lubi. Stoj臋 na peronie. Jest ch艂odno, czuj臋 jak lekki podmuch zmierzchowego wiatru wdziera si臋 co jaki艣 czas pod m贸j p艂aszcz, sp贸dnic臋 i zadziornie owiewa po艣ladki.
Mam nadziej臋, 偶e ogrzewanie w przedziale b臋dzie sprawne, nie mog臋 pozwoli膰 sobie na weekend z przezi臋bieniem. Tak niewiele ich mamy. Ju偶 nie raz obieca艂am sobie zmieni膰 upodobania i wbija膰 pup臋 w majtki, no - przynajmniej w stringi, w jesienne i zimowe miesi膮ce. Jak dot膮d nie zrealizowa艂am tych obietnic. Bielizna funkcjonuje w mojej garderobie o tyle, o ile wiem, 偶e w perspektywie co najwy偶ej godziny i tak zostanie ze mnie zdj臋ta, zdarta.
A skoro podr贸偶 przy najbardziej optymistycznych za艂o偶eniach mia艂a trwa膰 dziesi臋膰 godzin z minutami, nie spos贸b by艂oby katowa膰 swoje cia艂o zb臋dnymi zwojami materia艂u. Czasem zastanawiam si臋, kiedy nadmiar zacz膮艂 mi przeszkadza膰. I dochodz臋 do wniosku, ze kompletny ubi贸r nigdy nie by艂 moj膮 mocn膮 stron膮. Ju偶 w podstaw贸wce cierpia艂am na syndrom naci艣ni臋tych na po艣ladki rajstop. Na szcz臋艣cie rynek mody uczyni艂 za do艣膰 moim udr臋kom i obdarzy艂 mnie po艅czochami.
Widocznie najbardziej kobiece aspekty mojej osoby lubi膮 nieskr臋powan膮 wolno艣膰. Poci膮g wtoczy艂 si臋 na peron. Drzwi otworzy艂y si臋 tu偶 przede mn膮. Sporo ludzi wysiad艂o, ruszyli w stron臋 g艂贸wnego portalu. Przedzia艂y zape艂nia艂y si臋 nowymi podr贸偶nymi.
Znalaz艂am miejsce dla siebie. Przy oknie. Po przeciwnej stronie siedzia艂a kobieta w 艣rednim wieku, obok niej m臋偶czyzna i ma艂a dziewczynka. Pewnie rodzina, pomy艣la艂am, jad膮 do dziadk贸w na weekend?
Wyjmuj臋 ksi膮偶k臋, umieszczam walizk臋 na g贸rnej p贸艂ce, siadam wygodnie i zajmuj臋 si臋 lektur膮. Zazwyczaj czytuj臋 tylko pozycje, kt贸re sama starannie wybieram z ksi臋garnianych p贸艂ek.
Tym razem spakowa艂am do walizki nieznanego autorstwa, opas艂ych rozmiar贸w tomisko, kt贸re dosta艂am w prezencie po偶egnalnym od wsp贸艂lokatorki. Przele偶a艂o na p贸艂ce kilka miesi臋cy, zakurzy艂o si臋 znacznie, teraz znalaz艂o swoj膮 por臋. Zacz臋艂am czyta膰. Przebrn臋艂am przez dziesi臋膰 stron bez entuzjazmu - standardowy opis g艂贸wnej bohaterki - m艂oda mama, wzorowa m臋偶atka, nienaganna gospodyni 艣licznego domku z podlondy艅skiego przedmie艣cia - stereotyp dobrego 偶ycia, w kt贸ry tak samo trudno by艂oby mi si臋 wbi膰, jak w majtki w lipcu. Czyli lektura - w warunkach poci膮gowych - typowo nasenna.
