Mój ojciec obchodzi w październiku imieniny Co roku wyprawiane jest przyjęcie, na które przychodzą te same osoby: nasza najbliższa rodzina i przyjaciele rodziców. Przyjeżdża również brat ojca, czyli mój stryj, z żoną. Nie mieszkają w naszym mieście, więc śpią u nas i dopiero następnego dnia wracają do siebie. Na ten czas odstępuję im mój pokój, a sam po imprezie jadę taksówką z ciocią Ewą i nocuję u niej. W tym roku było podobnie, a ponieważ niedawno ukończyłem osiemnaście lat i zrobiłem prawo jazdy, namówiłem ciocię, aby przyjechała swoim samochodem, a w drodze powrotnej ja poprowadzę.
Oczywiście, w czasie imprezy nie wypiłem ani kropli alkoholu, ale nie stanowiło to dla mnie żadnego problemu. Gdzieś koło północy goście zaczęli się rozchodzić. Ciocia też pożegnała się ze wszystkimi i wsiedliśmy do samochodu. Ulice o tej godzinie były już puste, więc jechało się całkiem dobrze.
- Co, nic nie mogłeś pić, chociaż już jesteś pełnoletni?
zagadnęła ciocia - nic się nie martw, mam w domu butelkę Martini, to wypijemy jeszcze przed snem po kielichu.
Zasłużyłeś, bo widzę, że już całkiem dobrze prowadzisz. Ciocia Ewa jest młodszą o pięć lat siostrą mamy. Kiedyś miała męża, ale odszedł i ona została sama. Mieszka w dwupokojowym mieszkaniu, czasami wpada do nas i chyba mnie lubi. Widziałem, że już oczy się jej świecą od wypitego alkoholu, ale absolutnie nie była pijana.
Nigdy zresztą pijanej jej nie widziałem i nie potrafię sobie nawet w takim stanie wyobrazić. Dojechaliśmy dość szybko. Ciocia zrobiła jeszcze herbatę, a potem wyjęła z barku dwa kieliszki i butelkę Martini. Było to czerwone Martini Rossi, wprawdzie ciężkie i słodkie, ale bardzo smaczne. Siedzieliśmy w fotelach, popijaliśmy wino i gawędziliśmy
- A jak udała się twoja osiemnastka?
spytała, bo od tego czasu się nie widzieliśmy.
- Całkiem dobrze, było parę koleżanek i kolegów. Bawiliśmy się do czwartej nad ranem, aż wszyscy padli ze zmęczenia - z rozrzewnieniem przypomniał mi się ten wyjątkowy wieczór.
- Pewnie jedna z nich, to twoja dziewczyna?
zaciekawiła się.
- Nie, nie mam jeszcze tak naprawdę dziewczyny, choć nie będę ukrywał, że jedna bardzo mi się podoba. Dostałem w prezencie parę książek, trochę płyt, a kumple dali mi nawet pornusa.
Ciocia, choć dwa razy starsza ode mnie, jest dla mnie bardziej kumpelą niż ciotką. Mówiłem jej często o rzeczach, o których bym nigdy nie powiedział rodzicom, a ona zawsze mnie rozumiała i zatrzymywała to tylko dla siebie.
- A ty robiłeś już to z dziewczyną?
spytała nagle.
Czułem, jak się rumienię, ale udałem, że nie słyszę pytania i nic nie odpowiedziałem. Myślę, że dobrze zrozumiałą moje milczenie.
Pomimo, że nocami często miałem erotyczne fantazje, ciągle ciążyło na mnie piętno "prawiczka". Nie będę ukrywał, że często obiektem mych fantazji była właśnie ciocia. Ma już wprawdzie trzydzieści sześć lat, ale wciąż jest zadbaną, atrakcyjną kobietą, za którą oglądają się mężczyźni dużo od niej młodsi. Jej wypukły wzgórek łonowy niezmiennie przyciąga mój wzrok, zwłaszcza, gdy ubrana była w obcisłe dżinsy. Ciekaw jestem, czy zdaje sobie z tego sprawę?
- No, to nalej jeszcze po jednym i powoli będziemy się zbierać - rzekła.
