Rozdział I Szkolny dzwonek wyrwał ją z zamyślenia. Właśnie skończyła się ostatnia lekcja zajęć w Gimnazjum do którego uczęszcza czternastoletnia Martyna.
- wreszcie wakacje - pomyślała.
Wiedziała, że ten okres wolności spędzi u siostry ciotecznej, ta myśl sprawiła, że uśmiech zagościł na jej zmęczonej twarzy. Szybko spakowała podręcznik wraz z zeszytem i wybiegła z klasy.
Choć zakończenie roku miało być za dwa dni, mama Martyny ustaliła w szkole, że jej córka nie pojawi się na rozdaniu świadectw.
- pa dziewczyny - krzyknęła, przebiegając koło koleżanek.
- cześć - odpowiedziały, ale Martyna już ich nie słyszała, ponieważ zbiegała po schodach.
Na parkingu przed szkołą, tak jak było ustalone, czekała na nią mama w samochodzie.
- jedziemy - powiedziała, wsiadając do samochodu.
- a może chociaż jakieś cześć - zagadnęła mama uśmiechając się do swojej córki.
- oj mamo. - odpowiedziała Martyna, całując matkę w policzek.
- masz moją torbę, którą spakowałam dziś rano ?
.
- tak kochanie, jest w bagażniku - odpowiedziała, przekręcając kluczyk w stacyjce samochodu.
Biała vectra wyjechał z parkingu szkolnego i skierował się w kierunku obrzeży miasta.
- widzę, że się bardzo cieszysz - zagadnęła do córki, widząc uśmiech który towarzyszył jej od kiedy wsiadła do samochodu.
- przecież wiesz, że nie widziałam Patrycji cały rok - odpowiedziała.
- kochanie, to nie moja wina, że Twoja ciocia Agnieszka wraz z rodzinką wyjechała na cały rok do Hiszpanii.
- tak.
tak. to już wiem, ale czy nie mogłabyś jechać szybciej?!
.
- ja to nie Twój ojciec, któremu wydaje się że jest cały czas na torze wyścigowym - odrzekła jadąc z dozwoloną prędkością.
Całe trzy godziny Martyna musiała czekać, aby wreszcie ujrzeć znajomy dom na wzgórzu. Samochód zatrzymał się na zjeździe z drogi przed zamkniętą bramą ogrodzeniową.
- wreszcie jesteście - dał się słyszeć głos ciotki w domofonie.
Pomarańczowa lampka na słupku ogrodzeniowym zaczęła migać, a już po chwili dał się słyszeć odgłos przesuwającej bramy wjazdowej.
Samochód powoli sunął po drodze w stronę podjazdu przed domem. Grafitowa dachówka pięknie kontrastowała z delikatnie żółtą elewacją parterowego domu. Martyna kochała to miejsce, kojarzyła je przede wszystkim z wolnością i swobodą.
Drzwi wejściowe domu otworzyły się i w stronę parkującego samochodu wybiegły dwie postacie.
- Patrycja!
Ciociu!
- krzyczała Martyna wyskakując z samochodu.
- Siostrzyczko. Martyna!
- przekrzykiwała się Patrycja ze swoją matką.
Słychać było tylko okrzyki i piski przekrzykujących się czterech kobiet.
Uściski, objęcia i całusy towarzyszyły im dobry kwadrans. Dziewczyny były bardzo zżyte ze sobą, a rok rozstania spowodował ogromną tęsknotę obu stron.
- Martyna. ale Ty urosłaś, z Ciebie to już niezła pannica, choć pokaż się ciotce.
- Ciociu przestań, taka sama jak zawsze - odpowiedziała zawstydzona, przytulając się do cioci.
- dziewczyno Ty to spokojnie możesz już chodzić w moich ciuchach - powiedziała ciocia Agnieszka, spoglądając na figurę nastolatki.
- Ty tu mi nie zachwalaj mojej córki, popatrz lepiej na swoją Patrycję, Boże ale ten czas leci, wyrosły nam nasze dziewczynki - śmiejąc się odpowiedziała Agata.