Ku mojemu zdziwieniu strona jedenasta zacz臋艂a zmienia膰 贸w przewidywany przeze mnie standard. Na poz贸r nudna bohaterka zdradza sw贸j sekret - skrywana fascynacj臋 pewn膮 nieznajom膮. Gdy auto z m臋偶em i c贸reczk膮 znika rano z podjazdu, Anna ukradkiem spogl膮da w stron臋 balkonu, po kt贸rym majestatycznie przechadza si臋 Ewa - pi臋kna, naga kobieta. Pocz膮tkowo Anna jest nie艣mia艂a w swych spojrzeniach, wstydzi si臋 my艣li, kt贸re wiruj膮 w jej g艂owie i miotaj膮 jej cia艂em. Natomiast Ewa - wydaje si臋 jakby doskonale wiedzia艂a, co robi.
Czy偶by z premedytacj膮 prezentowa艂a swoje kszta艂tne, obfite piersi, dotyka艂a opalonych po艣ladk贸w zwil偶a艂a usta j臋zykiem?
Kolejne strony ksi膮偶ki coraz bardziej mnie wci膮gaj膮. Martwi艂am si臋 o brak ogrzewania w poci膮gu, a jest mi w tej chwili gor膮co, jaki艣 wewn臋trzny 偶ar przetacza si臋 przez moje cia艂o, kumuluje si臋 pod starannie odprasowan膮 czarn膮 sp贸dnic膮. Trudno艣膰 sprawia mi utrzymanie n贸g w jednej pozycji. Zmieniam wi臋c co jaki艣 czas ich u艂o偶enie, przerzucaj膮c nog臋 na nog臋. Poci膮g zatrzyma艂 si臋.
Nie wiem jaka to stacja. Po zabudowaniach dworca wnioskuj臋, 偶e jaka艣 niewielka mie艣cina. W oddali wida膰 las. Niewielu ludzi wysiada. Jeszcze mnie si臋 dosiada.
Rozgl膮dam si臋 po przedziale. Nie ma ju偶 m臋偶czyzny i dziewczynki. Nie zauwa偶y艂am, kiedy wysiedli. Czyli jednak nie s膮 rodzin膮. Naprzeciw mnie siedzi ta sama kobieta.
M贸j wzrok zatrzyma艂 si臋 na niej. Musi by膰 co najmniej dziesi臋膰 lat starsza ode mnie. Jej styl zwyk艂am nazywa膰 "nauczycielskim" - starannie upi臋te w艂osy, delikatny, ledwie zauwa偶alny makija偶, 艣redniej d艂ugo艣ci sp贸dnica uwydatniaj膮ca pe艂ne, kobiece biodra, elegancka bluzka z zapi臋tymi dok艂adnie guzikami, obok le偶y torebka. Nie widz臋 偶adnej walizki, czyli podr贸偶 nie mo偶e by膰 d艂uga. Przygl膮dam jej si臋 ju偶 jak膮艣 chwil臋, widocznie to wyczu艂a.
Jej wzrok spotka艂 si臋 z moim. Speszy艂am si臋 i wracam do lektury. Kolejne kartki dostarczaj膮 coraz to bardziej pikantnych szczeg贸艂贸w z 偶ycia Anny, a mnie nawiedzaj膮 coraz cz臋stsze dreszcze. Moje nogi s膮 niespokojne. Zmieniam ich u艂o偶enie, stwarzaj膮c jednocze艣nie szans臋, 偶eby poruszy膰 moim ju偶 ciep艂ym i coraz bardziej wilgotnym kroczem.
Przerywam lektur臋 z l臋ku, 偶e zapomn臋, gdzie jestem, a moja d艂o艅, kt贸ra p贸ki co nadal spoczywa na ok艂adce ksi膮偶ki, niepostrze偶enie zmieni swe po艂o偶enie. M贸j wzrok utkwi艂 znowu na wsp贸艂towarzyszce podr贸偶y. Tym razem i ona mi si臋 przygl膮da. Jej oczy wodz膮 gdzie艣 艂apczywie w okolicach, gdzie ko艅czy艂 si臋 szew mojej sp贸dnicy, a zaczyna艂y kolana. Zmieniam teatralnym ruchem, do tego bardzo wolno nog臋, ocieraj膮c z premedytacj膮 czubkiem buta o jej 艂ydk臋.