Gawędziliśmy jeszcze trochę sącząc słodkie Martini, a gdy dopiliśmy ciocia zadecydowała, że pierwsza zajmie łazienkę, bo jest już trochę zmęczona. Zostałem sam. Nalałem jeszcze jeden kieliszek, tak mi zasmakowało, i sącząc czekałem na swoją kolej
- Łazienka wolna - dobiegł mnie z przedpokoju głos cioci. - Idę spać. Dobranoc!
- Dobranoc ciociu!
Ciocia już przed wyjściem na imieniny pościeliła mi w saloniku kanapę, więc zabrałem piżamę i poszedłem do łazienki.
Nie zabawiłęm tam zbyt długo. W głowie mi już trochę szumiało od Martini, a gdy wracałem przez oświetlony przedpokój zauważyłem, że drzwi do ciemnej już sypialni cioci są uchylone. Niewiele myśląc otwarłem je cicho i wszedłem. Ciocia leżała na wznak z rękami pod głową i chociaż miała zamknięte oczy, chyba nie spała. Była naprawdę piękna.
Przykucnąłem przy jej łóżku
- Co chcesz?
spytała nagle sennym głosem
Nic nie odpowiedziałem, tylko po chwili wsunąłem swą lewą rękę pod kołdrę, którą była przykryta, i położyłem dłoń na jej piersi. Przez trykot nocnej koszuli poczułem przyjemne ciepło. Była tak zaskoczona, że przez parę sekund wcale nie zareagowała. W końcu jednak zorientowała się i obiema rękami zaczęła odpychać mą dłoń.
- Czyś ty zwariował?
Natychmiast puść mnie i wyjdź.
- powiedziała podniesionym głosem.
Mi jednak nie było w głowie wychodzenie. Gdy ciocia walczyła z moją lewą ręką, wsunąłem prawą pod kołdrę i zacisnąłem na jej wzgórku łonowym. Czułem przez cienką tkaninę, że nie ma na sobie majtek Nie podejrzewając niczego nogi miała rozsunięte, więc mój chwyt był silny i pewny, a palce ginęły gdzieś miedzy udami. Teraz jedną ręką próbowała uwolnić swą pierś, drugą zaś schwyciła moją prawą dłoń, wbijając w nią ostre paznokcie.
Ja jednak nie ustępowałem. Zacząłem rytmicznie uciskać jej pięknie wypukły wzgórek łonowy, jednocześnie namiętnie masując lewą dłonią jędrną, ciepłą pierś. Ciocia jeszcze trochę walczyła, pomrukując groźnie, ale jej opór powoli malał. Po chwili przestała znęcać się na moją prawą ręką, buszującą między jej udami, a i druga, spoczywająca razem z moją na piersi, zaczęła raczej uczestniczyć w pieszczotach. Kątem oka zauważyłem, że pod kołdrą wolną ręką pieściła chyba swoją drugą pierś.
Wyraźnie czułem, jak pod dotykiem mej dłoni twardnieją jaj sutki. W głowie dobrze mi już szumiało, nie wiem, czy od wina, czy z podniecenia, czy może od jednego i drugiego, w każdym razie stawałem się coraz bardziej odważny. Moje palce, które przez materiał koszulki pieściły jej krok, zaczęły powoli ją podciągać. Ciocia wyczuła to i przecząco kręcąc głową próbowała przywołać mnie do porządku. Ja byłem już jednak w takim stanie, że nie robiło to na mnie żadnego wrażenia.
Po chwili wyczułem w palcach przestebnowany kraniec koszulki. Uchwyciłem go delikatnie i podciągnąłem powyżej jej pępka. Położyłem dłoń na gorącym brzuchu cioci i przesuwając powoli po przyjemnie miękkiej skórze poczułem pod palcami jej włosy łonowe, a poniżej podłużną bruzdę, otoczoną z dwu stron wypukłymi fałdkami. Ciocia zaczęła cicho pojękiwać, co podnieciło nie jeszcze bardziej. Pod rytmicznym uciskiem mej ręki fałdki zaczęły pęcznieć, bruzda się poszerzyła i pogłębiła, a ja wyraźnie wyczułem, że staje się coraz bardziej wilgotna.
Tego by nie wytrzymał chyba żaden mężczyzna, a co dopiero napalony osiemnastolatek. Zanim się zorientowała, uniosłem kołdrę i już leżałem na niej całym swym rozdygotanym ciałem. Jej reakcja była równie błyskawiczna. Obiema rękami wpiła się w moje ramiona, próbując zrzucić mnie z siebie. Jednocześnie silnie ścisnęła kolana dobrze wiedząc, gdzie będę się chciał dostać.