Martyna i Patrycja były do siebie bardzo podobne, wszak przecież ich matki są bliźniaczkami. Na pierwszy rzut oka, nie do rozróżnienia, ten sam wiek, wzrost, tak samo długie i proste blond włosy, jedynie to co je różniło to kolor oczu, więc często były mylone co wywoływało ogólny zamęt i radość u dziewczyn.
- choć - odezwała się Patrycja i złapała rękę Martynę ciągnąc ją w stronę domu.
- no właśnie, wchodźcie do środka obiad czeka - powiedziała Agnieszka.
Przyjemny chłód dał się odczuć gdy dziewczyny przekroczyły próg domu. Tegoroczne lato było wyjątkowo upalne, słupek rtęci już od kilku dni nie spadał poniżej dwudziestego siódmego stopnia w ciągu dnia.
- a gdzie Marek?
spytała Agata, delektując się chłodną kamienną posadzką pod jej gołymi stopami.
- musiał pilnie wyjechać, wiesz jak to jest praca.
praca. praca. - odpowiedziała Agnieszka.
- to ja przebyłam taki szmat drogi i nie napiję się ze swoim jedynym szwagrem - spytała się, wykrzywiając usta w podkówkę.
- zobaczysz.
zobaczysz mojego mężusia ale dopiero jutro, dzisiaj jesteśmy skazane tylko na siebie i naszych starych znajomych - odpowiedziała, ponownie przytulając się do swojej siostry.
Obiad zjadły na osłoniętym przed słońcem tarasie, gdzie miały wspaniały widok na pobliskie jezioro. Dzień miał się ku końcowi, powoli zachodzące słońce, rzucało piękny złoto czerwony blask na okolice. Dziewczyny całkowicie straciły poczucie czasu na rozmowach, plotkach i wspomnieniach, dopiero dzwonek telefonu przywrócił je do rzeczywistości.
- halo - spytała się Agnieszka przykładając słuchawkę do ucha.
- co?
No tak. bo to już. o kurcze, dwudziesta!
, dobrze. będziemy za pół godzinki. - mówiła do słuchawki.
- zbieramy się - powiedziała Agnieszka odkładając słuchawkę telefonu.
- a gdzie jedziemy?
zapytała Agata.
- a to taka niespodzianka. - odpowiedziała Agnieszka z uśmiechem na twarzy.
- a dziewczynki ?
.
-. dziewczynki zostaną w domu i tak pewnie wolą nacieszyć się sobą niż iść z nami - odpowiedziała Aga patrząc się na wygłupiające nastolatki.
Śmiech i chichot dobiegał z ogrodu. Patrycja trzymała wąż ogrodowy i polewała uciekającą Martynę strumieniem zimnej wody. Dziewczyna widząc, że nie może uciec, skierowała się w kierunku siostry aby przejąć kontrolę nad sikawką.
Zażarta walka i śliska trawa spowodowała, że obie przewróciły się na ziemię z wężem między sobą, który wykonywał niekontrolowane ruchy pod wpływem dużego ciśnienia wody.
Agata stała na tarasie uśmiechając się widząc poczynania córki i siostrzenicy.
- ale ten czas leci - pomyślała, przypominając sobie swoje wybryki z młodości.
- Aguś. jedziemy.
więc się przebierz, no chyba, że chcesz jechać w tej garsonce. - odezwała się Agnieszka z uśmiechem na twarzy.
- ok. daj mi minutkę - odpowiedziała, idąc po torbę.
W tym samym czasie Martyna wykorzystując moment, że Patrycja nie trzyma węża, złapała go i skierowała w stronę brzucha siostry by po chwili umieścić całą jego końcówkę pod jej koszulką.
Rozległ się pisk i głośny chichot obu dziewczyn.
- poddaję się. proszę. Aaaaa. poddaję - piszczała Patrycja.
- na pewno - chichotała Martyna.
- taaaaaaaaaaaaak, proszę wyłącz tooooo - prosiła krzycząc.
Martyna przekręciła końcówkę i strumień wody zniknął. Patrycja wyglądała jak by dopiero co wyszła z wody. Jej odsłonięty opalony brzuch niesamowicie kontrastował z białą koszulką, która przylegała do jej mokrego ciała.