Poruszy艂a si臋. Dwa g贸rne guziki jej bluzki s膮 odpi臋te. Rozchylony materia艂 eksponuje zag艂臋bienie, jakie tworz膮 jej zgrabne piersi. Przez moment mam wra偶enie, 偶e nadal czytam powie艣膰. Zdecydowanym ruchem rozchyla moje kolana.
Nachyla si臋 nade mn膮, zbli偶a swe piersi do mojej twarzy, pozwala mi je zobaczy膰. Stanik opina je do艣膰 ciasno. Zza koronki przebijaj膮 ciemne zakola brodawek. Czuj臋 ciep艂o bij膮ce od niej - jest tak samo rozgrzana jak i ja. Zadziera sp贸dnic臋.
Ma silne, pe艂ne uda. Kuca. Jej d艂onie wdzieraj膮 si臋 pod moj膮 sp贸dnic臋. Energicznie przysuwa mnie bli偶ej swojej twarzy. Podci膮ga sp贸dnic臋.
Wil偶y usta r贸偶owym j臋zykiem i znika miedzy moimi udami. Czy ja czytam t臋 histori臋, czy w niej uczestnicz臋?
Fale rozkoszy przechodz膮 po mym ciele. Starannie uporz膮dkowana g艂owa mojej wsp贸艂 pasa偶erki miota si臋 przy mojej cipce. Jej wilgotny, ciep艂y j臋zyk w艣lizguje si臋 we mnie. D艂o艅mi uwalnia z koronek stanika moje piersi.
Rozkosznie szczypie je palcami. Jej wargi 艂apczywie wsysaj膮 si臋 we mnie. Zapragn臋艂am jej dotkn膮膰. Pochylam si臋 nad ni膮, zadzieram bardziej sp贸dnic臋. Jej pup臋 opina czarna bielizna.
Chwytam jej po艣ladki i pieszcz臋, przyciskaj膮c j膮 tym samym bardziej do mnie. Ruchy jej j臋zyka s膮 sprawne i szybkie. Rozkosznie mi. Chyba wyczuwa, 偶e zaraz dojd臋. Przerywa.
Staje przede mn膮 w rozkroku. Odchyla majtki na bok i przyci膮ga moja g艂ow臋 do swego 艂ona. Chc臋 jej posmakowa膰. Pierwszy kontakt j臋zyka z jej 艂echtaczk膮. Drga i przyciska mnie mocniej.
Li偶臋 j膮 pewnie i zach艂annie. Odwraca si臋, opiera r臋k臋 o siedzenie, drug膮 rozchyla wargi, zach臋caj膮c mnie do dalszej zabawy. Wypina ty艂eczek ku mojej twarzy. Wpijam si臋 w niego bez zastanowienia. D艂o艅mi dotykam mojej wilgotnej szparki.
Pieszcz臋 si臋 tak samo intensywnie jak i j膮. J臋czy z rozkoszy, a jej cia艂em targaj膮 dreszcze podniecenia. Odwraca si臋, k艂adzie mnie na kanapie. Li偶e moje piersi, ssie sutki. Przesuwa si臋 ni偶ej, ni偶ej.
zatacza wilgotne kr臋gi w okolicach p臋pka. jeszcze ni偶ej. uuu. cudownie - idealnie odnalaz艂a miejsce, kt贸rego pobudzenie przyprawia mnie o zawr贸t g艂owy!
Mam j膮 nad sob膮. W ca艂ej okaza艂o艣ci - pulsuj膮c膮 z rozkoszy, r贸偶ow膮, wilgotn膮.
M贸j j臋zyk a偶 wyrywa si臋, 偶eby jej dotkn膮膰, w艣lizgn膮膰 si臋 mi臋dzy jej wargi i g艂臋biej - w ni膮. Z trudno艣ci膮 powstrzymuj臋 j臋ki. Przesuwa sprawnie j臋zykiem, dra偶ni, raz po raz zag艂臋bia si臋 we mnie. Jestem bliska szczytu rozkoszy. Wbijam d艂onie w jej po艣ladki.
Miota si臋 nad moj膮 twarz膮. S艂ysz臋, ze jej tak samo dobrze, jak mnie. Jeszcze szybciej. szybciej. jeszcze jedno wilgotne poci膮gni臋cie.