Zacisnąłem dłonie na przegubach cioci rąk i przycisnąłem do poduszki po obu stronach jej głowy. Próbowałem wsunąć swą prawą nogę miedzy jej uda i zaciśnięte kolana. Ciocia nie dawała za wygraną. Prężyła się i wiła, wyrzucała w górę biodra usiłując mnie zrzucić, jednak ja leżałem na niej jak przyklejony. Z jej gardła wydobywały się złowrogie odgłosy, jak u rozdrażnionej kotki.
Opór i walka podniecały mnie jednak coraz bardziej. W pewnym momencie udało się mi wsunąć prawą nogę między uda i swym prawym biodrem silnie przywarłem do jej łona. To podziałało. Po chwili opór zdecydowanie zmalał. Bez problemu wsunąłem się między jej nogi, a i jej ręce przestały walczyć.
Uniosłem się więc nieznacznie na kolanach i wspierając na prawej ręce lewą spokojnie zsunąłem spodenki mej piżamy, uwalniając naprężonego do granic wytrzymałości małego. Gdy ponownie się położyłem i nasze gorące brzuchy się spotkały, ciocia już nie oponowała. Paroma silnymi pchnięciami próbowałem w nią wejść, ale napotykałem opór nie do przebycia. Poczułem się nawet lekko zawstydzony, gdy nagle ciocia uwolniła rękę z mojego uchwytu, wsunęła ją miedzy nasze zwarte ciała, chwyciła mego małego i pokierowała nim. Wykonałem jeszcze jedno silne pchnięcie i poczułem, jak mój członek zagłębia się w ciepłym, aksamitnie wilgotnym tunelu je pochwy.
- Czy to jest ta chwila, o której przez lata marzyłem nie mogąc zasnąć ?
. - przeleciało mi przez głowę.
Powoli zacząłem wysuwać małego, by wprowadzić go ponownie, najgłębiej jak mogłem. Sprawiało mi to fantastyczną przyjemność. Po chwili zauważyłem, że ciało cioci zaczyna w podobny sposób odpowiadać.
Gdy ja wchodziłem jak najgłębiej, ona wychodziła mi naprzeciw, unosząc swe biodra. Gdy ja wychodziłem, biodra opadały, oddalając się ode mnie. Podnieciło mnie to jeszcze bardziej i moje ruch stały się coraz szybsze. Jej reakcja była podobna, jednocześnie ucho pieściły jej ciche, rytmiczne pojękiwania. Coś we mnie zaczęło wzrastać, jakiś nagły przypływ energii i gdy myślałem, że już eksploduję poczułem, że ciocia splata swe nogi na moich plecach, z całej siły wciska mnie w siebie, jakby chciała, abym wszedł jeszcze głębiej i pozostał tam dłużej.
W tym właśnie momencie trysnąłem w jej wnętrze. Ciocia wydała głośniejszy, długi jęk rozkoszy, a mięśnie pochwy silnie oplotły mój nabrzmiały członek. Mym ciałem jeszcze parę razy targnęły spazmatyczne skurcze, wyrzucające w jej wnętrze resztki nasienia. Ciocia też cała wyprężyła się, unosząc biodra, jakby chciała wykonać mostek. Na chwilę zamarliśmy szczelnie przylegając do siebie, a potem poczułem, że moje napięcie spada, a członek traci swą sztywność.
Wyszedłem z niej, przekulnąłem się na wznak i przez parę minut leżeliśmy tak obok siebie, ciężko dysząc.
Ona odezwała się pierwsza:
- No dobrze, niech to będzie mój spóźniony prezent na twoje osiemnaste urodziny, ale pamiętaj - jej glos stał się nagle zdecydowany - osiemnastkę obchodzi się tylko raz w życiu i tylko raz w życiu dostaje się z tej okazji prezent.
Schwyciłem jej lewą dłoń, pocałowałem i powiedziałem:
- Dziękuję ciociu!
Jeszcze jakiś czas po powrocie na mą kanapę nie mogłem zasnąć. Poczułem się nagle dojrzałym mężczyzną. Wiedziałem jednak, że z ciocią się to już nigdy nie powtórzy, że pozostaną mi tylko wspomnienia tego pierwszego razu.