- widzę, że mamy zwyciężczynię mokrego podkoszulka - powiedziała ze śmiechem Martyna patrząc na mocno widoczne piersi siostry.
- no nie wiem, lepiej spójrz na swoje - odparła chichocząc Patrycja.
Faktycznie, mokra koszulka Martyny ściśle opinała jej biust, ale najbardziej przyciągającymi wzrok były sutki, który podkreślały większe piersi dziewczyny.
- proponuję remis - odrzekła Martyna kładąc się plecami na trawie.
- dobrze Cię znowu widzieć siostrzyczko - powiedziała Patrycja.
Agata przebierała się w łazience, zdjęta garsonka leżała na koszu na bieliznę. Nachylona nad torbą, zastawiała się co by tutaj założyć. Wybór padł na jednoczęściową beżową sukienkę z falbaną u dołu. Stała przed lustrem wpatrując się w odbicie swojego ciała. Mimo trzydziestu czterech lat jej ciało nadal było smukłe i sprężyste a jędrne piersi oraz płaski brzuch były zasługą częstych wizyt w fitness klubie.
Założyła biały biustonosz z fiszbinami oraz figi z haftem na obrzeżu w tym samym kolorze. Lubiła biały kolor nadawał jej niewinności oraz ładnie kontrastował z jej opalonym ciałem.
Rozległo się pukanie i do środka weszła Agnieszka.
- Agata. musimy już iść - powiedziała i zaniemówiła.
- a Ty kochana idziesz na podryw?
kontynuowała Agnieszka.
- hmm. nigdy nic nie wiadomo. - odpowiedziała Agata z uśmiechem.
- trzymam cię za słowo siostrzyczko, będę miała co opowiadać Twojemu Wojtusiowi - zachichotała.
- i tak ci nie uwierzy. - powiedziała Agata, poprawiając swoje długie blond włosy.
- dobra, koniec tego dobrego, jedziemy. - powiedziała Agata biorąc siostrę za rękę.
Kobiety wyszły z łazienki i zaczęły się kierować w stronę holu gdy do salonu wbiegły mokre dziewczyny.
- tylko nie zróbcie sobie krzywdy - powiedziała Agata.
- wytrzyjcie się!
bo zaraz cały pokój będzie mokry - dodała Agnieszka - my wychodzimy, w razie czego dzwonić na komórkę - kontynuowała.
- ok. ok. - odpowiedziały dziewczyny.
Drzwi wejściowe się zamknęły a kobiety podążyły w stronę samochodu Agnieszki.
- cała chata nasza - wykrzyknęła Patrycja słysząc dźwięk odjeżdżającego samochodu.
- to co robimy?
spytała się Martyna.
- a co powiesz na jacuzzi?
odpowiedziała Patrycja.
- no tak.
całkowicie o nim zapomniałam - wykrzyknęła Martyna.
- wiemmm - odpowiedziała Patii biegnąc w kierunku ogrodu.
Jacuzzi było usytuowane w rogu ogrodu, osłonięte płotkami lamelowymi po których piął się bluszcz, wchodziło się tam po przez przejściową pergolę.
- choć się przebrać !
- krzyknęła Martyna wbiegając do tego zacisznego miejsca.
Patrycja właśnie wciskała jakieś guziki na panelu sterowania, woda zaczęła bulgotać a oświetlenie nadało jej piękną czerwoną poświatę.
- przebrać?
No coś Ty. same jesteśmy. - odpowiedziała ściągając koszulkę.
Wzrok Martyny zatrzymał się na jej piersiach, były troszkę mniejsze a małe sutki czyniły je bardziej niewinnymi. Ręce dziewczyny dotarły do guzika jeansowych spodenek, palcami rozpięła zapięcie i zaczęła je ściągać.
Była mocno opalona, jej roczny pobyt w Hiszpanii nadał jej ciału pięknego koloru, które wspaniale kontrastowało z białymi stringami, które po chwili dołączyły do spodenek na trawie. Zanim Patrycja zanurzyła w wodzie swoje nagie ciało Martyna przez chwilę widziała jej kręcone włoski na wzgórku łonowym.