. aaaaa Wtulamy si臋 w siebie jeszcze przez chwil臋. Poci膮g sunie r贸wno po szynach. Nawet nie wiem, gdzie mo偶emy w tej chwili by膰. Czas przesta艂 gra膰 rol臋.
Zatrzyma艂 si臋. Pi臋kna uwodzicielka le偶y obok wtulona w moje uda. Otwieram, oczy. Ku mojemu zdziwieniu nie jeste艣my w przedziale same. Na przeciwleg艂ym fotelu siedzi m臋偶czyzna.
Po ubiorze poznaj臋, 偶e to konduktor. W d艂oni trzyma swojego nabrzmia艂ego penisa. Przygl膮da si臋 nam. - Czy mamy pokaza膰 bilety do kontroli?
pytam. Wsp贸艂autorka tego widowiska podnosi si臋 i siada obok r贸wnie zdziwiona, jak ja przed chwil膮.
-. hmm, wasze bilety ma艂o mnie teraz obchodz膮, ale za to wasze cipki ch臋tnie sprawdz臋. Wsta艂y艣my r贸wnocze艣nie z kanapy i przykucn臋艂y艣my przed naszym go艣ciem. Uwolni艂 swoje przyrodzenie z mocnego u艣cisku, chwyci艂 nasze g艂owy i przyci膮gn膮艂 do siebie. Moja wsp贸艂pasa偶erka u艣miechn臋艂a si臋 z zadowoleniem na widok sporych rozmiar贸w cz艂onka, ochoczo zabra艂a si臋 do pracy wprawiaj膮c pana konduktora w stan przedorgastyczny.
Jej wargi obejmuj膮 delikatnie najpierw tylko 偶o艂膮d藕, by ju偶 po chwili posi膮艣膰 艂apczywie ca艂ego cz艂onka i ssa膰 go z nieukrywan膮 przyjemno艣ci膮. Przygl膮dam si臋 temu przez chwil臋. Konduktor si臋ga do moich piersi i dra偶ni wypiel臋gnowanymi palcami moje brodawki. Pupa mojej kochanki wierci si臋 niespokojnie przed moj膮 twarz膮. Jej cipka pulsuje gotowa na kolejne doznania.
Schylam si臋, wysuwam j臋zyk i pozwalam jej samej nadzia膰 si臋 na niego. Przesuwa si臋 w g贸r臋 i w d贸艂 j臋cz膮c cicho. Jej usta wype艂nione s膮 przez raz jedno raz drugie j膮dro konduktora. A jej d艂o艅 manipuluje energicznie przy jego pr膮ciu. Widz臋, 偶e ju偶 nie du偶o brakuje i eksploduje.
Jeszcze kilka ruch贸w. w g贸r臋. w d贸艂. w g贸r臋. Konduktor wsta艂 nagle z kanapy, chwyta mnie w p贸艂, wchodzi we mnie i szybkimi, zdecydowanymi ruchami posuwa.
Aaaaaa. Czuj臋 napr臋偶onego, du偶ego cz艂onka w sobie, a na piersiach delikatne d艂onie kobiety - szczypi膮, drapi膮, dra偶ni膮 moje sutki. Jest mi cudownie. Oddaj臋 si臋 chwili. Oddaj臋 moje cia艂o pod w艂adanie!
Niech mnie r偶n膮 oboje!
Taakkk.
aaaa. aaaaa. aaaaaa. Poci膮g zwalnia. W ko艅cu zatrzymuje si臋 z piskiem.
Otwieram oczy. Jest ciemno. Przedzia艂 o艣wietlaj膮 tylko blade latarnie stacji. Na zegarku ju偶 po p贸艂nocy. Jestem sama w przedziale.
Jest mi gor膮co. Czuj臋 jak pulsuje mi krew miedzy udami. Si臋gam d艂oni膮 pod sp贸dnic臋 - jestem mokra. Poci膮g rusza.
Na kolanach le偶y ksi膮偶ka.
Unosz臋 j膮. Jest otwarta na stronie dziesi膮tej.