- no nie mów, że się wstydzisz?
zaśmiała się Patrycja, zanurzona po szyję w wodzie.
- no coś ty, tak się tylko zapatrzyłam na ciebie. bo naprawdę z Ciebie niezła laska się zrobiła - odparła ze śmiechem Martyna.
- ściągaj te ciuszki, tera ja sobie popatrzę - zaśmiała się ponownie Patrycja.
Martyna jednym ruchem zdjęła koszulkę wraz z biustonoszem, uwalniając swoje piersi na wierzch.
- chwila, chwila. może by tak wolniej - skomentowała uśmiechnięta Patii i zaczęła naciskać jakieś guziki na panelu.
- i co jeszcze.
może taniec na rurze - odpowiedziała stając dokładnie przed jacuzzi.
W tym momencie dźwięki muzyki wydobyły się z wodoodpornych głośników. Dziewczyny spojrzały się na siebie i wybuchły głośnym śmiechem.
- no dalej maleńka. pokaż na co cię stać - powiedziała Patrycja wpatrzona w siostrę.
Martyny nie trzeba było długa namawiać, ręce położyła na brzuchu i zaczęła się poruszać w rytm muzyki. Dłonie masowały brzuszek, powoli przesuwając się w stronę piersi. Gdy palce dotarły do sutków, wykonała nagły obrót, stając tyłem do siostry. Pochyliła się na wyprostowanych nogach, a ręce położyła na łydkach, by po chwili zacząć je przesuwać powoli w stronę pośladków. Palce dotarły pod sukienkę, ponowny obrót w stronę siostry spowodował, że ten kawałek materiału zsunął się na trawę ukazując jej błękitne figi.
Uklękła, wyginając tułów do tyłu tak, że dotykała teraz głową ziemi. Ręce powędrowały na piersi, wyczuła mocno nabrzmiałe sutki, które zaczęła delikatnie pieścić. Przekręciła się na brzuch, westchnęła, czując chłodny dotyk trawy na rozpalonych biuście. Podniosła w górę pośladki, jednocześnie rozchylając szeroko nogi. Samotna dłoń, powoli kierowała się w okolice bikini.
Serdeczny palec zaczął wykonywać okrężne ruchy osłoniętej cipce cienką warstwą materiału, stymulując wejście do pochwy. Patrycja wpatrywała się w siostrę z zapartym tchem, ponieważ po raz pierwszy widziała taką scenę, nie licząc filmów erotycznych. Zafascynowana z wypiekami na twarzy poczuła przyjemne mrowienie w dole brzucha, bardzo dobrze znała to uczucie i wiedziała że może być jeszcze lepiej. Ręka instynktownie powędrowała między rozchylone uda, odnajdując źródło tej ogromnej przyjemności. Palec bez problemu zagłębił się w gorący i bardzo śliski otworek wywołując głośny jęk u dziewczyny.
- dobra jestem?
hmmmm - szepnęła Martyna patrząc na poczynania siostry.
- słucham. - odpowiedziała, zaskoczona.
- widzę, że nieźle Ci się udzieliło - powiedziała wskazując na baraszkującą rękę między nogami Patrycji.
- dałaś takie show jak byś robiła to całe życie - odpowiedziała zawstydzona.
- parę razy się zdarzyło - zachichotała.
- plama też?
zaśmiała się, wskazując ręką na figi Martyny.
Dziewczyna dobrze zauważyła mokrą plamę na majtkach siedzącej w rozkroku Martyny, która udowadniała, że nie tylko jej było przyjemnie.
- hmm. ta plamka?
dotknęła palcem mokrego miejsca.
- to wszystko przez nią. - uśmiechając się, Martyna zsunęła majtki, odsłaniając swoją wygoloną cipkę jednocześnie dotykając palcem swojego gorącego wejścia.
Dziewczyny po raz kolejny raz tego dnia wybuchły głośnym śmiechem.
- wchodź do wody, zasłużyłaś na porządne bąbelki - zachichotała Patrycja.
- więc mała.
jacy są Hiszpanie?
spytała, zanurzając się po szyję w buzującej wodzie. * P. S.
Mój pierwszy tekst. - komentarze i opinie mile widziane.